Rozdział 11

6.7K 418 316
                                    

Adriena zatkało. Dla niego Marinette wyglądała przeuroczo, nie spodziewał się zobaczyć Mari drugi raz w rozpuszczonych włosach. Jego oczy rozszerzyły się by lepiej patrzeć na dziewczynę i lekko rozchylił usta. Chciał skomentować jej wygląd, ale zamiast tego jąkał się i nie potrafił powiedzieć ani jednego słowa. Gabriel zauważył„niegrzeczne" zachowanie syna.

-Adrien,zamknij te usta i przestań się tak patrzeć na Pannę Dupain-Chang.

-Och...Tak, ojcze. Przepraszam Marinette. -mówiąc to na jego policzki wkroczyły spore rumieńce. Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć,jeszcze długo stali by tak w milczeniu, kiedy usłyszeli krzyk,który nie spodziewali się usłyszeć.

-Och,Adrienku, witaj najdroższy.- była to Chloe, która jak zwykle odstawiła się. Miała na sobie długą do ziemi suknię obszytą złotymi cekinami. Suknia uwydatniała jej biust, włosy miała rozpuszczone, a makijaż był mocniejszy niż zazwyczaj. Było widać że ten ubiór nie wpadł nikomu do gustu, szczególnie ojcowi Adriena. Jeszcze był bardziej niezadowolony za względu na to że taka dziewczyna „klei" się do jego syna.

-O!A co tu robi taka hołota jak Marinette? -zapytała się z dużą pogardą w głosie.

-Panno Bourgeois,uprzejmie proszę, o nie obrażanie innych GOŚCI.-mężczyzna specjalnie podkreślił by uświadomić jej kim jest Czarna podczas dzisiejszego wieczoru. Obrażona blondyna pociągnęła modela w stronę parkietu nie zwracając uwagi na jego męczeński wyraz twarzy oraz pogardę dla jej zachowania ze strony pana Agreste. Dziewczyna z rozczarowaniem oraz lekkim smutkiem na twarzy poszła w stronę wypieków, odprowadzana wzrokiem Gabriela i Nathali.

Przez cały taniec z Chloe, Adrien miał ochotę uciec. Wzrokiem odnalazł Mari, stała pod ścianą, obok wypieków, a jej wzrok był utkwiony w buty. Kiedy ten przeklęty taniec skończył się podszedł do Niebieskookiej.

-Mari...Czy... Nie chciałabyś... Zatańczyć ze... Ze mną?- język mu się plątał. Lekko się ukłonił wyciągając dłoń w jej kierunku. Marinette zrobiła wielkie oczy i patrzyła o na rękę, to na Adriena. Wahała się, musiała się dobrze prezentować przed swoim ulubionym projektantem i pokazać, że wykonuje swoje obowiązki . Z jej rozterki wyrwał ja głos projektanta.

-Dama proszona do tańca, nie powinna odmawiać.-upomniał ją, dając jej do zrozumienia, że ma teraz iść zatańczyć z Adrienem. Mari lekko speszona tą uwagą pochwyciła dłoń chłopaka i poszli na środek parkietu. Tam model położył rękę na jej tali, drugą pokierował jej rękę na swoje ramię i pochwycił drugą. Zaczęli kołysać się w rytm muzyki, teraz leciała „O krok" z „Zaczarowanej" 

(Disney rządzi, tak samo jak Polsat xD ). Od czasu do czasu, Adrien szeptał jej tekst piosenki, przez co Mari mimowolnie się uśmiechała, ten szept był, według niej bardzo podobny do szeptu Czarnego Kota.

Gdy piosenka dobiegła końca, para wzajemnie sobie podziękowała za taniec, dziewczyna odeszła do miejsca gdzie wcześniej stała, zwróciła uwagę, że trochę wypieków ubyło. Stanęła tyłem do parkietu i zaczęła je liczyć, w tym samym momencie, Chloe, której zazdrość sięgała zenitu, podeszła do niej z dzbankiem soku pomarańczowego i wylała na nią. Mari zareagowała krótkim piśnięciem , którym zwróciła na siebie uwagę prawie wszystkich gości.

-Mam nadzieje że, przez to zapamiętasz żeby nie zbliżać się do Adrienka. –powiedziała uśmiechając się mścicielsko. Od razu przy dziewczynach znalazł się gospodarz, jego syn oraz asystentka.

-Co to ma znaczyć?!-zapytał już zdenerwowany Gabriel, był wściekły nie na żarty.

-Och...Ja przez przypadek potknęłam się o suknię i wylałam napój na Marinette.- powiedziała Chloe udając niewiniątko. Jednak Pan Agreste nie dał się nabrać na jej sztuczki.

