Rozdział 13

3.7K 169 15
                                    

Kiedy się obudziłam, słońce dopiero pojawiało się nad dachami budynków i wieżowców. Widok był piękny, ale nie mogłam poświęcić mu więcej uwagi. Jeśli chciałam wykonać swój plan, musiałam działać szybko. Wyjście niezauważonym przez Avengers z budynku było możliwe tylko wtedy, kiedy spali. Tak więc nie tracąc chwili, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam plecak. Wpakowałam do niego trochę ubrań, parę bandaży zabranych z apteczki z łazienki, pieniądze oraz broń, którą miałam schowaną w pokoju. Po spakowaniu się, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Z plecakiem w ręku rzuciłam okiem ostatni raz na pokój i westchnęłam cicho. Nie chciałam odchodzić, ale nie miałam innego wyjścia. Po cichu wyszłam z pomieszczenia, ruszając korytarzem do windy. Wokół nie było żadnej żywej duszy co niezmiernie mnie cieszyło. Weszłam do maszyny i zjechałam nią na sam dół. W holu, jak każdego innego dnia, kręciła się ochrona uniemożliwiając mi swobodne wyjście głównymi drzwiami.Nie było możliwości, żeby mnie od tak wypuścili. Ruszyłam zatem do łazienki, żeby wymknąć się stamtąd oknem. Nie było wyzwaniem to zrobić. Nie minęła chwila, a już znajdowałam się w zaułku, z którego widać było ulicę. Poprawiłam plecak na plecach i udałam się w kierunku stacji kolejowej. Miałam zamiar wsiąść w pociąg jadący najdalej na południe, a potem zaszyć się na jakimś małym miasteczku. Z dala od dużych zgromadzeń czy możliwości wpakowania się w kłopoty. Chciałam zaznać tam spokoju, nie martwić się o zło, które dzieje się dookoła. Nie być przeszkodą dla innych w ich przyjemnym życiu.

Szłam około 15 minut, kiedy zaczęłam odnosić wrażenie, że jestem obserwowana. Z uwagą obserwowałam otoczenie, jednak nie dostrzegając niczego podejrzanego. Ruch na ulicach był mały za sprawą wczesnej godziny. Teoretycznie powinno mi to pomóc w znalezieniu ewentualnego niebezpieczeństwa, ale tak nie było. Z każdym krokiem poczucie, że ktoś mnie śledzi się zwiększało. W głowie odliczałam metry dzielące mnie od stacji.

Gdy moim oczom ukazał się pożądany budynek, zostałam brutalnie zaciągnięta do zaułka. Instynktownie kopnęłam nieznajomego w czułe miejsce, uwalniając się tym samym z jego uścisku. Mężczyzna, bo nim się okazał porywacz, zgiął się wpół, a ja uderzyłam go kolanem w twarz. Widząc jak ten zwija się z bólu na ziemi, obróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia spomiędzy budynków, ale droga została mi zagrodzona. Przede mną stało kolejnych dwóch mężczyzn tyle, że byli oni masywniejsi. Ponownie się obróciłam i puściłam biegiem do drugiego wyjścia z alejki. Nieznajomi natychmiast ruszyli w pogoń za mną, zbierając z ziemi swojego kolegę. Wybiegłam na chodnik nerwowo rozglądając się na boki. Dojrzałam po przeciwnej stronie stojącą taksówkę, do której od razu się skierowałam. Zdążyłam przejść na drugą stronę ulicy, a nad moją głową przeleciał pocisk. Ludzie na chodniku się rozbiegli krzycząc z przerażenia. Przeklęłam pod nosem i wyjęłam zza paska od spodni pistolet. Taksówka odjechała, a wraz z nią moja szansa na szybką ucieczkę. Z bronią w ręku biegłam przed siebie, starając się uniknąć kul ciskanych w moją osobę. Na moment obejrzałam się za siebie, co było błędem. Moim oczom ukazała się jeszcze jedna postać, która chciała mnie dopaść. Zimowy Żołnierz. Stał na dachu ciemnej ciężarówki z karabinem maszynowym w rękach. Nim zdążył nacisnąć spust, skręciłam w zaułek. Wykonałam serię slalomów między koszami, które okazały się kłopotliwe dla ścigających. Wybiegłam po drugiej stronie budynków nie myśląc, że ktoś może akurat przechodzić. Z impetem wpadłam na jakiegoś mężczyznę, który uratował mnie od spotkania z ziemią.

-Steve?-zapytałam z szeroko otwartymi oczami dostrzegając znajomą twarz.

-Kompletnie tego nie przemyślałaś-stwierdził zakrywając nas tarczą przed pociskami. Byłam tak zaskoczona jego obecnością, że nawet jej nie zauważyłam. Jednak szybko się ogarnęłam i wychylając się nieco zza przedmiotu zastrzeliłam nieprzyjaciół.

Jesteśmy jednością | Steve Rogers/Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz