"Niestety nie potrafię z nim rozmawiać" rozdział szósty

195 8 0
                                    


Obudziłam się, było po siódmej.

Nie mam pojęcia czemu nie spałam dłużej.

Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do toaletki. Widok który ujrzałam był okropny. Miałam-jeszcze- siny policzek i okolice oka. Nie chciałam wychodzić z pokoju, bo bałam się spotkania z ojcem. Usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie ich otwieranie. Do mojego pokoju wszedł Luke. Odwróciłam się, nie chciałam żeby zobaczył jak źle wyglądam.

-Jak się czujesz słońce?- zapytał, z uśmiechem próbując mnie pocieszyć.

-Tak samo źle jak wyglądam-odpowiedziałam zasłaniając twarz ręką.

-Nie przesadzaj, wiesz że masz przymusowe wakacje.

-Szczerze to wolałabym ich nie mieć. Tata ma dzisiaj wolne?

-Niestety. Jedynym plusem jest to że mama jutro wróci. Jak coś to nie mówmy jej nic bo będzie się denerwować i nic nie pozałatwia-oznajmił zmartwiony.

-Wiem, nie zamierzam- spuściłam wzrok na moje stopy.

-Będę się zbierał. Dbaj o siebie i gdyby coś się działo dzwoń. Będę jak zwykle. Kocham cię sis - powiedział zamykając mnie i uścisku.

-Też cię kocham brat.

Wyszedł patrząc na mnie jeszcze chwilkę. Ciekawiło mnie o czym myślał.

Postanowiłam się jeszcze położyć, bo co innego mogę robić o siódmej rano. Na szczęście usnęłam jeszcze na chwilę. Około ósmej dostałam wiadomość, podniosłam mojego iPhone'a.

Od 🐈(Adam) : O której będziesz? :3

Do 🐈  :  Nie będę

🐈 dzwoni.
Nie odebrałam.

Niestety nie potrafię z nim rozmawiać. Nie teraz. Na pewno zapytałby co się stało, a ja nie chce teraz z nim o tym rozmawiać.

Od 🐈 :  Halo co się dzieje?!

Do 🐈 : Nic się dzieje, źle się czuję.

Od 🐈 : Ok, ale i tak ci nie wierzę.

Odłożyłam telefon na biurko.

Podziękowałam w myślach bratu, który przy projektowaniu domu poprosił o to by do łazienki mieć dostęp bezpośrednio z pokoju jego oraz mojego. Postanowiłam się wykąpać. Weszłam do łazienki i popatrzyłam w lustro.

Ściągnęłam bluzę i obróciłam się tyłem do lustra, by zobaczyć co z moimi plecami. Nie wyglądały najlepiej, szczerze mówiąc przeraziłam się skalą siniaka na połowie pleców.

Mam bardzo delikatną skórę, przez co łatwo łapię siniaki.

Ok ale to jest jakieś monstrum.

Nienawidzę swojego ciała, tak bardzo nienawidzę. Moje oczy jak zwykle wylądowały na licznych rozstępach.

To one oprócz mojej wagi są moim największym kompleksem i najbardziej się ich wstydzę.

Sama sobie jestem winna.

To do jakiego stanu doprowadziłam moje ciało jest moją osobistą tragedią. Jestem głupia myśląc że on naprawdę kiedykolwiek zwrócił na mnie uwagę w ten sposób. Jestem odrażająca.

Ściągnęłam resztę rzeczy i weszłam do kabiny. Ciepła woda spływała po mnie, czułam jakbym pozbywała się złych emocji i zapominała o wszystkim co mnie wczoraj spotkało.

Wyciągnęłam duży ręcznik, owinęłam się i ominęłam lustro jak najdalej. Wyszłam z łazienki w samym ręczniku, bo oczywiście zapomniałam wziąć ubrać i reszty z szafy.

-Lydio...- słysząc głos taty prawie dostałam zawału. Siedział na moim łóżku i przeglądał MÓJ szkicownik, tak ten samo o który pokłóciliśmy się bezsensu wczoraj.

-Przestań i wyjdź, chciałabym się ubrać-powiedziałam stanowczo.

Obróciłam się na chwilę w jego stronę, wpatrywał się we mnie z przerażeniem w oczach. Miałam kucyka więc pewnie zobaczył moje sine plecy, obróciłam się znowu tyłem do niego szukając bielizny i ubrań. Niechętnie wstał i wyszedł, a ja przebrałam się w za duży sweter i czarne legginsy.

I co teraz? Co zrobić? Bardzo chcę mu wybaczyć, ale jakoś nie umiem. Chcę go przytulić, bo zawsze uwielbiałam się do niego przytulać i czuć bezkresne bezpieczeństwo. Zwłaszcza jako mała dziewczynka. Nie wiem czy będę potrafiła nie patrzeć na niego tylko przez pryzmat tego co wydarzyło się wczoraj. Niby można to nazwać błahostką, ale dla mnie to wiele znaczyło. Boli mnie to fizycznie i psychicznie. Muszę dać mu szansę, dzięki niemu istnieję i mam gdzie mieszkać, a i tak wcześniej czy później będę musiała z nim porozmawiać.

Zawzięłam się i ruszyłam w stronę jego gabinetu, zawsze tam siedział kiedy był smutny.

Wchodząc zobaczyłam ojca, trzymał coś w rękach. Kiedy podeszłam bliżej zobaczyłam że to album. Przeglądał go ze łzami w oczach. Zrobiło mi się cholernie przykro.

Zauważył mnie. Spanikowałam i obróciłam się chcąc wyjść.

-Czekaj!-powiedział głośniej.

Nie odezwałam się.

-Przepraszam, proszę wybacz mi. Jeśli musiałbym przepraszać cię jeszcze tysiąc razy, zrobiłbym to. Nigdy prze nigdy nie chciałem cię uderzyć. Nie wybaczę sobie tego. Nie mam żadnego usprawiedliwienia. Jestem nikim.- skończył wstając i podchodząc do okna.

Nadal się nie odezwałam.

Podeszłam i przytuliłam go nieśmiało.

Kocham go mocno pomimo wszystko.

-Kocham Cię tato... Nie jesteś nikim, po prostu popełniłeś błąd- powiedziałam przez łzy. Po chwili puściłam go i wróciłam do swojego pokoju.

Nienawidzę takich sytuacji, nie mam już siły na jakąkolwiek konwersacje.

Postanowiłam poczytać książkę, którą ostatnio kupiłam i włączyłam muzykę.

Minęło kilka godzin.

Tak, bardzo lubię marnować czas na mało ważne rzeczy.
Okej książki są ważne.

🌱
Dziękuję za wyświetlenia i ⭐️

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz