"Widział że mnie znasz?" rozdział 24

115 4 0
                                    


– Że co kurwa? – wysyczał Luke oglądając szkody na moim ciele. – On jest już skończony, zniszczę go kurwa. – krzyczał.
– Uspokój się – porosiłam.
– Kolejny raz ktoś ci robi krzywdę i nic sobie z tego nie robisz? – spojrzał prosto w moje oczy. Zrobiło mi się cholernie głupio. Najsmutniejsze jest to, że miał rację. Miał cholerną rację. Nigdy nie powinnam dopuścić do tego aby ktokolwiek zrobił mi krzywdę bez konsekwencji. Spuściłam głowę by uniknąć dalszego karcącego wzroku brata. Czułam się źle z tym, że był mną zawiedziony. To on był moim wzorem i to jemu zawsze chciałam imponować.
– Ale spokojnie, załatwię to. – Pogładził mnie po dłoniach. – Nie będzie mi kutas podnosił na ciebie ręki.
– Dziękuję, ale nie przeginaj proszę – zebrałam się w sobie, by spojrzeć mu w oczy.
– Kocham cie Lyd. – Przytulił mnie – Wszystko się ułoży.
– Dziękuję – wydusiłam czując gulę w gardle – Za to że jesteś.
– Okej, teraz odpocznij. Czuję jak jeszcze się trzęsiesz. – posłał mi lekki uśmiech, pocałował w czoło i opuścił pokój.
Dałam ujście emocjom. Usiadłam, opierając się o ramę łóżka i totalnie rozkleiłam. Płakałam, ale to nie była rozpacz. Bardziej coś, co miało mnie oczyścić. Nie wiem ile tak siedziałam. Wydawało mi się też, że na chwilę przysnęłam.

Myślałam, że dzisiejszy dzień nie może być gorszy. Jednak myliłam się. Do mojego pokoju wparował nie kto inny jak Tom. Wyglądał na złego, był wręcz wściekły. Kiedy patrzył na mnie jego oczy były prawie czarne. Nie powiem, nieco się bałam.
– Możesz mi to wyjaśnić?! – Podał mi telefon. Zatkało mnie totalnie. Zdjęcie ukazywało mnie oraz Adama, który przywierał ustami do moich. – Masz kogoś?!
– Nie, nigdy – wyjąkałam, po moim policzku spłynęło kilka łez.
– To czemu do cholery się z nim całowałaś?  – nadal marszczył brwi i patrzył na mnie karcącym wzrokiem.
– Nie chciałam, a on to zrobił – wykrzyczałam, a chłopak pokręcił głową. – Po co tu przyszedłeś skoro i tak mnie nie słuchasz?! – Znowu płakałam. Skuliłam się i objęłam rękami swoje nogi.
– Bo mi na tobie zależy, zrozum to wreszcie! – spojrzałam na niego. Miał łzy w oczach, cholera on płakał. Chciałam być blisko, a moje serce bolało jak nigdy. Chyba mi nie ufa. Nie myśląc długo podeszłam i wtuliłam się w chłopaka. Czułam szybkie bicie jego serca.
– Przepraszam, tak bardzo przepraszam. To nigdy nie powinno się stać – wychlipałam.
– Spokojnie mała – odsunął mnie od siebie i otarł kciukiem spływające łzy. – Wierzę ci.
– Dziękuję.
– Za co? – zapytał.
– Że mi wierzysz. Nie zostawisz mnie? – mówiąc to, z moich oczu popłynęło jeszcze kilka łez.
– Nigdy kochanie. – pocałował mnie w czoło i jeszcze szczelniej oplótł rękami.

Chwilę później leżałam głową na kolanach blondyna, który siedział oparty o ramę łóżka. Bawił się moimi włosami, co chwila muskając palcami kawałek skóry na twarzy i szyi. O dziwo dzisiaj nie był ubrany w garnitur, tylko czarne dopasowane spodnie oraz biały t-shirt z wycięciem w serek i zamszową ramoneskę. Przez koszulkę widać było kawałki jego lekko umięśnionej klatki piersiowej.

Pomimo dobrego zakończenia sytuacji, nurtowało mnie jeszcze jedno pytanie. Właściwie skąd on ma to zdjęcie?
– Tom, od kogo dostałeś to zdjęcie? – zapytałam niepewnie.
– Anonim. Mogę cię zapytać o to co tam się dokładniej wydarzyło?
– Dobrze, no więc...
Opowiedziałam mu całą sytuację.
– Chciałaś tego? – wypytywał.
– Mówię ci po raz setny. Nie chciałam tego. On sam to zrobił. – wytłumaczyłam.
– Nie wolisz jego zamiast mnie?
– Co? Nigdy – moje oczy się zaszkliły – Nigdy tak nie mów. Chcę tylko ciebie, tak? – teraz siedziałam na nim okrakiem – Spójrz na mnie. Jesteś dla mnie idealny. – Patrzyłam mu prosto w oczy – Rozumiesz?
– Tak – ponownie złączył nasz usta.

