"Nieładnie tak dopowiadać pytaniem na pytanie." rozdział 21

124 4 0
                                    



Po zjedzonym obiedzie pożegnałam się z Tomem, obiecując mu, że wkrótce spotkamy się sam na sam. Chciał jeszcze dzisiaj przyjechać, ale wytłumaczyłam, że brat mnie gdzieś zabiera.

Kiedy wróciliśmy do domu, miał czekać na mnie obiecany prezent. Zastanawiałam się, co tym razem wpadło do głowy rodzicom.

– Proszę kochanie, to jest dla Ciebie. Wszystkiego najlepszego. – Zamknęła mnie w uścisku mama.

Otworzyłam torbę, a w niej były trzy karty upominkowe i dość wysokich kwotach. Jedna z nich była do sklepu z bielizną. Posłałam mamie pytające spojrzenie, a które odpowiedziała mrugnięciem oka. W tamtym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Tata zgromił wzrokiem zadowoloną z siebie mamę, kiedy zobaczył przez co zrobiłam się  taka czerwona. Dostałam jeszcze kartę do drogerii oraz sklepu plastycznego.

– Dziękuję bardzo, ale to trochę za dużo. Naprawdę nie chce byście na mnie tyle wydawali – powiedziałam kiedy ponownie ich przytulałam.

– Córuś, dla Ciebie wszystko – powiedział z uśmiechem tata.

Sprawdziłam telefon, Thea napisała do mnie z propozycją spotkania się na mieście, a dokładnie w galerii handlowej. Rozważyłam propozycję i postanowiłam zabrać moją specjalną, wcześniej otrzymaną kartę do sklepu z bielizną. Stwierdziłam, że wzięcie na te zakupy Thei będzie dobrym pomysłem. Ubrałam płaszcz, zabrałam torebkę i wyszłam z domu w stronę centrum. Po piętnastu minutach byłam już na miejscu i oczekiwałam przybycia przyjaciółki.

– Hej moja osiemnastko! – wykrzyczała uradowana dziewczyna wtulając się w mnie – Wszystkiego Najlepszego!

Po krótkiej pogawędce Thea zapytała gdzie się wybierzemy, dałam jej kartę oznajmiając, że muszę kupić sobie coś ładnego.

– Dostałaś od Toma? – zapytała poruszając sugestywnie brwiami, na co oblałam się rumieńcem.

– Od rodziców – powiedziałam, a sekundę później usłyszałam śmiech blondynki.

-Serio dostałaś to od rodziców?-Dławiła się.

– Tak. Czy oni mi coś sugerują?-zapytałam załamana.

– Chodź kochana, zaraz wybiorę ci coś, przez co twojemu chłoptasiowi krew odpłynie z głowy do sama wiesz czego - puściła oczko i pociągnęła mnie w stronę sklepu.

Pół godziny później przymierzałam kolejny komplet wybrany przez przyjaciółkę. Kupiłam naprawdę dużo, a ona wpakowała mi jeszcze kilka rzeczy na siłę. Uzasadniła to tym, że naprawdę wyglądałam z nich super i Tomowi się spodoba. Na każde wspomnienie o moim mężczyźnie wierciło mnie w żołądku. Pomimo tego, co wydarzyło się w sylwestra brakowało mi jego bliskości. Nawet zapomniałam o tej dziewczynie w jego drzwiach. Zaufałam mu, że to jego zazdrosna była. Martwiło mnie jej zawzięcie i to, że w skali piękna ona była jakąś dziewiątką a ja maksymalnie trójką. Odpędzałam od siebie myśli o tym, że będzie chciała do niego wrócić i skupiłam swoją uwagę na zakupach. Po prawie godzinie spędzonej w sklepie wyszłyśmy z rękami pełnymi toreb. Thea zaproponowała, że odwiezie mnie do domu, więc ruszyłyśmy do jej auta znajdującego się nieopodal centrum handlowego.


W domu znalazłam się około półtorej godziny przed wyjściem do klubu z Lukiem. Cieszyłam się, że końcu poznam jego dziewczynę i znajomych. Poczytałam jeszcze książkę, a potem znowu stałam przed szafą zastanawiając się, co ubrać. Postanowiłam założyć czarną spódniczkę oraz granatową bluzkę z wycięciem w serek. Poprawiłam makijaż i poszłam do Luka zapytać o szczegóły. Zapukałam do drzwi, po chwili słysząc ciche "Proszę" nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Brat stał przy szafie, a w dłoniach miał dwa wieszaki z koszulami.

–Doradzisz mi?-zapytał potrząsając ubraniami.

–Pewnie-podeszłam do Luka i przeskanowałam dokładnie resztę jego ubioru, a potem koszule –Hm... Uważam, że jeśli masz gładkie spodnie to możesz założyć tą–uniosłam w górę granatową koszulę z długim rękawem w małe białe kropki–Jest naprawdę śliczna.

–Nigdy nie zrozumiem, co mają moje spodnie do koszuli-westchnął wsuwając ręce w materiał.

–Jedziemy?-zapytałam.

–A nawet idziemy, dziesięć minut drogi z buta i możliwość wypicia nie równa się wożeniu dupy oraz abstynencji-zaśmiał się.

Ubrałam płaszcz, szalik oraz rękawiczki i wyszliśmy z domu. Przyznam, że Luke wyglądał elegancko, co nie zdarza się zbyt często. Doga nie mijała szybko, bo nie spieszyliśmy się zbytnio.

– I jak tam pomiędzy tobą a Tomem? -zapytał nagle, zmieniając temat poprzedniej rozmowy.

– Wydaje mi się, że dobrze -odpowiedziałam niepewnie.

– Wybaczyłaś mu to wszystko? Nie sądzisz, że posunął się za daleko? -zasypał mnie pytaniami.

–Luke zrozum, nie potrafię się na niego złościć. Obiecał poprawę-wyjaśniłam.

–Martwię się o Ciebie. Nie chce żeby ten pajac coś ci zrobił-spojrzał na mnie z troską.

–Nie zrobi-odpowiedziałam pewnie.

–Skąd taka pewność?-uniósł brew i wyczekiwał odpowiedzi.

–Wydaje mi się, że zrozumiał ile może stracić.

Luke nie powiedział już nic, jeszcze kilka minut szliśmy nim wskazał palcem dużą tablicę z nazwą klubu. W tamtym momencie zaczęłam obawiać się spotkania starszych kumpli brata oraz Leny.

Wchodząc do klubu zauważyłam, że jest dość duży i nie tak ciemny jak inne. Luke rozejrzał się w poszukiwaniu przyjaciół, a ja zauważyłam ciemnowłosego chłopaka machającego w naszą stronę.

-To oni?-dźgnęłam palcem brata, który przechylił się w moją stronę.

-Tak-powiedział uśmiechając się w stronę osób siedzących na kanapach i poprowadził mnie do nich.

Czułam się cholernie niezręcznie, kiedy oczy wszystkich skierowane były na mnie.

-Poznajcie moją siostrę-zaczął Luke.

Pierwszy wyłonił się wcześniej machający do nas chłopak.

-Jestem Alex-podał mi rękę.

-Lydia-odpowiedziałam z uśmiechem, przez chwilę wpatrywał się w moje oczy, przez co sama zauważyłam przepiękny błękit jego tęczówek. Dokładnie taki jak ma Tom.

Mój wzrok powędrował do chłopaka obok.

-Jax?-uniosłam brew, przypomniałam sobie w jakiej sytuacji ostatnio mnie widział i zawstydziłam się.

-Pamiętam Cię! Ty jesteś tą laską od Toma-powiedział z ekscytacją.

-Nie bądź niemiły, bo się dziewczyna zniechęci- skarcił go chłopak obok -Ja jestem Max - powiedział miękko puszczając mi oczko i lekko ściskając dłoń.

-Miło mi, jestem Lydia- wydukałam oczarowana chłopakiem.

– No przestańcie już! W końcu się poznamy! Jestem Lena – rzuciła mi się w ramiona ciemnowłosa – Wiele o Tobie słyszałam.

– I vice versa. Jestem Lydia, ale to już chyba wiesz – zaśmiałam się.

Usiadłam pomiędzy Maxem a Leną. Brat oznajmił, że idzie zamówić coś do picia, a ja zostałam nieco nachalnie przyciągnięta do chłopaka obok mnie. Nie mogłam też jakoś uniknąć wzroku Jaxa, który wpatrywał się we mnie cały czas od przyjścia.

Po kilku drinkach rozluźniłam się trochę, tak samo jak reszta.

– Chodźmy potańczyć! – wyciągnęła mnie Lena. Stanęłyśmy na samym środku parkietu i powoli zaczęłyśmy tańczyć.

– Wiesz, że Jax cały czas się na Ciebie gapi? – obróciłam się tak, że znowu dostrzegłam wpatrzonego we mnie chłopaka. – O co mu chodzi?

