Rozdział 103

2.1K 154 0
                                    

Rodzinna narada Weasleyów

Molly zebrała ubrania Harry'ego, zamknęła za sobą drzwi i udała się do pokoju Ginny.

- Ginny, bądź kochana i zawołaj swojego brata. Chciałabym porozmawiać w kuchni z wami obojgiem i waszym ojcem.

Molly schodziła po schodach, gdy Fiuu rozbłysło i do Nory wkroczyli Fred i George.

- Uznaliśmy…

- …że przyjdziemy przywitać…

- …naszego nowego brata…

- …w jego nowym domu!

Molly obrzuciła ich jednym ze spojrzeń, z których słynęła i wskazała im, że mają dołączyć do reszty rodziny w kuchni. Weszła do kuchni i włożyła stare ubrania Harry'ego do torby. Później się z tym uporają. Poleciła George'owi, żeby przyprowadził swojego ojca z szopy. Fred otrzymał polecenie, by usiadł i zachowywał się porządnie, na co odpowiedział spojrzeniem niewiniątka.

Ron i Ginny weszli chwilę później, patrząc z ciekawością na mamę. Artur i George przyszli chwilę po nich.

Molly odwróciła się, ogarniając spojrzeniem całą rodzinę. Wszyscy patrzyli na nią ostrożnie. Wszyscy mieli już do czynienia z Molly, która miała taką minę, więc zaczęli zastanawiać się kto coś zbroił.

- Właśnie pomagałam Harry'emu się rozpakować, myśląc, że od razu zabiorę jego ubrania do prania – zaczęła Molly. – Poza rzeczami, które kupił w Hogsmeade albo na Ulicy Pokątnej, większość jego ubrań była niewiele lepsza niż to…

Wyciągnęła poznaczoną śladami krwi koszulę z torby, pokazała im, a potem energicznie wrzuciła ją z powrotem. Oczy Ginny błyszczały od łez. Molly kontynuowała łagodniejszym tonem.

- Harry może być jednym z najbogatszych czarodziejów w kraju, ale nigdy tak naprawdę nie miał okazji wydawać pieniędzy na własne potrzeby, poza kilkoma rzadkimi sytuacjami. Jutro, jako rodzina, wszyscy idziemy na miasto pomóc mu kupić jakieś nowe ubrania. Zapytał, czy będzie w porządku, jeśli kupi jednocześnie coś dla Rona i Ginny. Powiedziałam mu, że w porządku, o ile nie wyda zbyt dużo…

Wskazała na Rona wyciągniętym palcem.

- Ronaldzie, jeśli Harry będzie chciał coś ci kupić, pozwól mu!

Widząc jego buntownicze spojrzenie westchnęła.

- Kochanie, on ci nie daje jałmużny. Proponuje to, bo kocha cię jak brata i po raz pierwszy w życiu ma szansę, by kupić coś dla swojej rodziny. Chcę, żebyś o tym pomyślał. Przez pierwszych dziesięć lat życia mieszkał zamknięty w komórce, zmuszony do noszenia ubrań poplamionych jego własną krwią i nie mając grosza przy duszy. Z tego co mi powiedział, jego wuj zabrał mu pieniądze, które Harry zarobił w ostatnie wakacje. Ronald, zostaw go w spokoju. On chce po prostu podzielić się z tobą tym co ma, to nie jałmużna…

Ron zamyślił się, a Molly obróciła się do Ginny i kontynuowała delikatnie:

- Ginny, kochanie, nie mam wątpliwości, co czujesz do Harry'ego i co on czuje do ciebie. Co prawda powinnyśmy pozwolić naszym mężczyznom, by porozpieszczali nas raz na jakiś czas, jednak nie powinni się przy tym doprowadzić do bankructwa… Acha, skarbie, upewnij się też, ze Harry kupi jakieś ładne ubrania dla siebie.

Ginny najpierw poczuła, że opada jej szczęka, ale potem uśmiechnęła się szeroko. Molly odwróciła się stanowczo do bliźniaków.

- A wy dwaj: ŻADNYCH PSOT! Proszę was, byście dali Harry'emu czas chociaż do lata, nim spuścicie ze smyczy te wasze pokręcone umysły. Na razie potrzebuje czasu, żeby się przystosować do nowej sytuacji, a wasze psoty w tym nie pomogą. Nie mogę wam powiedzieć, przez co on przeszedł, ale potrzebuje czasu, by się poczuć, że naprawdę tu pasuje…

W końcu Molly odwróciła się do Artura i spojrzała na męża stanowczo.

- A więc?

- Eee… nic, kochanie. Skontaktuję się z Remusem, by poinformować go o naszych jutrzejszych planach.

Uśmiechnęła się i skinęła głową.

- Dobrze. Jestem pewna, że Remus nie będzie miał nic przeciwko i będzie mógł poinformować profesora Dumbledore'a, by dokonać odpowiednich ustaleń. Kiedy wrócimy do domu, spalimy te szmaty podczas małej ceremonii.

Armia Dumbeldore Место, где живут истории. Откройте их для себя