Prolog

143 9 2
                                    

Krzyki Narcylii można było usłyszeć w całym mieście i w pięciu najbliższych wioskach. Kapłanki-położne były też pewne, że słychać jej krzyki w Leśnej Fortecy.

-Spokojnie, kochanie dasz sobie radę - Uspokajał ją mąż - Wiele razy to przeżywałaś, tym razem sobie też poradzisz.

Narcylia trzymała rękę swojego męża, tak mocno że Gerardowi zbielały całe kłykcie, a gdyby ścisnęła mocniej na pewno połamałaby ogromne paluchy wojownika.

-AAAAAAAA-Krzyczała przyszła matka, kolejnego dziecka. Oddychała ciężko, a jej głos był coraz słabszy, jakby nie miała już siły krzyczeć i rodzić.

W swoim krótkim, ale bardzo intensywnym życiu kobieta przeżyła 7 swoich porodów i 3 poronienia.

Pierwszym dzieckiem jakie wydała na świat była Timeria, czarnowłosa dziewczynka o zielonych oczach. Wszyscy mówili że jest podobna do swojego ojca, Gerarda. Po niespełna roku na świat przyszedł chłopiec, niestety martwy. Narcylia przez trzy lata nie chciała mieć kolejnych dzieci. Nic nie jadła, dużo spała i całe dni spędzała w Świątyni, modląc się nie wiadomo o co. Któregoś dnia Gerard wkurzył się tak mocno, że wziął swoją żonę siłą. Gdy nadeszła jesień, Narcylia urodziła zdrowe bliźniaki. Chłopiec dostał na imię Teryfion, po wuju, bracie ojca. A dziewczynka Hana, imię to dostała na cześć Kapłanki-Położnej, która odebrała trudny poród. Nie minęło wiele czasu, a Narcylia nosiła w sobie kolejne dziecko. Gerard był dumny ze swojej gromadki, jednak wiedział że więcej dzieci to więcej szczęścia. W najupalniejszy dzień lata, na świat przyszło kolejne dziecko, blond włosy chłopiec o czarnych jak noc oczach dostał imię Worner. Dzieci razem dorastały, jednak każde poszło w inną stronę. Timeria wyrosła na prawdziwą damę, zawsze grzeczną i kulturalną. Bardzo szybko dorosła i pomagała rodzicom zająć się rodzeństwem. Teryfion i Hana byli nierozłączni, wszędzie chodzili razem, a jak byli młodsi to nie można było ich rozróżnić. Obaj z czarnymi włosami i niebieskimi oczami. Z powodu tego, że płakali gdy ich rozdzielano Gerard musiał uczyć władać mieczem i strzelać z łuku nie tylko Teryfiona, ale też jego bliźniaczą siostrę. Tak samo jak ich matka, która miała dwoje ambitnych uczniów do szycia. Worner był bardzo cichym dzieckiem, nie lubił przebywać z innymi dziećmi oraz ludźmi. Całe dnie przebywał w lesie w otoczeniu zwierząt. Gdy miał 4 lata, wymknął się matce i uciekł do lasu. Po paru godzinach szukania Narcylia krzyknęła na widok chłopca. Worner siedział pod drzewem uśmiechnięty od ucha do ucha. Na jego kolanach wielka Hapsydia położyła swój włochaty łeb, a za poduszkę robił ogromny wąż gatunku Olanu, wąż owijał się z 10 razy, w okół grubego konaru. Od tej pory ludzie zaczęli nazywać Wornera Małym Poskramiaczem. Trzy lata po urodzeniu Wornera, Narcylia znów była brzemienna, nosiła dziecko krótko ponieważ nadeszła wojna. Armie Sułtana Lamana zaatakowały Leśną Fortecą, a następnie Jegomen, podczas napadu żołnierze rabowali, palili, zabijali oraz gwałcili. Gerard był w tym czasie na froncie i pomagał odzyskiwać Leśną Fortecę, więc jego żona i dzieci pozostali bezbronni. Timeria zachowała zimną krew i ukryła swoich braci i siostrę w bezpiecznym schronie pod miastem. Jednak ich matka nie miała tyle szczęścia. Próbowała bronić wejścia do kryjówki, trzymając długi nóż, tak jak ją uczył jej mąż. Do pokoju wpadło pięciu żołnierzy, wszyscy w czerwonych strojach, z włóczniami w dłoni i zakutych hełmach, zakrywające twarze. Narcylia walczyła zaciekle, jednego żołnierza nawet zabiła. Jednak pozostała czwórka rozbroiła ją, przycisnęła do ściany i zgwałciła. Jej krew wymieszała się z krwią zabitego wojownika. Po całej akcji słudzy Sułtana chcieli ją zabić, jednak kobieta użyła Słów, musieli jej posłuchać i ją zostawili. Narcylia skuliła się na podłodze i leżała tak, aż znalazł ją jej mąż. Krew w pokoju zaschła, jednak można było zobaczyć martwy płód. Narcylia leżała w łóżku, przez ponad pół roku, a każde zbliżenia Gerarda do niej kończyło się łkaniem i dreszczami. Dzieci nie wiedziały co się dzieje z matką, kobietą która promieniała od rana do wieczora, a nawet w nocy. Jednak nawet to nie złamało kobiety i wkrótce urodziła kolejnego chłopca. Na imię dała mu Carel, chłopiec był podobny do swojego brata Wornera, tyle że w przeciwieństwie do niego wszędzie było go pełno. Piąta ciąża pojawiła się bardzo szybko, niestety Gerard nie mógł być w trakcie porodu, bo wyjechał poskromić Atyrów. Narcylia urodziła pulchną dziewczynkę o szaro-niebieskich oczach i blond włosach. Wszyscy mówili że wygląda jak jej babka od strony matki, dlatego dano jej na imię Olna. Gdy Gerard wrócił z wojny, natychmiast pojął swoją żonę, w dzień urodzin bliźniaków na świat przyszli kolejni, również chłopiec i dziewczynka. Jednak w przeciwieństwie do Teryfiona i Hany, te bliźniaki różniły się wszystkim. Nie tylko płcią, ale i kolorem włosów oraz oczu. Córce dano na imię Lydia, a jej bratu Jo. Każde z nich chodziło własnymi ścieżkami. Lydia, tak jak Worner wolała przebywać w lesie, tyle że ona siedziała na drzewach, wspinała się również na mury i skakała po najwyższych wieżach, niczym kot. Jo uwielbiał czytać książki, pochłaniał dosłownie każdą książkę jaką znalazł. Próbował nawet się nauczyć Mowy, jednak ojciec w porę zabrał mu zakazaną książkę i ją spalił. Narcylia będąc w czasie wyprawy do Północnego Królestwa urodziła kolejne dziecko. Poród odebrała jej najstarsza córka Timeria. Dziecko niestety zmarło w wyniku powikłań związanych z ciężką podróżą. Gdy wróciła do Jegomenu, natychmiast rzuciła się na męża i wkrótce na świat przyszedł mały chłopczyk, który odziedziczył imię po kapłanie-karle Seran, wyrósł jednak na zdrowego chłopca.

Narcylia krzyczała już trzeci dzień próbując wydać na świat swoje dziesiąte dziecko. Ból był tak mocny, że mdlała kilkakrotnie. W pokoju śmierdziało moczem, fekaliami i krwią. Gerard robił swojej żonie zimne okłady i wlewał jej wodę do ust, podczas gdy Kapłanka-Położna Hana próbowała wydostać na świat dziecko.

-Już prawie! - Krzyczała od godziny - Jeszcze trochę pani, wytrzymaj! Widzę główkę, jest bardzo duża.

Narcylia nie miał siły krzyczeć, nawet Gerard poczuł, że uścisk żony zelżał. Oddech kobiety stał się coraz bardziej powolny i płytki.

-Pani, jeszcze trochę, błagam! - Krzyczała Hana.

Narcylia resztkami sił urodziła. Kapłanka-położna na widok dziecka zemdlała. Gerard natychmiast podbiegł do położnej i dał jej wody. Spojrzał na swoje dziecko. W nogach jego żony leżał Atyr, co prawda jeszcze niemowlę, ale i tak był trzy razy większy od przeciętnego niemowlaka. Pod niebieskawą skórą można było dostrzec sieć żyłek i kości. Wielki nos był zadarty ku górze, a zielone oczy błądziły w tą i z powrotem. Atyr wydał z siebie przenikliwi płacz. Nie był jednak to płacz dziecka, a potwora z samego Piekła. Gerard podszedł do żony i spojrzał na nią. Kobieta patrzyła się tępo w sufit, nie mrugając ani nawet nie ruszając oczami.

-Kochanie - próbował uspokoić ją mąż - Już wszystko dobrze, kochanie?

Wojownik zdziwił się że jego żona nie odpowiada, lekko ją potrząsnął, a gdy przyłożył rękę do jej piersi nie poczuł nic.

Narcylia umarła, rodząc tego potwora, co darł się między jej nogami.

Legendy Telmani - Tom 1Where stories live. Discover now