Rozdział 68

1.1K 124 11
                                    

*Angel*
Obserwowałam jak brunet wstaje z kanapy i zbliża się i staje naprzeciw mnie wyciągając dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na Ethana a potem na jego dłoń, zastanawiając się gdzie chce mnie poprowadzić. Widząc po minie chłopaka, że nie wie czy ma dalej tak stać czy się poddać, podałam mu dłoń nie myśląc nad tym dłużej. Zauważyłam jak na ten gest twarz bruneta się rozjaśniła. Uśmiechnęłam się w jego kierunku i powiedziałam spoglądając mu prosto w oczy:               -Prowadź mój przewodniku.                                                                                  Mówiąc to zaśmiałam się z własnego żartu który jak potem ujrzałam dla chłopaka równie był śmieszny co doprowadził go do takiego wyrazu twarzy, że odruchowo cofnęłam się do tyłu na co chłopak uśmiechnął się i podbiegając do mnie, złapał i przerzucił mnie przez ramię, śmiejąc się wesoło. Jego nastrój udzielił się także mnie i niebawem oboje śmialiśmy się tak naprawdę nie wiedząc z czego. 

-Mógłbyś mnie już łaskawie puścić bo szczerze mówiąc twoja kość ramienna wbija mi się w brzuch, to lekko boli wiesz? - powiedziałam.                                                                                                 -Mógłbym, ale nie chcę. Teraz robię za twojego przewodnika i moim celem jest zaprowadzenie cię w pewne miejsce, moja TURYSTKO -powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo.            Nie wytrzymałam i zaniosłam się śmiechem ponieważ zachowywaliśmy się gorzej niż dzieci a mieliśmy jednak te szesnaście lat. Et jednak nie puścił mojej wcześniejszej uwagi mimo uszu i poprawił mnie na swoim ramieniu za co mu skrycie bardzo dziękuję, ponieważ czułam że jego ramię niebawem przebije mnie na wskroś. Uniosłam głowę i na tyle ile mogłam spojrzałam na jego twarz i spytałam zaciekawiona:
-Mój prywatny przewodniku na jaką podróż mnie zabierasz? - spytałam udając poważny ton.      
 -Otóż moja prywatna turystko, zabieram cię na podróż życia.  Powiedział równie poważnym tonem, który w jego wykonaniu doprowadził mnie do łez. Spoczywając na jego ramieniu śmiałam się jak opętana co chyba zaniepokoiło chłopaka, ponieważ postawił mnie na ziemi tym samym powodując zachwianie mojej równowagi przez co spotkałam się z ziemią. Leżąc na plecach spojrzałam w górę napotykając wzrok Ethana, któremu pomachałam dłonią i dalej się chichrałam widząc jego wyraz twarzy, który wykazywał jedynie skonsternowanie. Uspokajając się z powodu mocnego bólu brzucha spowodowanego ciągłym śmiechem, usiadłam opierając się o coś, co okazało się drzewem a gleba była pokryta mchem, "las"-pomyślałam. Spojrzałam w górę i zauważyłam bruneta, który mi się przyglądał.
-Czemu tak mi się przyglądasz? - zapytałam widząc iż mi się przygląda.  -Będziesz nieśmiertelna. Śmiałaś się dobrych kilka minut. A teraz jeśli waćpanna się wyśmiała ruszamy w dalszą wędrówkę. -powiedział niczym szlachcic użyczając mi swojego ramienia jako podporę jak najprawdziwszy dżentelmen. Uśmiechnęłam się do niego i przyjęłam jego ramię. Szliśmy przed siebie mijając drzewa, które wyglądały tak samo jak poprzednie ale gdyby im się dokładniej przyjrzeć to można dostrzec różnice. "Jak z ludźmi"-pomyślałam. Każde z nas w pewien sposób wygląda tak samo: mamy dwie ręce, dwie nogi i podobną sylwetkę ciała (zazwyczaj) i moglibyśmy powiedzieć "jesteśmy tacy sami", co byłoby kłamstwem. Nie jesteśmy tacy sami. Każde z nas ma inne upodobania, inny charakter i inny pogląd na świat ale w dzisiejszym wieku te różnice są zamglone. Dlaczego? Większość z nas upodabnia się do drugiego człowieka w ten sposób powodując śmierć siebie. Każdy z nas przychodzi na ten świat wyjątkowy a my robimy z siebie kalkę drugiej osoby. Widzimy na okładkach magazynów wysportowaną dziewczynę, która na tej okładce wygląda inaczej niż w rzeczywistości ponieważ okładka danej osoby była tyle razy retuszowana, że nie da się zliczyć. Wpaja nam się z radia i telewizji: wyglądaj tak, jedz to i to, rób to i to a będziesz wyglądał/ wyglądała jak ja. Pytanie jest jedno: po co mam wyglądać jak ty skoro ja jestem naturalny czyli wyjątkowy? Taka przyszłam na świat, mam naturalną cerę czy włosy więc po co to zmieniać? Jesteśmy wyjątkowi nie zmieniajmy tego ze względu na modę i tymczasowe trendy. Zadziwiające jest to, że dostrzegłam to idąc z praktycznie nieznanym ale jakże mi bliskim chłopakiem przez las. Rzeczy proste mają magiczną moc. Spojrzałam na chłopaka, który zatrzymał się i na coś spoglądał. Powiodłam za jego spojrzeniem i ujrzałam przed sobą drewnianą chatkę z małym tarasem na którym stał równie stary bujany fotel co chatka. Spojrzałam z powrotem na chłopaka i spostrzegłam że on również na mnie patrzy. 
-Piękna chatka w równie pięknym miejscu. Dziękuję.- powiedziałam do niego między czasie wciąż się rozglądając, ponieważ piękne zielone liście dodawały urokowi drewnianej chatce, którą otaczało grono drzew. Ethan złapał mnie za dłoń i weszliśmy na taras w milczeniu. Stałam tam przyglądając się czynom chłopaka, który puszczając moją dłoń co mówiąc nawiasem spowodowało mój cichy jęk sprzeciwu, który na moje nieszczęście usłyszał co skomentował cichym śmiechem. Brunet zaczął przeszukiwać swoje kieszenie zapewne czegoś szukając. Zaczął po kolei wyrzucać z nich różne przedmioty, między innymi telefon, gumy do żucia, papierosy-tym ostatnim mnie zdziwił bo nie wiedziałam, że pali. Nie podobało mi się to, że pali ale nie będę pouczała prawie że dorosłego człowieka, prawda? Czekałam aż znajdzie to, czego szuka niechcący potykając się o doniczkę kwiatu przez co upadłam i ja i kwiat. Ethan podbiegł do mnie natychmiast, zgarniając w swoje ramiona tak, że byłam przytulona do jego klatki piersiowej.
-Nic ci się nie stało Aniołku? Przepraszam, powinienem ci powiedzieć byś uważała na te graty z tyłu. -mówił zmartwionym głosem. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, spoglądając na jego twarz, którą po chwili gładziłam dłonią.                           -Nic mi nie jest Et, wszystko w porządku, nie martw się. -mówiąc to patrzyłam chłopakowi w jego czarne jak węgiel tęczówki, które wyrażały poczucie winy i niepokój-Tak przy okazji tego szukałeś?-spytałam uśmiechając się szeroko wyciągając dłoń z kluczykami w ręce, które wypadły z wywróconego kwiatka. Na moje słowa Ethan roześmiał się i przytulił się do mnie chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi cicho się śmiejąc.                                                       -Jesteś niemożliwa Aniołku.-powiedział.                                                                                                               Postanowiłam zażartować popularnymi słowami, które mówią w romantycznych filmach, które oglądałam ze słodyczami i toną chusteczek na łóżku.                                 -Za to mnie kochasz.-powiedziałam udając aktorkę z filmu.                              -Za to cię kocham.-powiedział zupełnie poważnie patrząc mi prosto w oczy z uśmiechem na ustach. Nie spodziewałam się, że weźmie to na poważnie...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani to najdłuższy rozdział w historii tej książki, dopadła mnie wena, którą życzyła mi jedna z czytelniczek w ostatnim komentarzu za co dziękuję. Czekam z utęsknieniem na wasze komentarze i polubienia jeśli rozdział się podobał. Sądzę, że nexty będą jeszcze dzisiaj, także zapraszam do potem :*

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz