Plaża (Levi x Petra)

2.5K 82 26
                                    

Złocisty piasek, błękitna woda oraz ciepłe promienie słońca, ogrzewające ciało. I najważniejsze. Żadnych tytanów. Czego chcieć więcej? Podczas wyprawy odnaleźliśmy spory klif przy oceanie. Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazał się on sklepieniem ogromnej jaskini! Zeskakiwałam wraz z innymi Zwiadowcami, jeden po drugim, zaczepiając linki i wpadając do środka. Wozy z prowiantem oraz konie zostawiliśmy na górze, ponieważ i tak tytani nie zwracają na nie uwagi. Eren już był pochłonięty pięknymi widokami.
-Łał! Takiej dużej wody, to ja jeszcze nie widziałem!- zawołał, biegając między falami.
-Uważaj, szczenia...!- krzyknął kapral, ale było za późno. Chłopak wbiegł prosto na ostry fragment muszelki, zanosząc się krzykiem. Mężczyzna westchnął i machnął ręką lekceważąco. Schował się w najdalszym kącie jaskini i zdjął kurtkę oraz wywinął kilka razy rękawy koszuli.
-A kapral się nie rozbiera?- spytał Gunther, biegając już w bieliźnie, robiącej mu za strój kąpielowy.
-Raczej podziękuję. Ale wy się bawcie.- odparł znudzonym tonem. Młodszy chłopak kiwnął głową i uciekł do reszty oddziału. Chlapali się razem w wodzie, krzycząc, jak dzieci, które dostały swoją pierwszą zabawkę.
-Pograjmy w coś.- poprosił nagle Eren, którego noga zagoiła się w mgnieniu oka.
-Jakieś sugestie?- odparłam, związując moje blond włosy w niski kucyk.
-Może skoki do wody?- zaproponował Erd. Oluo coś mamrotał pod nosem, o tym, że im nie wypada, ale mała część dziecięcej natury wygrała tę wewnętrzną kłótnię. Ustawiliśmy się na większej skale. Pierwszy wyskoczył młody Yaeger, robiąc jedno salto w powietrzu.
-Eren! Nie rób tak! Coś mogło ci się stać!- wrzeszczała Mikasa.
-Ackerman, odpuść mu. Patrz, jaki jest zadowolony!- krzyknął Erwin z brzegu, zdejmując koszulę. Rzeczywiście, w dużych zielonych oczach Eren nie trudno było dostrzec iskierki radości i ekscytacji. Czarnowłosa westchnęła i schował się w głębi skały. Odprowadziłam ją wzrokiem, aż dostrzegłam coś ciekawego. Kapral leżał skulony przy ścianie skały. Przestraszyłam się, że mężczyzna zasłabł. Poinformowałam chłopaków, że idzie na brzeg i pobiegłam w tamtą stronę.
-Kapralu? Wszystko w porządku?- spytałam, podchodząc do mężczyzny. Nie zareagował, więc potrząsnęłam nim delikatnie za ramię. Wciąż brak reakcji. Przyjrzałam się jego spokojnej twarzy. Miał lekko rozchylone usta, a zamknięte oczy przykrywały wachlarze długich gęstych rzęs. Klatka piersiowa unosiła się miarowo. Wszystko to wskazywało, że Levi po prostu zasnął. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak często mogłam popatrzeć na tak spokojnego i zrelaksowanego przełożonego? Odpowiedź była prosta, nigdy! Delikatnie zebrałam z jego czoła pojedyńcze kosmyki czarnych włosów.
-Zasnął?- usłyszałam spokojny głos na sobą. Podskoczyłam przerażona, obracając się. Za mną stał Mike, przyglądając się swojemu śpiącemu przyjacielowi.
-Tak. Proszę, pułkowniku, nie strasz mnie tak.- odpowiedziałam, drapiąc się nerwowo po karku.
-Strasznie tu ciepło. Lepiej go rozebrać, żeby nie zasłabł podczas snu.- powiedział mężczyzna, spoglądając na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Nie dostałam takiego rozkazu, a tym bardziej pozwolenia.- obroniłan się szybko, starając się nie zawstydzić przez tą uwagę. Blondyn westchnął i zaczął rozpinać pasy do manewrów Levi'a. Zaraz zciągnął jego koszulę. Myślałam, że się obudzi, a on spał w najlepsze!
-Poskładaj. Tylko nie mogą być pogniecione.- powiedział, podając mi ubrania.
-Przyzwyczaiłam się do takich rozkazów.- odparłam. Nagle usłyszałm krzyk Hanji, aby przyszłam do niej na chwilkę.
-Mogłabyś zebrać kilka wodorostów, rosnących na skałach? Myślałam, czy można zrobić z nich jakieś lekarstwa, a powinnam je najpierw zbadać.- poprosiła brunetka z niewinnym uśmieszkiem. Zbyt niewinnym. Przyjrzałam się kobiecie, próbując wyczuć jej intencje. Jednak nic takiego nie potrafiłam odnaleźć. Zasalutowałam, złapałam niewielki koszyk i popłynęłam do skały, zbierając wodorosty. Z tąd w spokoju oglądałam, co się dzieje. I dopiero teraz zrozumiałam, o co chodziło pułkownik Zoe. Hanji, upewniając się, że pozbyła się tymczasowych wrogów, czyli oddziału, który bawił się w wodzie i Erwina, zbierającego jakieś kraby, wstała i wzięła trochę zimnej wody do miski. Popatrzyła w stronę słodko śpiącego, już w samych kąpielówkach, kaprala, a na jej twarzy wykwitł ogromny uśmiech, porównywalny nawet do szczęk tytanów. Podbiegła do niego i wystawiła wysoko miskę.
-Pobudka, Levi'ś!- pisnęła na całą plażę, wylewając zawartość naczynia na blady tors mężczyzny. Czarnowłosy szybko skoczył na nogi i zaczął biec za uciekajacą Hanji, zanosząc się przy tym tysiącem przkleństw, których nie zdąrzyłam zapamiętać i przekazać autorce, oglądając te scenę. Oczy wszystkich Zwiadowców, a nawet siedzących na skałach mew, zwróciły się na tę biegającą dwójkę. Hanji uciekała między żołnierzami, wywracając co niektórych, a Levi, przypominający aktualnie wkurzonego lamparta, gonił ją, powalając wszystkich, kto stanął mu na drodze. Trudno było nie paść na piasek, zanosząc się śmiechem, widząc to. Z ogromnym uśmiechem przyglądałam się tej scenie. Ale to nie był jeszcze koniec! Pewna osoba, czyli asystent Hanji, podstawił jej nogę, gdy biegła, przez co zaliczyła bliskie spotkanie z piaskiem. Levi zatrzymał się obok. W oczach czaiła mu się rządza mordu. Oi, nigdy nie chcaiałabym, aby Levi patrzył tak na mnie. Okularnica widząc to zaczęła śmiać się nerwowo. Jak myślisz, drogi czytelniku, co też kapral zrobił? Okazał litość biednej maniaczce tytanów? Nie no, tak chyba nikt nie pomyślał. Nie będę cię dłużej trzymać w niepewności. Złapał Hanji za prawą rękę oraz nogę, obrócił się kilka razy i rzucił ją w wodę. Czterooka wypłynęła szybko na powierzchnie, machając zadowolona. I tak była szczęśliwa, że udała się jej mała zabawa w berka.
-Kapralu, może, jak już pan wstał, to popływa z nami?- zawołał Eren wesoło. Mężczyzna patrzył na niego chwilę, a potem westchnęł i wszedł do wody. Brunet, bardzo zadowolny z takiego obrotu spraw, podreptał za nim, jak szczęśliwy mopsik. Kilka osób, chcą skorzystać z okazji, zrobiło to samo. Między innymi cały oddział Levi'a oraz Connie z Sashą. Odłożyłam koszyk z wodorostami i dołączyłam do nich.
-No i? Mogę już wyjść?- spytał kapral znudzonym tonem.
-Pograjmy w siatkówkę!- zasugerował Springer, trzymając w dłoniach piłkę. Wszyscy ustawieni w kole zaczęli do siebie odbijać. Ale, czy naprawdę ktoś przypuszczał, że ta niewinna gra nadal nią będzie, w takim składzie? Nie minęło dziesięć minut, a już wszyscy zaczęliśmy się chlapać i podtapiać.
-Kapra...!- pisnął Eren, jednak jego krzyk został przerwany, gdy Levi pchnął jego głowę do wody z sadystycznym uśmiechem. Connie próbował ochlapać chleb Sashy, a Erd i Gunter chcieli podtopić Oluo.
-Cholera, mam coś w oku.- syknęłam nagle, czując okropne pieczenie.
-Pokaż.- wspaniałomyślnie Levi puścił Eren'a, dając mu czas na złapanie oddechu, i delikatnie objął moją twarz.
-Otwórz.- poprosił. Uchyliłam powieki prawego oka, przymrużając je co chwila.
-Masz coś na rzęsie. Zamknij.- przejechał dłonią po moim oku. W ciągu tych kilku sekund, wokół nas zrobiło się wyjątkowo pusto. Wszyscy wyszli na plażę.
-Nie ma nikogo.- zdziwiłam się. Mężczyzna delikatnie ucałował moje powieki.
-Wiesz, że masz piękne oczy? Widzimy się za pół godziny w namiocie. Przyjdź sama.- powiedział, odchodząc w stronę brzegu, zostawiając mnie samą z wielkim runieńcem na twarzy. Szybko zanurkowałam, aby woda zmyła ślady mojego zawstydzenia. Wybiegłam na brzeg, aby dalej bawić się z innymi Zwiadowcami. A potem z Levi'em...

































~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Shot luźniejszy, niż zwykle, pisany na plaży. Bo każde miejsce jest dobre! :3

Wstawiam wcześniej o jeden dzień. Dlaczego? A bo Lady from Anime Word ma urodzinki! Najlepszego!

I tyle na dziś. Papa, Kasztanki! ❤❤❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz