Rozdział IV

2.5K 127 149
                                    



Przed moimi oczami pojawiła się pewna postać.

Nya.

Przyznaję, byłam "lekko" zaskoczona.

- Cześć? - stałam jeszcze w pidżamie.

- Hej. -uśmiechnęła się do mnie.

- Przepraszam, że pytam, ale co ty tu robisz?

Jej uśmiech momentalnie zniknął.

Okej, rozumiem, że uprzejme to raczej nie było, ale chciałabym wiedzieć, po co tu przyszła.

- Chodź. - rzuciła.

- Gdzie? - spytałam zaskoczona.

- Mam do ciebie sprawę. Chodź. - powtórzyła.

- Ale... Ale ja jestem w pidżamie i -

- No to na co czekasz? Ubieraj się i idziemy!

Mh.

- No dobra, dobra. - odrzekłam niepewnie.

- Tempo, tempo Nicole.

- Wejdź. - otworzyłam szerzej drzwi, robiąc tym samym krok do tyłu.

Weszła, a ja ruszyłam do góry się przebrać. Gdy byłam już gotowa, zdałam sobie sprawę, iż nie dałam żadnego znaku komukolwiek, że miałam zamiar gdzieś wyjść. Zabrałam kartkę i długopis.

" Mami, przyszła po mnie koleżanka. Nie wiem kiedy wrócę, więc się nie martw.
PS. W mikrofali jest obiad z wczoraj.

Nicole "

Podeszłam do czekającej już na mnie Ny'i.

-Gotowa?

- Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie.

Na jej twarzy nie mogłam jednak dopatrzeć się tego samego.

Wyszłyśmy z domu.
Czułam niezręczną ciszę. Rozglądałam się co jakiś czas, dość zdezorientowana względem drogi.

- Nya, dokąd właściwie mnie prowadzisz?

Nie odpowiedziała. Nawet na mnie nie spojrzała.

Nienawidzę, gdy ktoś mnie ingoruje.

- Nya? - spróbowałam jeszcze raz.

Może faktycznie nie usłyszała.

- Zobaczysz. - stwierdziła krótko.

Znowu unikała kontaktu wzrokowego. Świetnie!
Nie chciałam też wyjść na wścibską, więc po prostu czekałam.

Nie rozmawiałyśmy już do końca drogi. Dłużyła się w cholerę. Dotarłyśmy  ponownie do nieznanego mi miejsca. Wąska ścieżka prowadziła do pewnego rodzaju bramy. Zaraz za nią znajdował się wielki plac, coś jakby dziedziniec. Po jego drugiej stronie zauważyłam dość mały budynek. Na dachu miał... dzbanek? Wyglądało na to, że albo znajdowała się tam herbaciarnia, albo mieszkał tu człowiek z miłością do herbaty. Z lewej strony znajdował się jeszcze mniejszy budynek w typie malutkiej chatki. Z kolei z prawej najmniejszy z całej trójcy. Szopka? Nie wiem.

Całkiem z tyłu zauważyłam ten sam statek, do którego zaprowadziła mnie wczoraj Nya. Czy to jakiś znak? Co on robi w takim miejscu? I po co tutaj jestem?

- No dobrze. Zaraz wejdziemy do środka. Ostrzegam, jest jeszcze duży bałagan. - bez żadnych wspomnień, co ja właściwie tu robiłam, Nya weszła do centralnego budynku.

Oczywiście, ruszyłam za nią.
Wewnątrz ujrzałam coś w typie kasy, a za nią potężne regały, które zajmowały niemalże całą ścianę. Były też drzwi do innego pomieszczenia oraz ( tak jak zapowiedziała Nya) wielki bałagan.

Na Zawsze. | NinjagoWhere stories live. Discover now