Obudziłem się u siebie w celi z bolącą szyją. Podniosłem się do siadu i od razu sprawdziłem kieszenie. Na szczęście miałem telefon. Na wyświetlaczu wyświetlała mi się ikonka wiadomości.
Od Aron: Nie wpuścili mnie do ciebie...
Od Aron: Spotkałem gościa o imieniu Nick. Obiecał, że przekaże ci to co ci przyniosłem
Do Aron: Ok. Dzięki
Odpisałem kumplowi. Spojrzałem w okno. Noc. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza. Nagle usłyszałem krzyki innych pacjentów, a w tym znajomy głos. Od razu poderwałem się z łóżka i podszedłem do drzwi. Wyjrzałem przez małe okienko w drzwiach.
- Błagam!- usłyszałem szloch i ciężkie kroki.- Nie chce znowu przez to przechodzić!
Po kilku sekundach zauważyłem przez okienko brunetkę.
- Puśćcie ją!- wrzasnąłem.
- O! Roberts się obudził!- zatrzymał się jeden ze strażników.- Jak się spało przez te trzy dni?
- Jakie trzy dni?
- Jack ruszaj się.- warknął drugi ze strażników trzymając płaczącą dziewczynę.
- Puśćcie ją! Bo inaczej nie ręczę za siebie.- warknąłem.
- A spierdalaj Roberts.- pokazał mi środkowy palec i poszedł dalej prowadząc dziewczynę.
Walnąłem pięścią w drzwi, a na oddziale od razu rozszedł się głośny dźwięk. Pacjenci ucichli, a ja powtórzyłem parokrotnie czynność. W końcu przekląłem pod nosem i usiadłem na łóżku. Spojrzałem na telefon. Okazało się, że ten strażnik miał racje. Spałem prawie trzy dni.
Schowałem telefon i czekałem aż nastanie ranek, bo nic innego mi nie pozostawało do roboty.
Około trzeciej nad ranem usłyszałem płacz dziewczyny. Znów poderwałem się z łóżka i wyjrzałem przez okno. Szła prowadzona przez tych samych strażników. Jej włosy były poczochrane, kombinezon nie do końca zapięty przez co było widać jej stanik. Z jej oczu płynęły łzy.
- Zamknij się suko!- walnął ją jeden ze strażników.
- Może byś powyzywał kutasiarzu równego sobie?!- wrzasnąłem prowokująco przez co obaj faceci się zatrzymali.
- Ogarnij się Roberts!- syknął jeden.
- Atakuj równych sobie, a nie słabszych i do tego jeszcze dziewczynę!
- Jak zaraz tam wejdę to obiecuje, że rodzona matka cie nie pozna!
- Teraz w ogóle mnie nie pozna, bo nie żyje!- wrzasnąłem.- Ale skąd ty mogłeś wiedzieć? W końcu tylko do własnej matki masz szacunek. Pierdolony maminsynek!
- Odszczekaj to!- wkurwił się.
- Co? Prawda boli?- prychnąłem.
- Doigrasz się.
- Czekam! Mam nadzieje, że twoja mama dobrze gotuje, bo mam zamiar wprosić się do ciebie na obiadek!
- Ty stąd nie wyjdziesz psycholu!
- Wyjdę i to szybciej niż myślisz.
Obaj strażnicy zignorowali mnie w końcu i poszli, a ja czułem cholerną satysfakcję z tego, że mogłem któregoś z nich zdenerwować.
---
Przepraszam za błędy xd
Inne opowiadania:
► Hooligans || Z.M.
► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *
► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **
►Random Knowladge || Z.M.
* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)
** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)
YOU ARE READING
Wyzwanie: Psychiatryk
Short StoryCzy zastanawiałeś/zastanawiałaś się jak to jest trafić do psychiatryka? Ty zdrowy człowiek w takim miejscu? Przecież to nie dorzeczne! Taa... Szkoda tylko, że ja byłem takim idiotą, że przez przegrany głupi zakład po pijanemu, pozwoliłem się tam zam...