Nigdy nie sądziłam, że życie może ukryć za plecami tyle niespodzianek. Kiedyś nie powiedziałabym, jak przez jedno, wielkie, durne drzewo całe moje dotychczasowe życie może się odmienić. A jednak. Jestem tu, z siedzącym obok mężczyzną uważającym się za mojego ojca... nie potrafię o tym myśleć. Nie potrafię o tym mowić.
Siedziałam cicho. Nie umiałam wypowiedzieć żadnego sensownego zdania. Ta sytuacja mnie przerosła. Chciałam po prostu uciec.
Oczy mężczyzny skierowały wzrok w moją stronę. Widziałam w nich lekkie zakłopotanie, co było dość dziwne.
Wcześniej taki pewny siebie.
- Możesz tu zostać, ile chcesz. Zregeneruj siły. Bedą ci potrzebne. - powiedział twardo, po czym wstał i udał się w stronę wyjścia.
No dobra.
Spoko.A nie, chwila.
NIE CHCĘ TU ZOSTAĆ.
- Tylko, że ja... - zapauzowałam.
Mężczyzna odwrócił się.
- Tak? - podniósł brew lekko.
- Ja bym chciała już wrócić. - rzekłam cicho.
- Niby do kogo? - zmarszczył czoło.
- Do mojej mamy... - odpowiedziałam niemalże szeptem, mając nadzieję, że mnie usłyszy.
Lecz on jedynie się uśmiechnął.
- Czyli uważasz ją za swoją matkę? Nie obchodzi cię kobieta,która oddała za ciebie życie? - zakpił.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - spytałam już pewniej.
- Ja kłamię? Kochana, niedawno usłyszałaś tę wersję od Wu i jakoś mu uwierzyłaś. Dlaczego ja miałbym mówić nieprawdę? - śmiał się. Głośno.
- Skąd o tym wiesz?
- Ty chyba naprawdę nic z tego nie rozumiesz. - wywrócił oczami.
Przyglądałam mu się pytająco.
- Wiem o tobie wszystko, młoda damo. Wszystko. - zrobił krok w moją stronę.
idźsobieidźsobieidźsobieidźsobie
- Wiem, jak poznałaś Wu. Wiem, co jadłaś we wtorek na śniadanie. Wiem, jakie masz oceny w szkole. Wiem wszystko. - kolejny krok.
- Dlaczego mnie tu sprowadziłeś? - spytałam lekko drżącym głosem.
Ten jedynie prychnął.
- Dlaczego mnie tu sprowadziłeś? - powtórzyłam pytanie trochę głośniej.
- Słyszałem. - mruknął, kierując wzrok w stronę ciemno-szarej, brudnej ściany. - Jesteś tu, ponieważ mam dla ciebie pewną ofertę.
Podniosłam jedną brew.
O co tutaj chodzi?
~ oczami Jay'a ~
Szukaliśmy Nicole już tyle godzin, że zupełnie straciłem poczucie czasu. Nie było po niej ani śladu, tak samo jak z Lloyd'em. Podczas rozdzielenia, które odbyło się jakoś z połowę dnia wcześniej, nasz "wielki przywódca" zniknął. Przypuszczaliśmy z chłopakami, że znowu skorzystał z okazji i gdzieś uciekł, żeby pobyć sam. Ale Kai uparcie twierdził, że znalazł Nicole.
No cóż. Zobaczymy, kto ma rację.
Szliśmy w środku puszczy, mając coraz mniejszą nadzieję. Cole już od jakiś trzech godzin narzekał, że jest głodny, procesor Zane'a co chwilę piszczał z przegrzania, Kai kopał każdy krzew i kamień ze zdenerwowania. A ja? Ja pilnowałem szarego końca, nie czując właściwie nóg. Idąc z przyzwyczajenia już od kilku godzin, najchętniej zasnąłbym gdzieś po drodze. I tyle.
CZYTASZ
Na Zawsze. | Ninjago
FanfictionNie poddawaj się. Zawsze się poddaję, Ojcze. Jesteś nieustraszony. Niepokonany. Byłem. Jesteś moim synem. Jestem. #14 w Ninjago | 11.07.18r. #5 w Ninjago | 3.08.18r. #4 w Ninjago | 17.01.19r. #1 w Lloyd | 11.04.19r. Dziękuję! [PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚ...