Rozdział 66

851 121 20
                                    

*Angel*
Ojciec podarował mi lusterko. Nie przyjęłam go ani się w nim nie przejrzałam. Próbował mi je wcisnąć w dłonie ale nie spodziewał się, że je rozbiję o najbliższe drzewo. Spojrzał na mnie zszokowany.
-To cała ja. Jestem taka sama jak to lusterko. Popękana i rozbita. Jak je złożysz i będzie wyglądało jak za czasów przed spotkaniem z drzewem to wtedy ci wybaczę i będę chciała z tobą rozmawiać! - krzyknęłam a raczej wyrzyłam się na ojcu słowami za wszystkie krzywdy które mi zrobił. Podobno słowa ranią mocniej niż czyny. Ja doznałam obu tych krzywd w jednakowym czasie. Teraz kiedy spojrzałam na tego mężczyznę, który wyglądał marnie i zwał się mym ojcem, nie widziałam już tyrana którym był w moich oczach za czasów dzieciństwa. Teraz po prostu był starszym nieszczęśliwym mężczyzną.
-Przepraszam. - szepnął spoglądając w moje oczy. Spojrzałam na niego niedowierzająco i parsknęłam śmiechem w komentarzu na jego słowa na co nie zwrócił uwagi i mówił dalej
- ...za wszystkie krzywdy, które ci wyrządziłem. Za to, że byłem ci tyranem a nie ojcem. Za to, że miałaś we mnie wroga a nie przyjaciela. Za to, że czułaś do mnie strach a nie miłość. Za to, że zamiast domu miałaś piekło. Przepraszam za wszystko. Wybacz mi, proszę.- powiedział patrząc na mnie ze łzami w oczach.
Stojąc przy drzewie i spoglądając na niego powiedziałam
-Raniłeś mnie tyle lat...tyle lat jedyne co znałam to strach. Jedyne co czułam to twoją wściekłość. Jak wybaczyć kiedy jedyne co do ciebie czuję to nienawiść? Jak wybaczyć komuś kto ranił przez tyle lat? Odpowiedz mi! - krzyknęłam czując w oczach napływające łzy. Ojciec spojrzał na mnie i jedyne co powiedział to
-Przepraszam.
Pochylił głowę, którą oparł na dłoniach i zaczął płakać. Czy było mi go żal? Tak. Żal mi go ponieważ jedyne co umiał przez tyle lat to krzywdzić.
-Nie. To mi jest przykro ponieważ jedyne co umiesz to krzywdzić. Odpowiedz mi tylko dlaczego teraz? Dlaczego teraz mnie przepraszasz? - spytałam mrugając szybko by odgonić niechciane łzy. Nie będę płakać przez kogoś kto nie płakał nade mną. Spojrzałam na niego twardym wzrokiem oczekując odpowiedzi.
-Ja umieram. - szepnął.
Czy mnie to jakkolwiek zabolało? Nie. Może jestem nienormalna, że nie zabolała mnie świadomość iż mój ojciec umiera ale gdy na niego patrzę to przypominają mi się jedynie jego wściekła twarz i ból.
-Nie mam zamiaru pytać na co i ile czasu ci zostało bo mnie to nie interesuje.
Widząc jego zszokowaną na twarz, wyjaśniłam
-Nie interesuje mnie to tak samo, jak ty nie interesowałeś się tym, że ja miałam uczucia gdy biłeś mnie za każdym razem. Nawet gdybym ci wybaczyła to bym nie zapomniała tego, co mi zrobiłeś.
Po tych słowach ruszyłam w stronę domu Ethana by zabrać swoje rzeczy, których było tam niewiele ale jednak. Kilka chwil później po dotarciu na miejsce wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka budynku, słysząc odgłosy tak smutnej że aż rwącej serce melodii. Ruszyłam w kierunku dźwięku i ujrzałam bruneta, który chyba nawet nie zdawał sobie sprawy że płacze. Na ten widok wszystko się we mnie skumulowało. To, że mój ojciec choć tyran to jednak człowiek, który umiera, Ethan na którym mi zależy tak naprawdę miał w tym swój interes by spędzać a raczej marnować ze mną swój czas i świadomość że po śmierci ojca trafię do poprawczaka. Zjechałam po ścianie plecami płacząc na tyle cicho by nikt mnie nie usłyszał. Natomiast wystraszył mnie dźwięk jakby coś ciężkiego upadło i nieświadomie krzyknęłam tym samym zdobywając zdumione spojrzenie Ethana. Ujrzałam na jego twarzy smutek i wielkie cierpienie. Obserwowałam jak brunet podchodzi do mnie i klękając naprzeciw mnie, przygarnia w swoje objęcia.
-To nieporozumienie Aniołku. Nie skrzywdziłbym drugiego człowieka doskonale znając smak bólu. - szepnął mi wprost do ucha.
Nie wiem dlaczego ale mu uwierzyłam i przytuliłam się do niego wybuchając płaczem. Nie spodziewałam się tego co chłopak zrobi niebawem...

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz