14.

390 42 9
                                    

blair

Siedziałam na sali wykładowej swojej uczelni. W stale drżących rękach trzymałam gorący, papierowy kubek z gorzką kawą. Wzięłam powoli mały łyk z trudnością podnosząc obie ręce do góry. Znajdowałam się w najbardziej odludnionym miejscu dużej sali, gdzie miałam idealny widok na wszystkich studentów wchodzących do sali. Każdy wydawał się być zadowolony. Śmiali się, rozmawiali... Wśród nich znalazła się też moja przyjaciółka, przed którą chciałam się ukryć. Nie było to na szczęście trudne, ponieważ pochłonęła ją intensywna dyskusja z jakimś chłopakiem. Obok mnie nie usiadł nikt, z czego nawet się cieszyłam. Musiałam teraz pobyć trochę sama.

- Proszę wszystkich o zajęcie miejsc. Zaczynamy! - w naszych uszach rozbrzmiał donośny głos wykładowcy.

Pomieszczenie stopniowo zaczęło się wyciszać, gdy rozpoczął się wykład.

- Minął tydzień waszych praktyk. Jestem z was wszystkich bardzo zadowolony. Wraz z waszą opiekunką praktyk oraz ordynatorem oddziału stale obserwujemy waszą pracę i widzimy jak dajecie z siebie wiele. Jednak mamy kilka uwag, które już za chwilę wam przedstawię. Lecz teraz... chciałbym zapowiedzieć wam plan pracy na przyszły tydzień. Wiemy, że mieliście ciężki początek, ponieważ pracowaliście bez współpracy specjalistów. Otóż był to zabieg zaplanowany, badaliśmy waszą wytrwałość i umiejętność samodzielnego podejmowania decyzji.

Słuchałam dość nieuważnie, gdyż mój umysł był przemęczony od nadmiaru myśli. Od tygodnia nie mogłam spać. Kilkukrotnie rozmawiałam na temat mojego podopiecznego z opiekunką praktyk, która od samego początku kursów przygotowawczych, była dla mnie okropnie surowa. Pomimo opowiadania ze szczegółami wydarzeń z moich sesji z panem Bieberem, nie dostałam żadnej pomocy, żadnej ulgi... Z wypowiedzi starszej pielęgniarki, czułam, że wie na co mnie pokierowała. W końcu przez jakiś czas personel szpitala mógł odpocząć od natrętnego pacjenta moim kosztem.

- Od nadchodzącego tygodnia będziecie pracować trzy godziny dziennie, z czego część sesji poprowadzicie pod okiem ordynatora, który odpowiednio oceni wasz postęp.

"Cudownie, czeka mnie egzamin za niezliczone praktyki"

Po niedługim spotkaniu, marzyłam tylko, żeby wrócić do domu i położyć się spać. Szybko więc po zakończonych zajęciach wsiadłam w samochód i odjechałam. Niestety nie otrzymałam spokoju, którego oczekiwałam z utęsknieniem...

- Blair... - usłyszałam nad sobą męski głos, gdy pochyliłam się by zdjąć buty.

Wzdychając ciężko podniosłam wzrok, by spotkać się z osobą mojego chłopaka.

- Cześć - mruknęłam, zbliżając się do ust Mike'a, by złożyć na nich przelotny pocałunek.

- Jak minął dzień?

- Normalnie - wzruszyłam ramionami, kierując się do kuchni.

- Znalazłaś ten pierścionek? - powrócił do tego okropnego tematu.

- Nie - odpowiedziałam krótko, biorąc w usta kilka małych winogron.

- Czemu jesteś taka obojętna?! - podniósł głos. - Nawet go pewnie nie szukałaś!

- Nie krzycz na mnie! - również zdenerwowana zaczęłam mówić głośniej.

- Tak ci na mnie zależy?!

- O czym ty teraz mówisz?! - staliśmy oko w oko, patrząc prosto w swoje twarze wściekłymi spojrzeniami.

- Wydałem tonę pieniędzy na ten pierścionek, kolejne na nasze mieszkanie...

Natychmiast mu przerwałam, słysząc jak wylicza rzecz, o której nie miałam zielonego pojęcia:

- Jakie mieszkanie?!

- Ugh... - przetarł twarz dłońmi, zdejmując zły wyraz twarzy. - To miała być niespodzianka...

- Jaka niespodzianka?! - parsknęłam śmiechem.

- Nie cieszysz się? - w jego głosie dało się wyczuć nutę rozczarowania.

- Skąd masz pewność, że chcę zamieszkać z tobą przed ślubem? Czemu decydujesz za mnie?!

Chciałam wydostać się z tej kłótni jak najszybciej się dało, dlatego wyminęłam Mike'a i skierowałam się na piętro domu, gdzie znajdował się mój pokój. Kiedy do niego weszłam, otoczyła mnie pustka, a przy ścianie stały duże walizki.

- Co to ma znaczyć?! - zapytałam zszokowana, czując oddech chłopaka na moich plecach.

- Blairie... - szepnął smutno.

- Co?! - warknęłam, gwałtownie odkręcając się w jego stronę.

- Celowo zgubiłaś ten pierścionek? - mówił spokojnie, a w jego oczach malował się smutek.

- Żartujesz sobie ze mnie?!

- Czy ty mnie jeszcze kochasz Blair?

~

VOLUNTEERHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin