* Godzina później*
- Zmiana planów.- mruknąłem siadając na parapecie na świetlicy obok Mat'a i Rachel.
- Jak to?- dziewczyna na mnie spojrzała.
- Spierdalamy stąd dziś.- powiedziałem cicho.
- Jak to "my"?- brunet spojrzał na mnie.
- Chyba nie myśleliście, że was tu zostawię?- zmarszczyłem brwi.
- Ja stąd się nie ruszam.. - westchnął Mat.
- Czyli wolisz zostać z tymi psycholami?- powiedziałem zirytowany.
- Ja sam nim jestem. Ty nic o nas- wskazał na siebie i dziewczynę- nie wiesz Nate.
- I chuj mnie to obchodzi. Chce wam pomóc, więc to zrobię.
- My nie możemy stąd wyjść. Jest powód dla którego tu trafiliśmy.
- Słuchaj Mat.. Gdybym chciał to by mnie tu już teraz nie było. Miałem szanse uciec, ale chce wam do kurwy nędzy pomóc.. Zrozum to kurwa!- wrzasnąłem, a na sali zrobiło się cicho.- Jakie są numery waszych cel?- ściszyłem głos.
- 123 i 214.- odpowiedziała Rachel.
- Dzięki.- chłopak mruknął w kierunku dziewczyny, a ta się nie odezwała.
- Około 22.. Wypuszczę tych typków... Wiecie o kim mówię, a potem przyjdę po was z waszymi ubraniami.- powiedziałem szeptem i wstałem.
Ruszyłem w kierunku Nicka i ruszyliśmy obaj do celi. Omówiłem z nim wszystko po drodze do mojego "królestwa".
* Około godziny 21.50*
Denerwowałem się straszliwie widząc na swoim zegarku na nadgarstku, że już prawie 22. Zegarek dał mi dziś Nick. Chodziłem zdenerwowany po pomieszczeniu.
Za chwile przyszedł Nick.
- Będę miał przez ciebie kłopoty stary.- syknął podając mi mundur i kartę dostępu.. Nawet nie wiem skąd to wszystko wziął, bo swoje rzeczy miał na swoim miejscu.- Przebieraj się i zaraz idziemy.
- Taa... Wynagrodzę ci to jakoś.- mruknąłem i zacząłem się przebierać.
Szybko zmieniłem ubranie i wraz z Nick'iem opuściliśmy moją cele.
- To co? Idziemy po psycholi?- zapytałem poprawiając swój pas.
- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?
- No raczej. Potem musimy uwolnić dwójkę pacjentów, którzy uciekają z nami.
- Jesteś pojebany Roberts.- prychnął brunet.
- Nie marudź.
Weszliśmy do windy i udaliśmy się na odpowiednie piętro. Od razu od drzwi powitali nas jacyś strażnicy. Poprosili o dokumenty, a ja zbladłem. nie miałem od Nick'a żadnych dokumentów. Brunet jednak się tym nie przejął i podał jakieś dwa papiery mężczyzną, a oni pozwolili nam iść dalej.
- Jednej rzeczy nie przemyślałem..-- mruknąłem kiedy zaczęliśmy iść korytarzami.
- Mianowicie?-spojrzał na mnie katem oka.
- Jak wypuszczę tych psycholi to będą tylko na tym piętrze...
- Spokojnie..- uśmiechnął się.- Otworzyłem drzwi do schodów.
- Są tu schody?- zdziwiłem się.
- A myślisz, ze jak się poruszamy po budynku kiedy jest awaria windy?
- No niby racja...
- Chodź zaraz będziemy obok jednego z naszych celi.
Po chwili byliśmy obok solidnie wyglądających drzwi.
- Kto tu jest?- zapytałem patrząc na drzwi.
- Elizabeth.- mruknął i puknął w metal, a po drugiej stronie od razu usłyszeliśmy przeraźliwe jęki.
- Emm.. A tak bardzie... Jasno?
- Samara.
- Gotowy?- powiedziałem wyjmując kartę z kieszeni.
- Taaa...- powiedział trochę przerażony.
Pewnie przyłożyłem kartę do czytnika, a Nick otworzył drzwi. Po kilku sekundach ponownie usłyszałem jęki, a ciemna postać ze środka wybiegła i zaczęła biec w stronę schodów.. Widać, ze wiedziała gdzie jest wyjście...
- Myślałem, ze się na mnie rzuci.- mruknąłem wzruszając ramionami.
- Jej zależy na ucieczce więc miała wyjebane na ciebie.- zamknął cele.
Ruszyliśmy dalej. Po chwili zatrzymaliśmy się przed kolejnymi drzwiami.
- Teraz "Joker". Jest gorszy niż Samara, ale można mu ufać na słowa, ale trzeba wsłuchiwać się w to co mówi, bo jeśli nie powiesz czegoś istotnego to on potem wykorzysta przeciwko tobie to czego nie powiedziałeś lub nie dopowiedziałeś.
- Rozumiem.- walnąłem z całej siły w metal.
- Czego?!- usłyszeliśmy czyjś głos ze środka.
- Mam dla ciebie propozycje.- zacząłem.
- Jaką?- usłyszałem go bliżej drzwi.
- Ja cie wypuszczam,a ty nie robisz mi ani mojemu koledze krzywdy, nastraszasz wszystkich i jeśli coś to słuchasz tego co mówię. Bo będzie jeszcze kilka osób, których masz nie ruszać. Rozumiesz?
- Tak. Wypuszczaj.
Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Wyszedł z nich mężczyzna i na mnie spojrzał,a potem na Nicka.
- To z tobą gadałem?- wskazał na mnie.
- A jak myślisz?- uniosłem jedną brew do góry.
- Dobra, spokojnie szefunciu.- uniósł recę w geście obronnym.- To co mam robić.
- Idź straszyć kogo popadnie.- mruknąłem.
- Okey.- wzruszył ramionami i spokojnym krokiem ruszył przed siebie.
- To co? Teraz nie jaki "Death"?
- Nom.. Najgorszy z najgorszych.- westchnął Nick i ruszyliśmy dalej.
---
Nie chciało mi się więcej teraz pisać :x :c
Ale za to jutro postaram się dodać kolejny :D
Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły :x
Inne opowiadania:
► Hooligans || Z.M.
► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *
► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **
►Random Knowladge || Z.M.
► Akt Miłości || L.H. ~ NOWE! (zaczynamy po skończeniu tego opowiadania :D )
* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)
** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)
CZYTASZ
Wyzwanie: Psychiatryk
Short StoryCzy zastanawiałeś/zastanawiałaś się jak to jest trafić do psychiatryka? Ty zdrowy człowiek w takim miejscu? Przecież to nie dorzeczne! Taa... Szkoda tylko, że ja byłem takim idiotą, że przez przegrany głupi zakład po pijanemu, pozwoliłem się tam zam...