ROZDZAŁ9

25.4K 798 1.2K
                                    


Rozdział 9 - Krew i Magia

Albus czuł się staro, nie pamiętał, kiedy ostatnio tak bardzo odczuwał swój wiek. Jak wszystko mogło pójść tak źle? Był pewien, że Kamień był bezpieczny, a teraz zniknął i prawdopodobnie miał go Voldemort. Merlin tylko wie, co mógł on zrobić z tak potężnym artefaktem.

Ostatni rok nie potoczył się tak, jak miał nadzieję. Od Harry'ego zaczynając, a na Kamieniu kończąc, nie przewidział żadnej z tych sytuacji.

Wiedział, że Voldemort pragnął Kamienia, wiedział, że Czarny Pan był w zamku, ale przez cały rok nie było ani jednej próby kradzieży Kamienia. Albus zastanawiał się nawet, czy Voldemort nie chciał dać im fałszywego poczucia bezpieczeństwa, ale przerwa bożonarodzeniowa przyszła i minęła, a nadal nic się nie stało i zaczął w końcu myśleć, że być może się pomylił.

I nie chodziło tylko o to, że Voldemort nie próbował nic zrobić w związku z Kamieniem. Liczył się także fakt, że nie próbował też niczego przeciwko Harry'emu i to najbardziej go zdumiewało.

Nie żeby życzył Harry'emu źle, ale przygotował się na taką okoliczność, a jednak nic się nie wydarzyło. Myślał, że Voldemort nie będzie w stanie powstrzymać się przed zaatakowaniem chłopca, ale z tego, co było mu wiadomo, nie ucierpiał nawet jeden włos na jego głowie. Oczywiście, cieszył się, że Harry'ego nie spotkała żadna krzywda, ale nadal było to coś, na co nie był przygotowany.

Harry był kolejnym elementem układanki, który go zaskoczył. Oczekiwał, że Harry zostanie przydzielony do Slytherinu, ale nie spodziewał się tego, co chłopiec zrobił w tym domu.

Biorąc pod uwagę, ilu Śmierciożerców miało dzieci w Slytherinie i jak wielu uczniów wierzyło w doktrynę czystej krwi, spodziewał się, że Harry będzie w tym domu raczej odizolowany. Podejrzewał, że chłopiec będzie chodził ze spuszczoną głową, próbując pozostać niezauważonym. Częściowo miał rację, na początku Harry rzeczywiście był odosobniony, rozmawiając jedynie z młodym Theodorem Nott'em i czy to także nie było zaskakujące? Spośród wszystkich uczniów, to Nott zaprzyjaźnił się z Harrym, czego Albus nigdy by się nie spodziewał, biorąc pod uwagę, komu lojalni byli jego ojciec i dziadek. Chłopcy jednak zbliżyli się bardzo do siebie, a później dołączył do ich małej grupki także Marcus Jugson, którego, jak twierdził Severus, Harry odesłał do Skrzydła Szpitalnego z połamanymi kośćmi.

Wtedy właśnie zaczął lękać się ścieżki, jaką mógł obrać Harry.

Marcus Jugson był zwolennikiem czystości krwi, a Albus wiedział na pewno, że Harry gardził mugolami. Kto mógł stwierdzić, że nie myślał tak samo o mugolakach?

Po przerwie świątecznej poczuł się jeszcze bardziej strapiony. Może i nie był Ślizgonem, ale potrafił rozpoznać Dwór, gdy go zobaczył. A pośrodku, wyraźnie podkreślając swoją pozycję, siedział Harry.

Albus podejrzewał, że powinien być oczekiwać czegoś takiego. Jakaś cząstka jego świadomości nie była takim rozwojem sytuacji ani trochę zaskoczona, ale szczerą prawdą było, że nie przymknęło mu nawet przez myśl, że Harry mógłby ustanowić Dwór.

Był niezmiernie zafrasowany. Spodziewał się, że uczniowie z innych domów będą teraz atakowani, oczekiwał obelg i Ślizgonów, a zwłaszcza członków Dworu, poruszających się po Hogwarcie, jakby zamek należał do nich. Oczekiwał wielu rzeczy, więc był, delikatnie mówiąc, oniemiały ze zdumienia, gdy nic się nie wydarzyło.

Przeciwnie do jego oczekiwań, Ślizgoni wydawali się być spokojniejsi. Nie zaczynali bójek, nie wyśmiewali ani nie obrażali innych, w ogóle przestali sprawiać problemy. Wszyscy zachowywali się jak przykładni uczniowie. I to nie tylko ich zachowanie się zmieniło, większość Ślizgonów miała teraz także wyższe oceny. Każdy z nich zdawał się walczyć o jak najlepsze stopnie.

Narodziny Czarnego PanaWhere stories live. Discover now