-Panienko,ja wszystko widziałem, dawałem Panience upomnienie na początku bankietu. Teraz wyciągnę konsekwencje. Albo sama opuścisz ten dom w tej chwili, albo ochrona Cię wyprowadzi.

-Czy pan wie, kim jest mój tatuś?- zaczęła swoją śpiewkę dziewczyna.

-Wiem,ale mam prawo wyrzucić każdego z mojego domu, nie ważne czy jest rodzina burmistrza czy nie. To ma panience pokazać wyjście ochrona czy nie?- blondynka obdarzyła Marinette zabijającym spojrzeniem i wyszła z dumnie uniesioną głową. Mari zaczęło się robić zimno, ponieważ w pomieszczeniu, wcześniej, było bardzo duszno,więc otwarto okna. Adrien widząc to zdjął marynarkę i założył ją na ramiona dziewczyny.

-Nie, Adrien. Zamoczę Ci całą marynarkę. I jeszcze zacznie się kleić.

-Co z tego? Wypierze się, a jeżeli będziesz bez niej to się przeziębisz.-powiedział z troską chłopak. W tym momencie przypomniało jej się jak Czarny Kot się o nią martwił ostatnio.

-Adrien ma rację. Synu zaprowadź ją do łazienki, Nathali przynieś panience jakieś rzeczy na przebranie. A reszta gości, niech nie zwraca uwagi na ten wypadek. Chłopak zgodnie z prośbą zaprowadził Mari do łazienki w swoim pokoju.

Dziewczyna, gdy znalazła się w pomieszczeniu, przejęła się Tikki. Otworzyła torebkę, która jakimś cudem była sucha. Kwami nie wyglądało na przemoczoną, zresztą tak jak reszta rzeczy. Zdziwiona dziewczyna uśmiechnęła się. Spojrzała na półkę, gdzie były szampony i żele pod prysznic, po czym stwierdziła, że tam są same żele dla mężczyzn.Podeszła do drzwi i zawołała blondyna.

-Coś się stało Mari?

-Wiesz...Tu są same rzeczy dla mężczyzn i mógłbyś przynieść coś...Bardziej dla kobiet? -wydukała.

-Jasne, zaraz jestem.-faktycznie po kilku minutach wrócił z żelem, szamponem, myjką oraz dwoma różowo-pudrowymi ręcznikami. Podał je jej.

-Dzięki, mam jeszcze jedną prośbę. Czy mógłbyś powiedzieć Nathali, jeżeli przyjdzie zabrać moje rzeczy to niech nie zabiera mojej torebki. Jest sucha i nic jej się nie stało.

-Ok, nie ma problemu. W czasie gdy dziewczyna się myła, Adrien poszedł po ciastka oraz napoje, by mogli zostać jeszcze w jego pokoju. Gdy wrócił zastał niecodzienny widok. Konkretnie Mari stała przy jego łóżku w samym ręczniku i brała ubrania, które na nim leżało. Kiedy dziewczyna go zauważyła zrobiła się czerwona i szybko czmychnęła do łazienki. Chłopak położył rzeczy na stoliku przy telewizorze i czekał na Mari.

Podczas czekania na nią, dotknął swoich policzków, z przerażeniem stwierdził że są gorące. W tej chwili wyszła z łazienki Marinette. Była ubrana w błękitną sukienkę z koronki do kolan. Adrien stwierdził że przepięknie w niej wygląda. Przypomniał sobie okoliczności powstania kreacji i uśmiechnął się. Inspiracją do niej, dla jego ojca była jego matka, zamyślił sięo tym jakie to były fantastyczne czasy. Poklepał miejsce obok siebie na kanapie. Dziewczyna lekko zdenerwowana wykonała polecenie.

Na początku o niczym nie rozmawiali, jednak po chwili nawiązali dialog, tak jak zwykle. W pewnym momencie jeden kosmyk opadł na twarz Mari. Adrien wziął go za ucho dziewczyny, w tym czasie świat się dla nich zatrzymał. Mimowolnie zaczęli się do siebie przybliżać ich usta dzieliły milimetry, a ich oczy były już prawię zamknięte, gdy nagle do pokoju wszedł Pan Agreste (z buta wjeżdżam xD), który oznajmił Marinette, że musi zadzwonić by jej rodzice dostarczyli nową porcję słodkości. Dziewczyna wyszła, a raczej wybiegła z pokoju, zostawiając ojca i syna. Gabriel odwrócił się by wyjść, ale przed tym powiedział tylko jedno.

-Synu...Jeżeli chcesz z jakąś dziewczyną pobyć na osobność, to pamiętaj by wpierw zamknąć drzwi.

Zaplątani w miłościWhere stories live. Discover now