Rozdział 39

5.4K 343 25
                                    

Siedziałam wieczorem z notesem i długopisem w ręku. Właśnie zapisałam ostatnie słowo swojej piosenki i uśmiechnęłam się szeroko, gdy przeczytałam ją w całości. Po mojej ostatniej rozmowie z Lauren, podczas której przyznałam, że jest moim aniołem, który zawsze ciągnie mnie do góry, pisało mi się o wiele lepiej. Ale taka była prawda. Dzięki niej w moim życiu zaszły ogromne zmiany, przede wszystkim przestałam się krzywdzić. Owszem, niejednokrotnie chciałam to zrobić, ale powstrzymywałam się ze względu na nią. Dlatego na moich dłoniach nie pojawiały się nowe blizny.
Kochałam szczerze z nią rozmawiać o swoich uczuciach. Potrafiłam jej powiedzieć o wszystkim co leży na moim serce bez obawy o to, że mnie wyśmieje. Zawsze mnie rozumiała. Wiedziałam, że bez niej byłabym nikim. Bez niej po prostu bym nie istniała.
Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, odłożyłam gitarę obok notesu na łóżku i wstałam. Byłam pewna, że to mama, bo kto inny byłby u mnie późnym wieczorem w środku tygodnia?
Jednak, gdy otworzyłam drzwi i ujrzałam Susan z paczką ciastek w ręku, zdziwiłam się. Po pierwsze – ona nigdy nie przychodziła tak późno, a po drugie – od kiedy ona wszędzie nosi ze sobą ciastka? Widać, że zaczęła spędzać więcej czasu z Beccą, gdy ja byłam zajęta nauką.
- Hej – powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. – Stwierdziłam, że wpadnę do Ciebie, bo od myślenia za chwile mózg mi się przegrzeje.
Zrobiłam krok w bok i przepuściłam ją w wejściu.
- O czym tak myślisz? – zapytałam. Zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka, na którym usiadła. Odłożyłam gitarę na podłogę, obok notes i usiadłam naprzeciwko niej.
- Jasper – odparła i przewróciła oczami. Otworzyła paczkę i wsadziła jedno ciasto do ust. – Dałam mu do zrozumienia, że muszę o tym wszystkim pomyśleć. I od tego myślenia boli mnie głowa. Niby nie wykonujesz żadnego ruchu, ale boli jak cholera. – Skrzywiła się i pokręciła głową. Zaśmiałam się i zabrałam jedno ciastko.
- Zdecydowałaś już? – zapytałam.
- To koniec, ale muszę mu o tym powiedzieć. – Zapatrzyła się w jeden punkt. Zmiana w jej zachowaniu czy nastawieniu do życia była ogromna. Zabrała sobie radę całej naszej trójki do serce – brać go na dystans. Doszło do niej, że go nie kocha, a wszystko co między nimi powstało, było udawane.
- Nie martw się – odezwałam się po chwili. – Mnie od myślenia też niekiedy boli.
- Bec ostatnio mi opowiadała, że na jednej lekcji tak intensywnie myślała o ciastku z czekoladą, że musiała wyjść, bo jej głowa aż pulsowała i miała wrażenie, że wybuchnie. – Dłońmi zasymulowała wybuch głowy, a ja parsknęłam śmiechem.
- Niekiedy mam wrażenie, że ona kocha bardziej jedzenie niż Mattiego.
- Ona kocha bardziej jedzenie od nas! – Oburzyła się i drastycznie wcisnęła ciastko do ust, co wywołało u mnie kolejny atak śmiechu. Usłyszałam dźwięk telefonu, więc go zabrałam.

Od: Niedźwiadek <3
Treść: Pogadamy o tym jutro, dobrze? ;* Chyba pójdę już spać. Wciąż robisz ten prezent? Ps kupiłam dzisiaj w galerii pomadkę o smaku nektarynki. ^^

Do: Niedźwiadek <3
Treść: Oke! Nektarynki?! Chce Cię już pocałować :c Su właśnie przyszła, bo boli ją głowa od myślenia xd Idź spać, kochanie ;*

Odłożyłam telefon i spojrzałam na przyjaciółkę, która palcem wskazywała gitarę.
- Przeszkodziłam Ci? – zapytała.
- Nie. – Pokręciłam głową. – Właśnie skończyłam. Chcesz posłuchać?
Ochoczo pokiwała głową, więc nachyliłam się i złapałam instrument.
- Spróbuję z pamięci – powiedziałam. Zabrałam z półki obok kostkę i zaczęłam grać. Zamknęłam oczy i po chwili dołączyłam do gry śpiew. Słowa same opuszczały moje usta, które mimowolnie układały się w uśmiech. Wyobraziłam sobie Lauren; jej zielone oczy, które wpatrują się we mnie, jak łapie moją dłoń, która tak idealnie pasuje do jej. Jak zagryza wargę i jak mnie całuje.
Byłam tak bardzo zakochana, że napisanie tej piosenki przyszło mi z łatwością. Moje zadanie było proste, musiałam po prostu przelać wszystkie swoje uczucia na papier i skleić w piosenkę.
Gdy skończyłam, otworzyłam oczy i spojrzałam na Susan, która miała łzy w oczach.
- Piękna – odezwała się ocierając mokre od łez policzki. – Wsadziłaś do niej tyle uczuć, miłości. – Pokręciła głową i wypuściła powietrze. – Życzę każdemu, aby spotkał taką osobę jak Ty. Jesteście... zupełnie jakby dwie rozwalone części się odnalazły i połączyły na nowo w całość.
- Whoa, dziękuję. – Uśmiechnęłam się. - Jestem pewna, że i Ty znajdziesz sobie kogoś takiego – wyszeptała. Podałam jej ciastko, przez co ona cicho się zaśmiała. Zapatrzyła się w jeden punkt i widocznie się nad czymś zamyśliła.
- Pamiętasz jak powiedziałam Ci, że musisz dać jej szanse? Wytłumaczyć? I że nikt Cię tak nie uszczęśliwia? – zapytała, a ja szybko pokiwałam głową. Po tym jak dowiedziałam się, że Lauren to ta sama dziewczyna, z którą pisałam na tumblrze, załamałam się, bo mnie okłamała. Gdyby nie Su i jej rady, nie wiem, co bym zrobiła. To ona cały czas męczyła mnie, abym dała jej szanse i podawała argumenty na to, że nie byłam zabawką dla Lauren.
- Dziękuję – odezwałam się po chwili milczenia i podniosłam na nią wzrok. – Wiele mi wtedy pomogłaś.
Uśmiechnęła się szeroko w odpowiedzi. Odłożyłam gitarę i zabrałam telefon, który chwilę wcześniej zawibrował. Spojrzałam na nią; jej skruszoną twarz i zamyślony wzrok. Pewnie myślała o Jasperze.
- Ty też zajdziesz sobie osobę, która będzie umiała Cię uszczęśliwić. Jestem tego pewna, bo jesteś wspaniałą dziewczyną.
- Dziękuję. – Uśmiechnęła się. – Albo zostanę przy jedzeniu. Przynajmniej Becca będzie dumna – zaśmiała się. Pokręciłam głową i powróciłam wzrokiem do telefonu.

What if? /Camren Where stories live. Discover now