14

615 42 3
                                    

* Godzina później*

- Zmiana planów.- mruknąłem siadając na parapecie na świetlicy obok Mat'a i Rachel.

- Jak to?- dziewczyna na mnie spojrzała.

- Spierdalamy stąd dziś.- powiedziałem cicho.

- Jak to "my"?- brunet spojrzał na mnie.

- Chyba nie myśleliście, że was tu zostawię?- zmarszczyłem brwi.

- Ja stąd się nie ruszam.. - westchnął Mat.

- Czyli wolisz zostać z tymi psycholami?- powiedziałem zirytowany.

- Ja sam nim jestem. Ty nic o nas- wskazał na siebie i dziewczynę- nie wiesz Nate.

- I chuj mnie to obchodzi. Chce wam pomóc, więc to zrobię.

- My nie możemy stąd wyjść. Jest powód dla którego tu trafiliśmy.

- Słuchaj Mat.. Gdybym chciał to by mnie tu już teraz nie było. Miałem szanse uciec, ale chce wam do kurwy nędzy pomóc.. Zrozum to kurwa!- wrzasnąłem, a na sali zrobiło się cicho.- Jakie są numery waszych cel?- ściszyłem głos.

- 123 i 214.- odpowiedziała Rachel.

- Dzięki.- chłopak mruknął w kierunku dziewczyny, a ta się nie odezwała.

- Około 22.. Wypuszczę tych typków... Wiecie o kim mówię, a potem przyjdę po was z waszymi ubraniami.- powiedziałem szeptem i wstałem.

Ruszyłem w kierunku Nicka i ruszyliśmy obaj do celi. Omówiłem z nim wszystko po drodze do mojego "królestwa".

* Około godziny 21.50*

Denerwowałem się straszliwie widząc na swoim zegarku na nadgarstku, że już prawie 22. Zegarek dał mi dziś Nick. Chodziłem zdenerwowany po pomieszczeniu.

Za chwile przyszedł Nick.

- Będę miał przez ciebie kłopoty stary.- syknął podając mi mundur i kartę dostępu.. Nawet nie wiem skąd to wszystko wziął, bo swoje rzeczy miał na swoim miejscu.- Przebieraj się i zaraz idziemy.

- Taa... Wynagrodzę ci to jakoś.- mruknąłem i zacząłem się przebierać.

Szybko zmieniłem ubranie i wraz z Nick'iem opuściliśmy moją cele.

- To co? Idziemy po psycholi?- zapytałem poprawiając swój pas.

- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?

- No raczej. Potem musimy uwolnić dwójkę pacjentów, którzy uciekają z nami.

- Jesteś pojebany Roberts.- prychnął brunet.

- Nie marudź.

Weszliśmy do windy i udaliśmy się na odpowiednie piętro. Od razu od drzwi powitali nas jacyś strażnicy. Poprosili o dokumenty, a ja zbladłem. nie miałem od Nick'a żadnych dokumentów. Brunet jednak się tym nie przejął i podał jakieś dwa papiery mężczyzną, a oni pozwolili nam iść dalej.

- Jednej rzeczy nie przemyślałem..-- mruknąłem kiedy zaczęliśmy iść korytarzami.

- Mianowicie?-spojrzał na mnie katem oka.

- Jak wypuszczę tych psycholi to będą tylko na tym piętrze...

- Spokojnie..- uśmiechnął się.- Otworzyłem drzwi do schodów.

- Są tu schody?- zdziwiłem się.

- A myślisz, ze jak się poruszamy po budynku kiedy jest awaria windy?

- No niby racja...

- Chodź zaraz będziemy obok jednego z naszych celi.

Po chwili byliśmy obok solidnie wyglądających drzwi.

- Kto tu jest?- zapytałem patrząc na drzwi.

- Elizabeth.- mruknął i puknął w metal, a po drugiej stronie od razu usłyszeliśmy przeraźliwe jęki.

- Emm.. A tak bardzie... Jasno?

- Samara.

- Gotowy?- powiedziałem wyjmując kartę z kieszeni.

- Taaa...- powiedział trochę przerażony.

Pewnie przyłożyłem kartę do czytnika, a Nick otworzył drzwi. Po kilku sekundach ponownie usłyszałem jęki, a ciemna postać ze środka wybiegła i zaczęła biec w stronę schodów.. Widać, ze wiedziała gdzie jest wyjście...

- Myślałem, ze się na mnie rzuci.- mruknąłem wzruszając ramionami.

- Jej zależy na ucieczce więc miała wyjebane na ciebie.- zamknął cele.

Ruszyliśmy dalej. Po chwili zatrzymaliśmy się przed kolejnymi drzwiami.

- Teraz "Joker". Jest gorszy niż Samara, ale można mu ufać na słowa, ale trzeba wsłuchiwać się w to co mówi, bo jeśli nie powiesz czegoś istotnego to on potem wykorzysta przeciwko tobie to czego nie powiedziałeś lub nie dopowiedziałeś.

- Rozumiem.- walnąłem z całej siły w metal.

- Czego?!- usłyszeliśmy czyjś głos ze środka.

- Mam dla ciebie propozycje.- zacząłem.

- Jaką?- usłyszałem go bliżej drzwi.

- Ja cie wypuszczam,a ty nie robisz mi ani mojemu koledze krzywdy, nastraszasz wszystkich i jeśli coś to słuchasz tego co mówię. Bo będzie jeszcze kilka osób, których masz nie ruszać. Rozumiesz?

- Tak. Wypuszczaj.

Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Wyszedł z nich mężczyzna i na mnie spojrzał,a potem na Nicka.

- To z tobą gadałem?- wskazał na mnie.

- A jak myślisz?- uniosłem jedną brew do góry.

- Dobra, spokojnie szefunciu.- uniósł recę w geście obronnym.- To co mam robić.

- Idź straszyć kogo popadnie.- mruknąłem.

- Okey.- wzruszył ramionami i spokojnym krokiem ruszył przed siebie.

- To co? Teraz nie jaki "Death"?

- Nom.. Najgorszy z najgorszych.- westchnął Nick i ruszyliśmy dalej.

--- 

Nie chciało mi się więcej teraz pisać :x :c

Ale za to jutro postaram się dodać kolejny :D

Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły :x

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

► Akt Miłości || L.H. ~ NOWE! (zaczynamy po skończeniu tego opowiadania :D )

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Wyzwanie: PsychiatrykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz