8

703 49 3
                                    

Obudziłem się u siebie w celi z bolącą szyją. Podniosłem się do siadu i od razu sprawdziłem kieszenie. Na szczęście miałem telefon. Na wyświetlaczu wyświetlała mi się ikonka wiadomości. 

Od Aron: Nie wpuścili mnie do ciebie... 

Od Aron: Spotkałem gościa o imieniu Nick. Obiecał, że przekaże ci to co ci przyniosłem 

Do Aron: Ok. Dzięki 

Odpisałem kumplowi. Spojrzałem w okno. Noc. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza. Nagle usłyszałem krzyki innych pacjentów, a w tym znajomy głos. Od razu poderwałem się z łóżka i podszedłem do drzwi. Wyjrzałem przez małe okienko w drzwiach. 

- Błagam!- usłyszałem szloch i ciężkie kroki.- Nie chce znowu przez to przechodzić! 

Po kilku sekundach zauważyłem przez okienko brunetkę. 

- Puśćcie ją!- wrzasnąłem. 

- O! Roberts się obudził!- zatrzymał się jeden ze strażników.- Jak się spało przez te trzy dni? 

- Jakie trzy dni? 

- Jack ruszaj się.- warknął drugi ze strażników trzymając płaczącą dziewczynę. 

- Puśćcie ją! Bo inaczej nie ręczę za siebie.- warknąłem. 

- A spierdalaj Roberts.- pokazał mi środkowy palec i poszedł dalej prowadząc dziewczynę. 

Walnąłem pięścią w drzwi, a na oddziale od razu rozszedł się głośny dźwięk. Pacjenci ucichli, a ja powtórzyłem parokrotnie czynność. W końcu przekląłem pod nosem i usiadłem na łóżku. Spojrzałem na telefon. Okazało się, że ten strażnik miał racje. Spałem prawie trzy dni. 

Schowałem telefon i czekałem aż nastanie ranek, bo nic innego mi nie pozostawało do roboty. 

Około trzeciej nad ranem usłyszałem płacz dziewczyny. Znów poderwałem się z łóżka i wyjrzałem przez okno. Szła prowadzona przez tych samych strażników. Jej włosy były poczochrane, kombinezon nie do końca zapięty przez co było widać jej stanik. Z jej oczu płynęły łzy. 

- Zamknij się suko!- walnął ją jeden ze strażników. 

- Może byś powyzywał kutasiarzu równego sobie?!- wrzasnąłem prowokująco przez co obaj faceci się zatrzymali. 

 - Ogarnij się Roberts!- syknął jeden. 

- Atakuj równych sobie, a nie słabszych i do tego jeszcze dziewczynę! 

- Jak zaraz tam wejdę to obiecuje, że rodzona matka cie nie pozna! 

- Teraz w ogóle mnie nie pozna, bo nie żyje!- wrzasnąłem.- Ale skąd ty mogłeś wiedzieć? W końcu tylko do własnej matki masz szacunek. Pierdolony maminsynek! 

- Odszczekaj to!- wkurwił się. 

- Co? Prawda boli?- prychnąłem. 

- Doigrasz się.

- Czekam! Mam nadzieje, że twoja mama dobrze gotuje, bo mam zamiar wprosić się do ciebie na obiadek! 

- Ty stąd nie wyjdziesz psycholu! 

- Wyjdę i to szybciej niż myślisz. 

Obaj strażnicy zignorowali mnie w końcu i poszli, a ja czułem cholerną satysfakcję z tego, że mogłem któregoś z nich zdenerwować.

---

Przepraszam za błędy xd

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Wyzwanie: PsychiatrykWhere stories live. Discover now