– Sama nie wiem, w sumie to widziałam go raz w życiu i przystawiał się do mnie przy chłopaku. Olejmy go. – Westchnęłam. Po chwili zaczęła lecieć jeszcze głośniejsza muzyka, a my zatraciłyśmy się w tańcu. Szybko dołączył do nas Luke z jeszcze kilkoma osobami. Zmęczona opadłam na kanapy, gdzie wcześniej siedzieliśmy. Siedząc delektowałam się kolejnym drinkiem i trochę cichszą muzyką. Niestety moje szczęście nie trwało długo, ponieważ miejsce obok zajął Max.

– Co tu tak siedzisz sama? – powiedział zalotnym głosem i przysunął się bliżej.

– A nie mogę? –zadrżałam przez bliskość ciała chłopaka względem mojego.

– Nieładnie tak dopowiadać pytaniem na pytanie. – Jego usta były niebezpiecznie blisko mojego ucha, a jego oddech wyczuwamy był na karku. Przeszedł mnie dreszcz i szybko odsunęłam się od chłopaka.

– Pójdę poszukać brata – wyjąkałam, niestety niedane było mi się ruszyć, bo na moim nadgarstku wylądowała dłoń blondyna.

– Chyba jednak zostaniesz – wysyczał i pociągnął mnie do siebie.

– Zostaw mnie. – chciałam się wyrwać, ale uścisk chłopaka stał się mocniejszy.

– Mi się nie odmawia kochanie – powiedział z zagłębienie mojej szyi – Chodź i nie waż się krzyczeć, bo skończysz gorzej.

– Wszystko dobrze? – usłyszałam głos Jaxa.

– Tak, w jak najlepszym – warknął Max i pociągnął mnie w stronę wyjścia.

– Nie wydaje mi się Max, ona nie wygląda jakby chciała gdziekolwiek z tobą iść – drążył dalej szatyn.

– Coś ty się nagle zrobił taki ciekawski? Spierdalaj będę z nią robił to co chce. – Złapał mnie w talii, przez co zadrżałam. Jax zobaczył chyba, że coś złego się dzieje.

– Kurwa! Zostaw ją, nie widzisz, że się ciebie boi? – podniósł ton. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, a moje serce biło jak opętane. – No Lyd kochanie powiedz mi, że chcesz z nim gdziekolwiek iść to zostawię was samych.

– No dalej – pośpieszał mnie blondyn.

Nie wiedziałam co zrobić. Cholernie bałam się Maxa i tego, co może zrobić jeśli się postawię.

– Nie... nie ch-chcę – wyjąkałam. Blondyn szybko puścił mnie i popchnął na Jaxa. Prawie na niego wpadłam, ale na szczęście zdążył zareagować i mnie złapał.

– Jeszcze będziesz błagać żebym cię dotknął mała kurwo – wykrzyczał Max i wybiegł z budynku. Chłopak wciąż mnie trzymał i pogłaskał po plecach.

– To chuj, nie zależy mu na niczym oprócz zaspokojenia własnych potrzeb i odegraniu się na Tomie. Ale ty... czemu nie uciekłaś, ani nie krzyczałaś?

– Groził mi. – Wciąż drżałam. – Zabierz mnie do domu proszę.

Chłopak zabrał mój płaszcz i powiadomił Luka, że zabierze mnie do domu. Wyszliśmy z budynku, Jax zaprowadził mnie pod samochód.

– To twój? – uniosłam brwi, a on przytaknął.

Chłopak posłał mi tylko lekki uśmiech i wsiadł do samochodu, a ja za nim.

Podałam mu adres i powoli ruszył w stronę domu. Skupiłam się na wpatrywaniu w przestrzeń i próbie uspokojenia szybkiego bicia serca. Jednak obok ktoś wypalał mnie wzrokiem.

– Jesteś zbyt spokojna, normalna laska teraz pewnie płakałaby i krzyczała – stwierdził przerywając kojącą ciszę.

– To widocznie jestem nienormalna – odpyskowałam, a jego mina zrzedła.

– Jesteś dziewczyną Toma? – zapytał po chwili. – Wiesz, jak ostatnio was widziałem...

– Nie wiem – spauzowałam – Chyba tak.

– Nie jesteś pewna czy jesteście razem? – zapytał drwiąco i zaśmiał się. Podjechał pod mój domu.

– To skomplikowane – podniosłam głos.

– Jakie to dorosłe – nadal się śmiał.

– Wiesz co? Pierdol się! – wykrzyczałam i wybiegłam w samochodu.

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz