3.

822 56 2
                                    

justin

Szeroki korytarz, a wszędzie pojedyncze kobiety w kitlach robiące charakterystyczny hałas swoimi szpitalnymi chodakami. Stałem na jego końcu w kompletnym bezruchu rozglądając się po twarzach zombiaków w kolorowych szlafrokach, które kompletnie nie pasowały do atmosfery tego miejsca. Światło migających jarzeniówek odbijało się od idealnie wyczyszczonej podłogi, co było nieprawdopodobne jak na szpital. Niespodziewanie za mną otworzyła się winda, a lekarz, zapatrzony w jakieś karteczki, przeszedł obok, uderzając mnie ramieniem.

Nawet nie przeprosił. Odszedł jakby nic się nie stało, a we mnie gotowała się złość.

Zacisnąłem mocno pięści, które zaczęły się robić wpierw białe, później sine.

- Wszystko w porządku? - zapytała w końcu jedna z pielęgniarek lekko zaniepokojona moją bojową postawą, w której stałem już dobre 10 minut.

Na jej głos rozluźniłem się, chociaż posłałem jej nieprzyjemne spojrzenie. Wystraszyła się. Była bardzo młoda i drobna. Widziałem jak drżały jej delikatne dłonie. Odkręciła się kilka razy odchodząc, a ja wodziłem za nią wzrokiem. Ruszyłem przed siebie - ona natychmiast przyspieszyła i zniknęła za drzwiami pokoju lekarskiego.

Czego ona się boi?

Miałem wrażenie, że to ja się teraz wszystkiego boję...

Idąc korytarzem, czułem jak moje ciało otula chłodny powiew wiatru. Wbiłem wzrok w podłogę, schowałem dłonie do kieszeni nie przerywając "spaceru". Byłem tak zamyślony, że nie zdałem sobie sprawy, że zaczynałem któreś okrążenie z rzędu.

O czym myślałem?

Nie wiem. Prawdopodobnie o niczym ważnym, skoro sam nie potrafię sobie tego przypomnieć.

Ponownie ujrzałem delikatne rysy młodej pielęgniarki, która wyszła ze zbiorem teczek na rękach. Złapała ze mną krótki kontakt wzrokowy. Poczułem przez chwilę ochotę pomocy jej z tymi rzeczami, ale się powstrzymałem. Skręciłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku, dotknąłem dłonią czystej pościeli, po czym biorąc głęboki oddech wspomniałem jeszcze raz śliczną twarz dziewczyny.

Nie.

Nie zauroczysz mnie.

VOLUNTEERWhere stories live. Discover now