– Uciekłaś? – uniósł brwi.
– Tak – oznajmiłam i przesunęłam dłonią po jego ręce.
– A wytłumaczysz mi co to jest? – uniósł do góry mój prawy nadgarstek. Z małej ranki na dole dłoni sączyła się powoli krew. Zaskomlałam kiedy chwycił mocniej moją rękę. Zsunął niżej materiał bluzy. Jego oczom ukazał się fioletowo czerwony siniak.
– To nic takiego – wyjęczałam.
– Nie wygląda jak nic takiego. – analizował każdą część. Mojej ręki – Kto ci to zrobił? Powiedz mi, proszę. – uniósł do góry mój podbródek, który już dawno powędrował ku dołowi. Czułam, że złość powoli w nim buzuje.
– Max..
– Znasz go? – wysyczał.
– Poznałam na urodzinach w klubie. Znajomy znajomych brata. – odpowiedziałam posłusznie.
– Widział że mnie znasz?
– Tak, Jax wygadał się że jestem "twoją laską" – zacytowałam.
– Przepraszam. To moja wina – wymamrotał.
– Niby czemu? –  zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
– On mnie nienawidzi. Chce zrobić wszystko by mnie złamać i zniszczyć – spojrzał na moje dłonie – Chyba mu się udaje. – spuścił wzrok – Przepraszam, że to cię spotkało.
– Nie przepraszaj. – Pogładziłam zewnętrzną stroną dłoni jego policzek.
– To było tylko raz? – dopytał po chwili.
– Na moich urodzinach zostawił to. – Wskazałam na siny nadgarstek. - A to jest z dzisiaj – uniosłam lekko dłonie z zadrapaniami. Myślałam, że Tom zaraz wybuchnie. Był zły, a zarazem zakłopotany.
– Mogę ci to chociaż opatrzyć? – zapytał już spokojniej.
– Oczywiście – wstałam z łóżka i pociągnęłam go za sobą – Chodź do łazienki.
Wyjęłam z szafki apteczkę i podałam chłopakowi. Otworzył ją i wyciągnął wodę utlenioną, klika gaz oraz bandaż.
– Może zaboleć – oznajmił przykładając kawałek nasączonego materiału do wcześniej przemytej wodą rany. Piekło jak cholera, jednak zagryzłam wargę i próbowałam wytrzymać. Mój wzrok kierował się na skupionego na swojej pracy blondyna. Wyglądał uroczo kiedy koncentrował się na czymś. Jedną dłoń wystarczyło tylko przemyć, a drugą owinąć bandażem by nie naruszyć rany. Widziałam, że nadal obwiniał się za ten wypadek. Nie chciałam by tak się działo, więc złapałam dłoń i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Nie chcę byś obwiniał się za to. Nie jest ważne czy to twój wróg czy nie, to jego jego wina bo to zrobił – próbowałam uspokoić chłopaka. Nie wydawał się być przekonany do mojego wyznania. Zeskoczyłam z pralki i chciałam wrócić do pokoju.

Przed wyjściem z łazienki zarejestrowałam że chłopak się schyla więc korzystając z okazji klepnęłam go w pośladek i uciekłam. Jednak zatrzymały mnie ręce oplatające moją talię. Uśmiechnęłam się mimowolnie, czując mrowiący oddech ma karku.
– Nieładnie tak prowokować – oznajmił otulając mnie mocniej, a głowę chowając w zagłębieniu mojej szyi. W tamtym momencie zapomniałam o wszystkich problemach. Skupiłam się na cholernie przystojnym mężczyźnie, który właśnie całował mnie w okolicach obojczyka. Jego jedna ręka powędrowała pod bluzę i gładziła mój brzuch. Wydałam z siebie lekki jęk kiedy zassał kawałek mojej skóry. Nie mogłam wytrzymać, więc obróciłam się szybko i wpiłam w jego usta. Dłoń Toma znalazła się na dole pleców i przesuwała się ku dołowi. Zajęczałam w jego usta, kiedy zacisnął rękę jednym z pośladków. Nadal się całując, przeszliśmy na łóżko. Zawisł nade mną i pocałował jeszcze w nos.
– Muszę iść, a teraz odpocznij mała – wyszeptał do ucha i szybko opuścił pokój. Nadal dysząc, nie mogłam uwierzyć że tak po prostu sobie poszedł i zostawił mnie z chęcią na więcej. Oj, grabi sobie.

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz