"Lyd, nie chcę Cię krzywdzić. Nie jesteś gotowa." rozdział 33

113 5 0
                                    




Czułem na ciele drgawki, kiedy dojeżdżałem do jej domu. Nie miałem pojęcia jak to się skończy. Nie była w najlepszym stanie psychicznym i jeszcze kilka godzin wcześniej zachowywała się jak ktoś zupełnie inny. Nie mogłem uwierzyć, że te wszystkie wydarzenia aż tak ją zmieniły. Odrzuciła pomoc chyba od wszystkich. Mimo moich prób, nie byłem w stanie nic wskórać.

Biorąc duży wdech, wysiadłem z samochodu. Przed jej drzwiami stałem jeszcze kilka sekund, zanim nacisnąłem dzwonek. Spojrzałem wyczekująco na drzwi, pomino że nie chciałem by się otwarły.
Chwilę później pojawiła się w nich Lydia. Uchylając drzwi zmarszczyła brwi, patrząc na mnie.
– Czego chcesz Tom? – uniosła braw pytająco.
– Porozmawiajmy – westchnąłem.
– Mamy o czym? Chyba, że zmieniłeś nagle zdanie. – popatrzyła mi w oczy, zakręcając kosmyk włosów wokół palca. Co się z nią działo do kurwy?
– Żartujesz? Nie mamy o czym rozmawiać, bo chcesz mnie tylko do seksu? – zapytałem myśląc o bezsensie całej sytuacji.
– Dokładnie tak – zagryzła wargę.
– Nie zrobię Ci tego. – przymknąłem oczy, myśląc nad tym jak jej to wszystko wytłumaczyć. – Lydia, ty zostałaś zgwałcona. – oznajmiłem nagle. Subtelność to moje drugie imię. Uniosła brwi. Spojrzałem na nią, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
– Wiem – odpowiedziała spokojnie. Kurwa jak ona może być spokojna?!
Dopiero po chwili uderzyły we mnie jej słowa. Dlaczego jest taka oschła? Czemu mimo tego co się wydarzyło chce seksu ze mną?
Wiele pytań kłębiło się we mnie, ale z nadmiaru sprzecznych emocji nie potrafiłem się odezwać. Patrzyłam tylko pytająco na Lydie.
– Wiem co mi się stało – sama zaczęła – Dlatego chcę to zrobić z Tobą i nie czuć bólu. – Owinęła sobie mój szalik wokół dłoni.
Co kurwa?
– Żartujesz? – moje serce biło jak opętane.
– Mówię poważnie, całkowicie poważnie. – Przybliżyła się do mnie, a ja mimowolnie skierowałem swoją dłoń ku jej twarzy. Jak w transie, patrzyłem na jej buzię, stykając się opuszkami palców z gładką skórą błądziłem głaszcząc jej policzek. Przyciągnęła szalik do siebie, zmuszając mnie to dosłownego wpadnięcia w nią. Złączyła nasze usta w pocałunku, pogłębiając go od razu. Całowała tak mocno i zdecydowanie jak nigdy. Z jednej strony cholernie mnie to pociągało. Jednak z drugiej bałem się o nią i o jej psychikę. To co ostatnio się z nią działo nie było normalne. Za cholerę nie potrafiłem zrozumieć co jej jest i jak z przygnębionej, skrzywdzonej dziewczyny stała się tak pewna siebie. Żaden z kawałków nie składał się w pierzoną całość. Była jak ujemna delta, której nie mogę obliczyć. Tę całość tworzyliśmy teraz. W miejscach gdzie nasza skóra się stykała czułem mrowienie. W takich momentach wiedziałem że jest stworzona tylko dla mnie. Drżała, co mogło wskazywać na to że czuła podobną przyjemność. To był jeden z tych mogących trwać na zawsze momentów. Gdyby teraz znikła czułbym się niepełny, pusty. Cholera jasna. Potrzebuję jej.

Nasz pocałunek trwał jeszcze chwile, jednak Lyd chciała więcej. Moje ciało błagało o więcej. Zaczęła się cofać ciągnąc mnie do siebie. Weszła do domu i figlarnie się uśmiechając zaczęła prowadzić mnie do schodów. Pospiesznie pędziłem trzymając dłoń mojej uroczej  kobiety. Zapomniałem o wszystkich problemach i nierozwiązanych sprawach. Liczyła się tylko moja Lyd.
– Mówiłem Ci już że jesteś piękna? – zapytałem półszeptem.
– Wiele razy – zaśmiała się, przystając przy drzwiach do pokoju.
Przepadłem. Moje wszystkie negatywne myśli wyparowały. Moje ciało działało jak w transie.
Zaraz po zamknięciu drzwi na klucz, przycisnąłem ją do ściany. Przytrzymałem jej ręce wpijając się w usta. Po chwili zwolniłem ucisk.
Malutkie rączki zaczęły niezdarnie odpinać mój płaszcz, a potem zsunęły szalik. Zostałem w koszuli.
Uniosłem Lyd tak, aby oplotła się nogami wokół moich bioder. Dzięki temu uzyskałem dostęp do szyi. Z jej ust wydobył się jęk, który wzmocnił ciasnotę w moich spodniach.

Cholera, co ona ze mną robi.

Jej skóra była gładka, pachniała tak słodko jak zawsze. Błądziłem ustami chcąc poczuć i zbadać każdy skrawek jej ciała. Czułem się jak w pieprzonym transie.

Trafiłem spowrotem do jej ust. Zatrzymała mnie by zdjąć z siebie bluzkę. Rzuciła nią w stronę podłogi, zabierając się za koszulę, która chwilę później leżała koło bluzki. Nasze ciała się stykały, aż czułem pieczenie gorąca w tych miejscach.

Przeniosłem nas na łóżko. Górowałem nad nią, co cholernie mnie jarało.

Dziewczyna przeniosła swoją dłoń na skrawek moich spodni powodując u mnie gardłowy jęk.

Kolejne minuty pozbawiły nas ubrań. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Mogłem ją mieć, całą. Całować i czuć jaką jej to daje przyjemność.

-Mogę? – wymruczałem dotykając jej biustonosza. Pokiwała głową zagryzając przypuchniętą wargę. Spojrzała mi w oczy, utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy przez kilkanaście sekund. Została w samych majtkach. Cholernie idealne piersi aż prosiły się o dotyk. Zrobiłem to uwalniając z gardła Lyd kilka dłuższych westchnień.

Pozbyłem się z niej wszystkich ubrań. Skupiłem się na dawaniu jej maksymalnej przyjemności. Serce biło mi jak opętane. Schyliła się chcąc ściągnąć ze mnie bokserki. Kiedy to zrobiła jej oczy powiększyły się a z jej ust wyszło:
-Wow.
Poparzyłem jej prosto w oczy.
– Na pewno tego chcesz? – zapytałem chcąc być pewny.
Pokiwała twierdząco głową. Założyłem prezerwatywę i usadowiłem się znowu nad nią. Była na mnie gotowa, gdy ją pieściłem.

Spojrzałem jej prosto w oczy i zacząłem wchodzić najdelikatniej jak tylko potrafiłem. Widziałem, że sprawiało jej to dyskomfort.
– Jeśli nie chcesz możemy przestać – wyszeptałem przybliżając się do niej.
– Nie – powiedziała stanowczo. – Możesz bardziej.

Kiedy spełniłem prośbę, zobaczyłem jak ściska powieki, a potem otwiera zaszklone oczy.

– Głębiej – jękła.
– Na pewno...?
– Szybciej – przerwała mi.

Puściły mi hamulce i wszedłem w nią do końca. Wypuściłem głośno powietrze. A z jej gardła wydał się głośny jęk.

– Kontynuuj – wręcz rozkazała.

Zastanawiałem się przez ułamek sekundy dlaczego to robi. Widziałem że ją to bolało, ale chciała więcej i więcej. Powoli poruszałem się w niej, czując rosnącą przyjemność.

Jadnak wszystko zatrzymało się gdy usłyszałem szloch.

– Nie, nie, nie, po prostu nie – wyszeptałem i wyszedłem z niej najdelikatniej jak tylko potrafiłem. – Lyd, nie chcę Cię krzywdzić. Nie jesteś gotowa.

– Kurwa, nie mów mi co mam robić!  – łzy napłynęły jej do oczu. – Zawsze się tylko czepiasz! Zachowujesz się jak kompletny idiota! Czemu musisz się mną tak przejmować? – krzyczała.

– Bo Cię kocham! – wrzasnąłem zakrywając jej usta dłoniom. – Kocham Cię jak głupi i nie mogę bez Ciebie żyć, a ty ciągle mnie odpychasz, a ostatnio jeszcze manipulujesz– Wytrzeszczyła oczy i zamarła.
Ubrałem się jak najszybciej, będąc obdarzony jej wzrokiem. Czułem, że straciłem chyba całą godność. Jak cholera ostatni śmieć. Rozczarowanie, złość i ból, to coś co przepełniło mnie całkowicie. Najgorsze jest to, że wiedziałem że tak się stanie. Przeczuwałem, że jedyne co mogę zrobić to zadać jej ból. Jeszcze jedno.
Nigdy nie powiedziała że mnie kocha, nie określiła swoich uczuć. Może po tym wszystkim jestem wymagający, ale ostatnio czuję się jak jej zabawka. Jestem też zażenowany swoją postawą, tym że się na to wszystko zgodziłem. Poddałem się jej.
– Za-zaczekaj – wyjąkała gdy zabierałem płaszcz.
– Nie. To nie powinno się wydarzyć. Nie teraz. – powiedziałem wychodząc. Nie mogłem na nią patrzyć. Teraz gdy się ocuciłem, poczułem jak bardzo zostałem wykorzystany. Poczułem jak pierwszy raz od dawna chce mi się płakać.

Wsiadając do auta wybrałem numer do Jaxa. Za oknem robiło się już ciemno, więc włączyłem zestaw głośnomówiący. Odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę mojego mieszkania. Po kilku sygnałach odezwał się głos – Siema stary, jak tam?– zapytał.
– Plan awaryjny, przywieź dużo alko i błagam powiedz że masz dzisiaj czas – wyjąkałem, próbując zachować spokój.
– Oczywiście bro, będę za czterdzieści minut, tylko zamknę biuro.

Szybszym niż zwykle tempem wróciłem do apartamentu. Nacisnąłem klamkę przykładając kartę do czytnika. Byłem na cholernym skraju. Rzuciłem klucze oraz teczkę na szafkę i usiadłem przy ścianie. Miałem ochotę bić się do nieprzytomności. Uderzyłem w ścianę kilkukrotnie wyładowując złość. Kiedy siły opuściły mnie całkowicie, jedyne co zostało to płacz. Jednak to kojarzy mi się za każdym razem z sytuacją w kontenerach.

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz