9

736 52 12
                                    

* Tydzień później * 

Od tygodnia nie widziałem ślicznej brunetki. Z Matem widywałem się codziennie. Jak się okazało... Mieliśmy obaj sporo wspólnego i szybko złapaliśmy dobry kontakt. Chłopak był ode mnie o trzy lata starszy i wydawał się taki jak normalny człowiek, aż dziwiłem się, że wylądował w takim miejscu. Aron raz na dwa dni przynosił mi jedzenie. Jakoś udawało mu się je tu przemycić, jeszcze do tego Nick mnie "dokarmiał" rozumiał, że to jedzenie tutaj to gówno... 

Siedziałem właśnie z Matem w świetlicy i graliśmy w karty. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a w nich stała brunetka. 

 - Rachel!- wrzasnął brunet i poleciał do dziewczyny, która od razu spojrzała na niego przestraszona. 

Mat złapał ją delikatnie za dłoń, a szarooka od razu ją zabrała. Obydwoje podeszli o mnie. Zrobiłem miejsce dla brunetki. 

- Masz na imię Rachel, tak?- spojrzałem na nią, a ona pokiwała lekko głową na "tak".- Co ci się stało?- zapytałem widząc jej sine nadgarstki oraz szyję. 

- Nic..- powiedziała cicho spuszczając wzrok. 

- Mat...- spojrzałem na chłopaka. 

- Nie mogę ci powiedzieć bez jej zgody... 

- Chcesz to mów.- powiedziałam i zaczęła się trząść. 

Brunet objął ja ramieniem i delikatnie przytulił. 

- Ona... Została po raz, któryś już z kolei... Zgwałcona. 

- Co?- zdziwiłem się i patrzyłem zdziwiony na drobną brunetkę. 

- Dziękuję, że chciałeś mi pomóc, ale sam rozumiesz... Byłeś w celi i nic nie byłeś w stanie zrobić, ale mimo to dziękuję.- powiedziała patrząc się na mnie. 

- Kurwa.- mruknąłem pod nosem i przytuliłem dziewczynę, która niepewnie się we mnie wtuliła.- Zajmę się nimi.- delikatnie pogładziłem ramię Rachel. 

- Proszę nie.- powiedziała.- Wtedy się tym bardziej nie odczepią.- zaczęła ponownie płakać. 

- Nie odczepią się póki jesteś uległa i nikt z tym nic nie zrobił. Obiecuje, że jak stad wyjdę... Zniszczę ten zakład, ale musicie mi pomoc. Potem wydostane was, ale najpierw trzeba zadbać o to by już cie nie skrzywdzili. 

- Jak chcesz zniszczyć ten psychiatryk? 

- Musze zdobyć dowody na znacznie się psychiczne nad zdrowymi ludźmi. 

- Nikt ci w to nie uwierzy.- westchnął Mat. 

- Uwierzą jak będę miał dowody. Musze dostać się do prywatnych kartotek dyrektora tej placówki. 

- Wiesz, że to niemożliwe? To prawie jak misja samobójcza. 

- Błagam was. Trochę wiary. Muszę po planować trochę i będzie dobrze. Mam pomysł jak zająć personel na tym piętrze bym mógł się wymknąć, ale bez was mi się nie uda. A z dołem muszę pomyśleć. 

- A nie wystarczy, że włączysz alarm?- powiedziała dziewczyna.- Chodzi, że w całym budynku... 

- To nie głupi pomysł. 

 - Wtedy będziesz miał około 5 minut na znalezienie papierów.... 

- Sam sobie nie poradzę.- podrapałem się po głowie. 

- Muszę załatwić sobie pomoc, ale to najlepiej przed moim wyjściem. Poza tym same kartoteki mogą nie wystarczyć.. 

- Notes..- mruknął sobie pod nosem Mat. 

- Co? 

- Notatnik. Będziesz musiał go znaleźć. W nim są pozapisywane ciekawe rzeczy. Oprócz tego wyciągi z jego konta mogą się przydać, żeby udowodnić mu oszustwa. 

- Jesteś genialny.- zaśmiałem się. 

- Nate... Musimy iść.- przed nami znalazł się Nick. 

- Idę.- mruknąłem niezadowolony, a wtulona we mnie Rachel delikatnie się odsunęła. 

*** 

- Po co my tutaj?- zapytałem patrząc na drzwi od gabinetu dyrektora tej placówki. 

- Nie wiem.- westchnął brunet. 

Weszliśmy do gabinetu. Od razu usiadłem na krześle i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Nie było tu dużo szafek, co mnie akurat ucieszyło. 

- Roberts... Dowiedziałem się właśnie, że doktor Scott nie jest zadowolony z twojej postawy, ja również. 

- No i? 

- Roberts.- zrobił facepalma.- Bo przestane być miły w stosunku do ciebie. 

- Proszę bardzo.- prychnąłem. 

- Grabisz sobie. 

- Tak, tak. Zajebiście.- totalnie go zignorowałem. 

- Nicolas! Podejmujemy radykalne środki. 

- Pan chyba nie myśli o...- powiedział przerażony Nick. 

- Oj właśnie o tym myślę. Idź po podwójną dawkę. 

- Ale szefie... 

- Bez dyskusji. 

Przerażony brunet wyszedł. Po chwili wrócił ze strzykawką. 

- Przepraszam stary.- powiedział, zostawił strzykawkę i wyszedł. 

- Co ty kurwa masz zamiar zrobić?!- warknąłem, a mężczyzna chwycił strzykawkę.- Spierdalaj.- poderwałem się z miejsca i podszedłem do drzwi, które na moje nieszczęście okazały się zamknięte.

Nagle poczułem ukucie w szyi, a za chwile paraliż ciała. 

- Nie lubię niesubordynacji i braku dyscypliny.- pchnął mnie na krzesło, a ja nie mogłem poruszyć żadną kończyną ciała, więc upadłem waląc głową w biurko.

---

Lubię ten rozdział ^^ Wiem jestem walnięta xd

PS Przepraszam za błędy :/

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Wyzwanie: PsychiatrykWhere stories live. Discover now