13

640 39 3
                                    

  * Tydzień później * 

Cały czas myślałem o akcji, która miała odbyć się za tydzień i kolejnej w nocy, dnia którego mam wyjść. Miałem prawie wszystko zaplanowane. Najgorsze było to, ze nie miałem jak się spotkać z Aronem, bo dostałem zakaz odwiedzin. 

Na szczęście Nick robił za naszą pocztę. Zgodził mi się on w ogóle pomoc w obydwu aukcjach, co było dla mnie nie pojęte, ale czym większa pomoc tym lepiej, prawda? 

Wiedziałem, że będzie się działo, a personel tego burdelu zapamięta mnie na długie lata. 

Prychnąłem pod nosem słysząc otwieranie się celi. Zmieniłem swoją pozycję z leżącej na siedząca. Okazało się, ze byli to jacyś dwa mięśniacy. Nawet nie wiem w, którym momencie podnieśli mnie za ramiona i zaczęli prowadzić. 

 - Ej! Kurwa spokojnie.- wrzasnąłem kiedy zaczęli mnie prowadzić, a wręcz ciągnąć za sobą.. 

- Zamknij pizdę.- wrzasnął jeden z nich. 

- Pizdę? Mój kutas jest zapewne dłuższy niż twój, karle.- fuknąłem. 

- Skrzywdzę cie zaraz.- wrzasnął drugi. 

- Grozisz czy obiecujesz?- weszliśmy do windy. 

- Zamknij się!- wrzasnęli obaj. 

- Rozważę waszą prośbę.- zaśmiałem się.  

Mimo wszystko postanowiłem już ich nie irytować. 

Wyszliśmy z windy. Byliśmy na jakimś nieznanym mi dotąd pietrze. Ściany były tu poobdzierane z farby. Doszliśmy do końca korytarza..

Ktoś otworzył przed nami mosiężne drzwi, a mnie od razu poraziło światło. Automatycznie zamknąłem oczy, a po chwili je otworzyłem. Mężczyźni nadal mnie prowadzili. Cały czas szliśmy korytarzem, jednak ten był zadbany. Stanęliśmy przed kolejnymi drzwiami, a po obydwu naszych stronach były szyby, a za nimi było widać, że przeprowadzają jakieś testy na pacjentach.

Przeraziło mnie to, ale starałem się tego po sobie nie pokazywać.

Weszliśmy do pomieszczenia do którego prowadziły drzwi. jak się okazało było to jakieś laboratorium. Zacząłem się wyrywać widząc różne dziwne rzeczy. 

- Uspokój się albo cie nie puścimy.- mruknął jeden z napakowanych gości, którzy nadal mnie trzymali.

Uspokoiłem się, a oni mnie puścili i wyszli. W pomieszczeniu zostałem tylko ja i jakaś kobieta. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Nagle mój wzrok przykuły jakieś dokumenty na biurku kobiety. od razu tam podszedłem i zacząłem je przeglądać.

- Ehh... Chcesz to przeglądaj. Ja nie mam nic przeciwko.- usłyszałem pogodny głos kobiety, która po chwili była obok mnie.

Przestraszyłem się trochę na dźwięk głosu kobiety, a raczej dziewczyny.

- To są dokumenty których potrzebujesz.- powiedziała bardzo cicho, a ja zmarszczyłem brwi i spojrzałem na brunetkę.

- O czym ty mówisz?

- To są dokumenty, które mogą zniszczyć to miejsce.- powiedziała otwierając jakiś notatnik.

- Co? Skąd ty..?- przerwała mi.

- Nicolas to mój brat. Wiedział, że mam łatwy dostęp do dokumentów więc poprosił mnie, żeby pomogła wam je zdobyć.- pokazała mi jedną z kartek.- Masz tu opisany każdy test, każde znęcanie się nad pacjentem.

- Czemu mi pomagasz?- wziąłem notatnik do ręki i zacząłem go przeglądać.

- Nie chcę widzieć śmierci niewinnych osób.. My im nie pomagamy.- spuściła wzrok.- Ale jest jedno "ale".- zamknęła mi notatnik przed oczami.

- Ten pamiętnik i dokumenty dostaniesz tylko jeśli zaraz uciekniesz.. Wszystko jest już zaplanowane Nate.

- Słucham?! Nie mogę zostawić ludzi na pastę losu!- wrzasnąłem.

- Musisz.

- Nie ma nawet takiej opcji.- wrzasnąłem.

- Gdybym mogła dała bym ci więcej czasu, ale te dokumenty są na tyle ważne, ze jeśli je u mnie znajdą to ja zginę. A wiem,  że za nie długo będą szukać ich.

- Zróbmy inaczej. Zróbmy coś co będzie mniej podejrzane.-westchnąłem podpierając sie rękoma o biurko.- Daj mi zadzwonić do mojego przyjaciela. Umówię cie z nim i ty przekażesz mu te dokumenty. Ja mam tu jeszcze coś do zrobienia. Obiecuję, ze dziś w nocy się stąd wynoszę jeśli tak wam na tym zależy, a jutro rano te dokumenty będą u kogo trzeba... Ale musimy zrobić wszystko według mojego planu.

- Nie wiem czy tak możemy zrobić...

- Proszę.. Muszę pomóc dwójce ludzi...

- Dobrze..- sięgnęła do kieszeni swojego fartucha i wyjęła telefon.- Proszę..

- Mam nadzieję, że mogę ci ufać.- sięgnąłem po telefon.

- Tak. Nie masz o co się martwić.

Wybrałem numer Arona z nadzieją, że odbierze.

- No? 

- Zmiana planów.- mruknąłem.

- Wiem. Idziesz już?

- Co? Czekaj to ty o wszystkim wiedziałeś?

- Tak. Czekam na ciebie.

- Ja wychodzę w nocy. Teraz ktoś inny dostarczy ci dokumenty.

- Nate nie rób sobie jaj. Bierz te dokumenty i spierdalamy.

- Nie mogę. Widzimy się w nocy. Teraz ktoś da ci te dokumenty.- spojrzałem na dziewczynę, która pakowała dokumentacje.- Mam nadzieję, ze wieczorem, będziesz po mnie..

- Będę. -mruknął, a ja się rozłączyłem.

- Idź, on już czeka. Ja wracam do celi. 

- Strażnicy cię odprowadzą.- powiedziała, wzięła dokumenty i wyszła innym wyjściem, a po mnie przyszli strażnicy.

" Coś czuję, że muszę im wcześniej pokazać, że z Nathan'em Roberts'em się nie zadziera.. Będzie się działo.. Oj będzie."- pomyślałem kiedy strażnicy zaczęli mnie prowadzić, a ja na samą myśl o tym co będzie się dziś dziać uśmiechnąłem się pod nosem..

---

Rozdział pisany na spontanie i w ogóle nie był planowany taki obrót spraw.. Może i nie był.. Ale mi się podoba ^^ Mam nadzieję, że wam też ^^ Ale to też oznacza, że za niedługo to opowiadanie się skończy.. Nie jest wybitne, ale mi się wydaję, ze jest okey.. 

Jutro postaram się wrzucić kolejny, ale nic nie obiecuję, bo wszystko musiałabym tu pisać (tak samo jak był z tym rozdziałem.. ), a ja po prostu wole pisać na telefonie :/

Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły :x

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

► Akt Miłości || L.H. ~ NOWE! (zaczynamy po skończeniu tego opowiadania :D )

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Wyzwanie: PsychiatrykWhere stories live. Discover now