Epilog

5.3K 415 104
                                    

3 miesiące później

Nastał dzień moich osiemnastych urodzin. Zawsze sądziłam, że będę szczęśliwa, gdy on w końcu nadejdzie - że spędzę go z Lauren. Niestety. 
Minęły trzy miesiące, a ja wciąż nie potrafiłam o niej zapomnieć, co ona zdążyła już zrobić. Ani razu się do mnie nie odezwała, co bolało jeszcze bardziej. Za każdym razem, gdy spojrzałam na swoją lewą rękę, albo gdy mój tata powiedział do mnie 'księżniczko' miałam łzy w oczach. Tak bardzo za nią tęskniłam. Każdego wieczoru chciałam wtulić się w jej ramiona i poczuć jej usta na swoim czole. Niejednokrotnie budziłam się w środku nocy zalana łzami, bo śniła mi się ona. Moje serce wciąż nie potrafiło sobie odpuścić i byłam w stanie wybaczyć jej wszystko, gdyby tylko pojawiła się w drzwiach mojego domu. Jednak wiedziałam, że to nigdy nie nastąpi. Nie miałyśmy żadnego kontaktu, nawet usunęła wszystkie swoje konta społecznościowe. Jedynie zostały mi po niej zdjęcia, bluza, w której niemalże codziennie zasypiałam i tatuaż. Tatuaż, który miał być naszą przysięgą, obietnicą naszej miłości.
Często rozmawiałam z moją mamą. Nasze kontakty znacznie się polepszyły po przeprowadzce do Paryża. Bardzo często zasypiałam zmęczona płaczem w jej ramionach powtarzając w kółko 'chcę, żeby tu była'. Kochałam ją. Moje serce wciąż biło tylko dla niej.
Mimo całej krzywdy i cierpienia jakiego zaznałam, nie krzywdziłam się. Ostatni raz uderzyłam w stolik w tamtej dzień w barze. Wiedziałam, że byłaby zawiedziona, gdybym złamała obietnicę.
- Camila! – krzyk mamy wyrwał mnie z zamyślenia. Wstałam niechętnie z łóżka, założyłam bluzę Lauren i wyszłam z pokoju. Stanęłam przy schodach i wychyliłam się za balustradę.
- Co? – zawołałam.
- Mam ręce pełne roboty, otwórz drzwi, bo ktoś dzwonił. To chyba dostawca kwiatów – nakazała. Pokiwałam głową, mimo że tego nie widziała i zaczęłam zbiegać na parter. Szybko przypomniałam sobie w głowie język francuski i otworzyłam drzwi wymuszając na swojej twarzy sztuczny uśmiech. Po drugiej stronie stała osoba całkowicie zakryta ogromnym bukietem kwiatów. To zdecydowanie była dziewczyna. Zmarszczyłam brwi, gdy ujrzałam przy jej nodze położoną torbę. Przyjrzałam się jej dłoniom i przysięgam, że skądś kojarzyłam srebrny pierścionek na jej kciuku.
- Czy to Panna Camila? – Usłyszałam głos, przez który nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Rozszerzyłam szeroko usta i pokręciłam głową. To nie było możliwe.
- Przynoszę bukiet kwiatów i składam serdeczne życzenia z okazji urodzin – powiedziała i odkryła swoją twarz. Jej czarne włosy były w nieładzie, jak zawsze. Kolczyk w nosie błyszczał przez świecące słońce, a szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy. Zabrakło mi powietrza.
- Słyszałam, że jakaś suka zraniła Pani uczucia. – Skrzywiła się. – Chciałam w jej imieniu bardzo przeprosić i przekazać, że straciła swój promyk słońca i chce go odzyskać.
- Lauren.. – wydobyłam w końcu z siebie jakiś dźwięk. Nie wiedziałam co powiedzieć. Moje serce biło niemożliwie szybko. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę, a ona zjawiła się w moje urodziny w progu moich drzwi. Czy niemożliwe stało się właśnie możliwe?
- Camila, przepraszam – powiedziała i odłożyła kwiatu na bok. – Przed trzy okrągłe miesiące, dzień w dzień oglądałam Twoje nagranie i przeglądałam album od Ciebie. Zjebałam sprawę – przyznała. – Przepraszam. Kocham Cię, zawsze kochałam. Rozmawiałam z Twoimi rodzicami i teraz wszystko zależy od Ciebie. Czy wybaczysz mi i pozwolisz zacząć wszystko od początku? – Uniosła brwi i spojrzała na mnie z nadzieją. Bez zastanowienia kiwnęłam głową, nie potrafiłam pohamować uśmiechu. Ona naprawdę tutaj była.
- Więc czy Panna Cabello chciałaby wyjść ze mną na kolację wieczorem? - zapytała od razu.
- Tak – odparłam. Wtuliłam się w jej ciało. Ona objęła mnie swoimi ramionami i pocałowała w czoło. Zaciągnęłam się jej zapachem. Tak bardzo tęskniłam za jej dotykiem, za nią. Za wszystkim.
- Kocham Cię, Lauren – powiedziałam robiąc krok w tył. – Sprawiłaś mi najlepszy prezent na urodziny. Nie sądziłam, że jeszcze będziesz chciała do mnie wrócić .
- Żałuję. Nie chciałam Cię skrzywdzić i jestem tutaj, aby odzyskać Twoje serce. Gdy tylko to zrobię będę o nie dbać i przysięgam Ci, że nigdy Cię ponownie nie zostawię. Przysięgam – powiedziała patrząc prosto w moje oczy, po czym wpiła się w moje usta. Poczułam ciepło, które zdążyłam już zapomnieć. Znajome motylki ponownie pojawiły się w dole moim brzuchu.
- Kocham Cię, księżniczko – wyszeptała. Przeszły mnie ciarki, gdy usłyszałam to jak mnie nazwała. Ponownie wtuliłam się w nią, a ona zaczęła głaskać mnie po plecach. Gdy tylko to powiedziała, byłam pewna, że to nie jakaś nastoletnia miłość. To ta prawdziwa. Właśnie teraz to udowodniła – wróciła. Zawalczyła o mnie, nie poddała się. Mimo tylu przeciwności, mimo kilometrów, a nawet zerwania jest tutaj i wciąż mnie kocha. A ja ją. A no najważniejsze - wiedziałam, że już nigdy mnie nie zostawi, a to co do siebie czułyśmy nie było chwilowe. Już nic nie stanie na drodze do naszego szczęścia, a ja już codziennie będę widywać u niej uśmiech, który najbardziej kochałam, i o który walczyłam. Zero fałszu, tylko szczerość i miłość.
- Księżyc odnalazł swoje słońce – powiedziała i splotła nasze palce. – Słońce, za którym tak bardzo tęsknił. Które tak bardzo kocha. 

-------------------------


Mam nadzieję, że odkupiłam wszystkie swoje grzechy i nie chcecie mnie już zabić XD 

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam, naprawdę. 

Ogólnie zaczęłam pisać już nowe ff, ale muszę napisać kilka rozdziałów do przodu i muszę zrobić sobie małą przerwę, bo moja wena powoli się ulatnia i stwierdziłam, że jego premiera będzie jakoś na początku września. Na pewno nie później niż 10. 

Mam nadzieję, że będzie wam się podobać. 

I chciałam wam wszystkim podziękować. Za to, że czytaliście, za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze (nawet za te, w których mi groziliście XD) 

Dziękuję, naprawdę ♥

Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać tutaj czy też na tt (Unbroken_18) 

Trzymajcie się! ♥

What if? /Camren Where stories live. Discover now