7

763 46 14
                                    

Dziś mały maraton xD Muszę wyzbyć się rozdziałów XD

---

* Dwie godziny później * 

Chodziłem sobie po terenie ( na zewnątrz )wyznaczonym dla pacjentów. W kieszeni miałem telefon. Chciałem zadzwonić, ale świadomość, że mogą patrzyć się na mnie strażnicy jakoś nie specjalnie mnie motywowała. Kiedy znalazłem miejsce, gdzie mnie nie przyuważą i nie było kamer, wyjąłem telefon i wybrałem numer Arona. Czekałem chwilę, aż odbierze. 

- Nate? Skąd ty masz swój telefon?! 

- Przemyciłem go. Dasz radę do mnie przyjechać? 

 - Kiedy? 

 - Dziś. 

- No nie wiem. Coś się stało? 

- Musisz przywieść mi coś do żarcia. 

- Hmm... No ok. Będę za jakieś dwie godziny. 

- Jesteś wielki stary. 

- Wiem. - rozłączył się, a ja od razu schowałem telefon do kieszeni. 

Wyszedłem ze swojej kryjówki. 

 - Roberts!- usłyszałem wrzask jakiegoś mężczyzny. Zdziwiony zacząłem się rozglądać. Mój wzrok trafił na jakiegoś napakowanego gościa. 

 - Czego?!- wrzasnąłem krzyżując ręce na klatce piersiowej i zaśmiałem się pod nosem. 

- Do mnie!- warknął zirytowany facet. 

- A co ja? Twój pies?- fuknąłem idąc powoli do mężczyzny.- Czego chcesz?- mruknąłem przeczesując swoje włosy palcami. 

- Idziemy.- warknął, założył mi kajdanki i zaczął prowadzić do budynku. 

- Ale gdzie idziemy? 

- Zobaczysz. 

Po chwili byliśmy na korytarzu, gdzie były gabinety psychologów. Zatrzymaliśmy się przed jednym gabinetem. Mężczyzna który mnie prowadził, zapukał do drzwi, a po chwili one się otworzyły. 

- O! Przyszedłeś w końcu.- uśmiechnął się do mnie mężczyzna około 40. Mięśniak, który mnie przyprowadził, dał lekarzowi klucze i sobie poszedł, a mężczyzn zaprosił mnie do środka. 

- Siadaj.- powiedział kiedy rozpiął mi kajdanki i rzucił je wraz z kluczem na biurko. Usiadłem na krześle i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Mężczyzna odkaszlnął. 

- Nazywam się Oliver Scott. Jak zapewne wiesz jestem wujkiem Dominica. 

- Po co mnie pan do siebie wezwał? 

- Po prostu jestem w pracy, a ty jesteś traktowany jako pacjent.. 

- Powie mi pan coś czego nie wiem?- zmarszczyłem brwi. 

- Nathan.. 

- Nate wystarczy. 

- Posłuchaj. Jesteś częścią eksperymentu... 

- Szkoda tylko, że na nic takiego się nie pisałem.- fuknąłem. 

- To jest dla dobra nauki... 

- Taa.. Dla dobra nauki mam stać się chory psychicznie? 

- Nie.

- To na chuj to wszystko?! 

- Jak już mówiłem to dla nauki... 

- Od nigdy nie lubiłem nauki, więc i w tym momencie mam na nią wyjebane. Przetrwam miesiąc w tym miejscu, ale obiecuje, że jeśli mnie coś wkurwi to zrobię wam taki "Paranormal Activity", że to nie tego miejsca będziecie się bać, a mnie!- wskazałem na siebie palcem.- Albo zniszczę was i ten pierdolony zakład!- wstałem z miejsca. 

 - Natan musimy jeszcze porozmawiać. 

- Ja skończyłem już rozmawiać.- wyszedłem z gabinetu i w tym momencie ktoś się na mnie rzucił. 

Poczułem ból w szyi i od razu odpłynąłem. Po tym wydarzeniu wiedziałem jedno... 

Jeszcze mnie kurwy popamiętają.

---

Jak rozdział? 

Przepraszam za błędy :P

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Wyzwanie: PsychiatrykWhere stories live. Discover now