Rozdział 3.

3.3K 326 17
                                    

*Ethan*

Staruszka pociągnęła mnie w stronę sali zostawiając mnie przy samym wejściu. Ujrzałem tam niezłe zbiorowisko dzieci i matek, którzy stali w kręgu jakby coś lub kogoś otaczając. Podchodząc bliżej słyszałem różne pochwały i prośby żeby zagrać daną piosenkę. Podszedłem najbliżej jak się dało i ujrzałem brunetkę z włosami do ramion. Miała zamknięte oczy i grała całą sobą, to było widać. Poruszała dłonią wraz ze smyczkiem i naciskała odpowiednie struny. Zawsze podziwiałem osoby, które umiały grać na instrumentach muzycznych. Rozejrzałem się dookoła i ujrzałem, że wszystkie pary oczu zwrócone były na nią i tylko na nią. Dziewczyna była szczupła, była w ciemnych jeansach i kurtce z naszywkami różnych zespołów. Nagle dźwięki smutnej melodii granej przez brunetkę ustał. Wszyscy jak jeden mąż zaczęli bić dziewczynie brawo, dołączyłem się do nich gwiżdżąc czasami. Po chwili przestaliśmy a dziewczyna ruszyła w stronę Lidii. Widziałem jak rozmawiają. Zauważyłem, że małe dziecko zaczęło płakać więc ruszyłem w jego stronę. Niestety przede mną wyrosła znikąd dziewczyna, która przed chwilą grała na skrzypcach.
Podeszła do płaczącej dziewczynki i zaczęła ją uspokajać śpiewając nieznaną mi piosenkę w innym języku. Obróciła się nagle w moją stronę, patrząc na mnie speszona. Widziałem, że nie wie co powiedzieć. Nie musiała. Po sekundzie mnie tam nie było. Ruszyłem ku wyjściu z budynku, niestety jak zwykle ktoś musiał mi przeszkodzić. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Lidię.
-Otwórz się na innych, co ci szkodzi?- spytała.
Popatrzyłem na nią jakby była obcą mi osobą, przecież znaliśmy się nie od dziś.
-Dobrze wiesz, że ludzie ranią. Tylko to potrafią. Dlatego wolę być sam.
Po tych słowach poszedłem do domu zamykając za sobą drzwi budynku charytatywnego. Nareszcie sam...

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczWhere stories live. Discover now