Rozdział 110

2.2K 155 14
                                    

Boże Narodzenie

Harry obudził się, słysząc tupot stóp na zewnątrz. Święta! Sięgnął po okulary i naciągnął szatę. Podszedł do kufra i bezróżdżkowo powiększył wykonane przez siebie prezenty do normalnych rozmiarów.

Zebrał wszystkie prezenty i zszedł po schodach. Nie do końca wiedział, jakich tradycji bożonarodzeniowych przestrzega jego nowa rodzina, więc położył prezenty tam gdzie wszystkie, czyli pod choinką, a potem dołączył do reszty przy świątecznym śniadaniu.*

Po śniadaniu otwarto prezenty. Najlepszy otrzymał, gdy Ginny zasłoniła mu oczy i poprowadziła go do rodzinnego zegara. Gdy odsłoniła mu oczy ujrzał, że została do niego dodana jego własna wskazówka. W tej chwili pokazywała „Bezpieczny. W domu".

To wywołało kilka łez u Harry'ego, Molly, Ginny, a nawet Artura.

Prezent od Harry'ego dla Molly i Artura wywołał sensację i kolejnych kilka łez. Harry zrobił dla nich zestaw talerzy. W szkolonej bibliotece znalazł herb rodziny Weasleyów, którym udekorował brzegi wszystkich talerzy. W środku umieścił ręcznie malowane portrety każdego z ich dzieci, łącznie z Percym. Jego własny portret miał nieco inną dekorację na brzegu, gdyż przeplótł herb Weasleyów herbem Potterów.

Kiedy Molly zorientowała się, że Harry zrobił to własnoręcznie, nie mogła wydusić z siebie słowa. Drżącymi rękami unosiła każdy talerz i starannie oglądała każdy portret. W końcu na ostatnim talerzu ujrzała twarz Harry'ego. Dokładnie przyjrzała się naprzemiennym herbom, wreszcie delikatnie odstawiła talerz, by mocno uściskać młodego czarodzieja.

Gdy skończyli otwieranie prezentów, przybył Fawkes. Harry był na to gotowy. Wziął paczuszkę od feniksa i dał mu inną, przeznaczoną dla Dumbledore'a.

W paczce znalazł myśloodsiewnię, mniejszą od tej używanej przez Dumbledore'a, ale i tak bardzo ładną oraz krótki liścik:

Harry,
to jest pierwsza myśloodsiewnia, jaką miałem w życiu. Teraz przekazuję ją Tobie. Zapewne odkryjesz, że myśloodsiewnia to znakomity sposób na porządkowanie myśli oraz przeglądanie wspomnień w poszukiwaniu rzeczy, które mogłeś przeoczyć. Jest też znakomitą rozrywką na imprezach!
Dyrektor Hogwartu często daje myśloodsiewnię uczniom, którzy kiedyś będą pełnili to stanowisko. Być może któregoś dnia także ty będziesz dyrektorem i przekażesz tę myśloodsiewnię swojemu ulubionemu uczniowi. Nic nie ucieszy mnie bardziej.
Przyjemnych świąt,
Albus Dumbledore

Jako że goście mieli przybyć dopiero wieczorem, rodzina spędziła miły dzień w salonie. Harry czytał siedząc na kanapie, wciśnięty miedzy Molly i Ginny.

Ginny zaczęła przysypiać, opierając się o Harry'ego. Ciepło płynące od kominka rozleniwiało młodego czarodzieja. Nawet się nie zorientował, gdy zamknął książkę i również zasnął.

Molly, która robiła na drutach, była nieco zaskoczona, gdy Harry zaczął się na niej opierać. Przesunęła się lekko i objęła go ramieniem. Na ten widok Artur mógł się tylko uśmiechnąć.

Wieczorem na kolację przybyli Remus, Tonks i Jack, przyjaciel Harry'ego. Harry dał Jackowi w prezencie puszczyka, którego kupił w Sowim Centrum, razem ze wszystkimi akcesoriami i książką „Sowy. Podręcznik hodowli dla mugoli". Jack nazwał sowę Uhu.

Harry z radością zorientował się, że Artur i Jack błyskawicznie się zaprzyjaźnili. Siedzieli obok siebie i zarzucali się nawzajem pytaniami o swoje światy. Potem Artur nalegał na pokazanie Jakowi jego kolekcji wtyczek i baterii. Wydawał się też bardzo zainteresowany laską Jacka.

Podczas gdy Jack rozmawiał z Arturem i Molly przy kuchennym stole, Harry pokazywał Remusowi i Tonks swój pokój.

- Harry to dobry dzieciak. Naprawdę miło spędzało mi się z nim czas w lecie – mówił Jack. – Bez jego pomocy w życiu nie zrobiłbym z mojego domu dobrego miejsca do życia. Wiecie, że pomógł mi kupić moją pierwszą czekoladową żabę od niemal czterdziestu lat? To było super!

Molly uśmiechnęła się. Na początku nie była pewna tego obcego człowieka. Ale zaczęła lubić tego śmiesznego Amerykanina z jego zabawnym akcentem. Przełamał lody, przynosząc danie na kolację. Nazywał je słodkimi ziemniakami*, a wszyscy uznali je za całkiem smaczne.

Molly zmarszczyła brwi i odpowiedziała:

- To prawda. Nie rozumiem tylko jakim cudem stał się takim dobrym człowiekiem, biorąc pod uwagę co działo się w jego domu.

- A o co tam właściwie chodziło? Widziałem, że Harry ma jakiś problem z wujem, ale nigdy nie chciał mi o tym nic powiedzieć.

Molly zerknęła na Artura. Ten położył rękę na ramieniu żony i wyjaśnił cicho:

- Jego wuj się nad nim znęcał. W tym roku przyjechał do szkoły brutalnie pobity. Niemal umarł. Dopiero kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że zabierał Harry'emu całe pieniądze, które mu płaciłeś i nigdy nie oddał chłopakowi nawet knuta.

Jackowi krew napłynęła do twarzy, a dłonie zacisnął w pięści. Nachylił się do Weasleyów i syknął:

- A co stało się z Dursleyami? Wiem, że dom jest na sprzedaż.

- Jego ciotka zmarła w więzieniu, wydaje nam się, że wuj również. Ich synowi wymazano pamięć i wysłano, by mieszkał z ciotką. Niedawno mroczne siły zaatakowały więzienie i wielu więźniów uciekło. Wiele części więzienia zostało kompletnie zniszczonych, a w ruinach znaleziono mnóstwo niezidentyfikowanych ciał. Uważa się, że jego wuj był jednym z nich – wyjaśnił Artur.

W tej chwili Harry wrócił do kuchni razem z Remusem i Tonks. Jack złapał Harry'ego za ramię i powiedział mu stanowczo:

- Harry, jeśli następnym razem nie powiesz mi, że masz problemy, to ci skopię dupę, jasne?

Harry spoglądał na niego zdumiony, ale Jack złapał go w potężnym uścisk.

Ogólnie rzecz biorąc Harry uznał Boże Narodzenie za sukces.

Armia Dumbeldore Donde viven las historias. Descúbrelo ahora