Rozdział XII

1.6K 124 58
                                    

Nigdy nie sądziłam, że życie może ukryć za plecami tyle niespodzianek. Kiedyś nie powiedziałabym, jak przez jedno, wielkie, durne drzewo całe moje dotychczasowe życie może się odmienić. A jednak. Jestem tu, z siedzącym obok mężczyzną uważającym się za mojego ojca... nie potrafię o tym myśleć. Nie potrafię o tym mowić.

Siedziałam cicho. Nie umiałam wypowiedzieć żadnego sensownego zdania. Ta sytuacja mnie przerosła. Chciałam po prostu uciec.

Oczy mężczyzny skierowały wzrok w moją stronę. Widziałam w nich lekkie zakłopotanie, co było dość dziwne.

Wcześniej taki pewny siebie.

- Możesz tu zostać, ile chcesz. Zregeneruj siły. Bedą ci potrzebne. - powiedział twardo, po czym wstał i udał się w stronę wyjścia.

No dobra.
Spoko.

A nie, chwila.

NIE CHCĘ TU ZOSTAĆ.

- Tylko, że ja... - zapauzowałam.

Mężczyzna odwrócił się.

- Tak? - podniósł brew lekko.

- Ja bym chciała już wrócić. - rzekłam cicho.

- Niby do kogo? - zmarszczył czoło.

- Do mojej mamy... - odpowiedziałam niemalże szeptem, mając nadzieję, że mnie usłyszy.

Lecz on jedynie się uśmiechnął.

- Czyli uważasz ją za swoją matkę? Nie obchodzi cię kobieta,która oddała za ciebie życie? - zakpił.

- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - spytałam już pewniej.

- Ja kłamię? Kochana, niedawno usłyszałaś tę wersję od Wu i jakoś mu uwierzyłaś. Dlaczego ja miałbym mówić  nieprawdę? - śmiał się. Głośno.

- Skąd o tym wiesz?

- Ty chyba naprawdę nic z tego nie rozumiesz. - wywrócił oczami.

Przyglądałam mu się pytająco.

- Wiem o tobie wszystko, młoda damo. Wszystko. - zrobił krok w moją stronę.

idźsobieidźsobieidźsobieidźsobie

- Wiem, jak poznałaś Wu. Wiem, co jadłaś we wtorek na śniadanie. Wiem, jakie masz oceny w szkole. Wiem wszystko. - kolejny krok.

- Dlaczego mnie tu sprowadziłeś? - spytałam lekko drżącym głosem.

Ten jedynie prychnął.

- Dlaczego mnie tu sprowadziłeś? - powtórzyłam pytanie trochę głośniej.

- Słyszałem. - mruknął, kierując wzrok w stronę ciemno-szarej, brudnej ściany. - Jesteś tu, ponieważ mam dla ciebie pewną ofertę.

Podniosłam jedną brew.

O co tutaj chodzi?


~ oczami Jay'a ~

Szukaliśmy Nicole już tyle godzin, że zupełnie straciłem poczucie czasu. Nie było po niej ani śladu, tak samo jak z Lloyd'em. Podczas rozdzielenia, które odbyło się jakoś z połowę dnia wcześniej, nasz "wielki przywódca" zniknął. Przypuszczaliśmy z chłopakami, że znowu skorzystał z okazji i gdzieś uciekł, żeby pobyć sam. Ale Kai uparcie twierdził, że znalazł Nicole.

No cóż. Zobaczymy, kto ma rację.

Szliśmy w środku puszczy, mając coraz mniejszą nadzieję. Cole już od jakiś trzech godzin narzekał, że jest głodny, procesor Zane'a co chwilę piszczał z przegrzania, Kai kopał każdy krzew i kamień ze zdenerwowania. A ja? Ja pilnowałem szarego końca, nie czując właściwie nóg. Idąc z przyzwyczajenia już od kilku godzin, najchętniej zasnąłbym gdzieś po drodze. I tyle.

Na Zawsze. | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz