Rozdział 6

6.9K 411 278
                                    

-J-jak to przeprowadzamy się!? Ja nigdzie się z Paryża nie ruszę.-odrzekła buntowniczo,krzyżując ręce na piersi. Rodzice dziewczyny wymienili się zdziwionymi spojrzeniami.

-Marinette, o czym ty mówisz?

-Jak to „O czym"? O tej przeprowadzce! Ja nie chce opuszczać Paryża!

-Marinette, my nie opuszczamy Paryża, wiesz że to tu spotkałem twoja matkę, tu się w sobie zakochaliśmy. To tu wzięliśmy ślub i to tu przyszłaś na świat. Zbyt mocno kochamy to miejsce by z niego wyjeżdżać oraz wiemy jak ty bardzo kochasz to miasto, więc chcemy Ci uświadomić, że tylko przenosimy się do innej dzielnicy. Jest to o wiele lepsza lokalizacja niż ta...

-Czyli nie wyjeżdżamy z Paryża, nie muszę odchodzić ze szkoły?

-Oczywiście że nie. Choć będziesz miała kawałek do szkoły, to Ci dobrze zrobi.

Dziewczyna rzuciła się rodzicom na szyję. Potem popędziła do pokoju, po drodze rodzice powiedzieli jej, że mają jeszcze miesiąc do zmiany miejsca zamieszkania, do tego czasu, muszą sprzedać wszystkie wypieki oraz spakować cały dom. No właśnie co będzie z ich piekarnią? Mari zbiegła na dół by dopytać się rodziców o szczegóły.

-Mamo, a co będzie teraz z piekarnią?

-Naprzeciwko naszego domu będzie.

-A gdzie my w ogólnie się przeprowadzamy? Wiem że w inną cześć Paryża, ale dokładnie gdzie?

-Kochanie, to niespodzianka. Spokojnie spodoba Ci się to miejsce.-uśmiechnęła się tajemniczo kobieta. Mari już niczym więcej nie chciała męczyć rodziców, więc poszła do swojego pokoju. Z braku zajęcia zaczęła odrabiać pracę domową, jednak ostatnio strasznie szybko odrabiała zadane pracę. Kiedy popatrzyła na zegarek okazało się że jest dopiero 15:30, westchnęła ciężko i położyła się na łóżku,po drodze biorąc telefon i słuchawki. Nie chciała teraz Aly mówić o przeprowadzce, sama musiała ochłonąć, jednak czuła ogromną ulgę, że zostaje w Paryżu. Włączyła swoją ulubioną play listę i zamknęła oczy. Kiedy w końcu otworzyła zorientowała się że już jest 20:00 i wypadało by coś zjeść, zeszła na dół do kuchni, by przygotować coś sobie do jedzenia. Po posiłku zabrała swoje rzeczy i poszła się myć, nie mając pojęcia że w jej pokoju jest ktoś jeszcze.

~Kilka minut wcześniej.~

Kot chciał nadrobić dzień, w którym nie pojawiła się u Marinette. Gdy dotarł na miejsce, zajrzał przez okno, ku jego zdziwieniu, dziewczyna leżała na łóżku i słuchała muzyki. Nagle wpadł na szatański pomysł,skoro jego księżniczka leży i wyglądała jakby spała, to dlaczego by jej nie obudzić jak prawdziwą księżniczkę? Co z tego, że mamy XXI wiek? Z chytrym uśmiechem na twarzy, cicho wszedł przez taras. Chłopak skradał się do dziewczyny niczym partyzant(ze spalonego lasu, czyli skakał na palcach mając nadzieje, że go nie usłyszy xD). Nagle dziewczyna zaczęła otwierać oczy, blondyn pod wpływem impulsu i barku pomysłów walnął się plackiem na podłodze, udając dywan. Mari jakimś cudem go nie zauważyła i zeszła na dół. Kot miał chwilę, by znaleźć jakąś kryjówkę,jednak nie było mu to do końca dane bo dziewczyna szybko wróciła,więc wślizgnął się pod łóżko. Po kilku minutach usłyszał jak czarna idzie prawdopodobnie do łazienki . Wyszedł ze swojej kryjówki, zaczął rozglądać po pokoju, oczywiście to co wpadło mu w oko to były jego zdjęcia, ale szybko zrezygnował z ich oglądanie wiedząc, że dla jego koleżanki znaczą tyle co inspiracja. Ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, było widać, że dziewczyna kocha modę, wszędzie były porozwieszane jakieś projekty, a w rogu pokoju stał manekin przykryty białym materiałem,co wskazywało, że jest w trakcie realizacji projektu. Już miał ściągnąć materiał, kiedy drzwi od łazienki się otworzyły, a w nich stanęła Marinette.

Zaplątani w miłościWhere stories live. Discover now