Część 1.

90 4 0
                                    

Znowu to samo...
Jedno cięcie tu drugie tam...
Bez skruchy powtarza tą czynność wiele razy. Jej ręce zapełnione bliznami pełnymi bólu i rozpaczy. W ten sposób się uspokaja, oddala od siebie najgorsze myśli. Z ulgą wykonuje ostatnie cięcia. Nienawidzi swojego życia, nienawidzi siebie, ojca za to jaką krzywdę jej zrobił. Po śmierci matki miał ogromne długi, za które nie miał jak płacić. Zabrali mu mieszkanie przez co razem z ojcem mieszkają na jakimś uboczu. Wpadł przez to w alkoholizm. Pijany potrafi znęcać się nad córką, obrażać, mieć ją po prostu za nic wartego śmiecia. Za taką się właśnie ma. Niepotrzebną światu. Nigdy nie zaznała miłości co wiąże się z tym, że nie ma po co żyć. Miała kilka nie udanych prób samobójczych. Nie potrafiła się nawet zabić, dlatego miała sobie wszystko za złe.

Zegarek wskazywał 6:30. Sara z opuchniętymi oczami od płaczu szykowała się do szkoły.
- Poniedziałek o nie. Ugh...- szeptała z grymasem pod nosem. Nie lubiła szkoły. Nie dlatego, że musi się uczyć. Sama nauka szła jej dobrze. Piątkowa uczennica zawsze pilna i przygotowana. Bardziej dręczyli ją ludzie, bo przecież to nie świat jest fałszywy, ale ludzie bez ambicji, którzy martwią się tylko sobą. Nie miłe teksty w jej stronę i obraźliwe słowa bardzą ją ranią, ale zdążyła się przyzwyczaić. Myślała o rzuceniu szkoły, ale co półroczne stypendium i skromna praca muszą jakoś utrzymać ją na życiu...ją i ojca. Co prawda wyrządził jej wiele zła, ale to w końcu jej ojciec i kocha go.

Czołgając się jeszcze zaspana do łazienki, wzięła poranny prysznic, skromne ubrania, zrobiła delikatny makijaż, a włosy spięła w zwykłego kucyka. Jakoś nie lubiła się wybitnie szykować, nie miała dla kogo i po co. Założyła okulary, spakowała książki i z telefonem i jabłkiem w ręku wyszła z domu kierując się w stronę najbliższego przystanku. Droga zajęła jej jakieś 10 minut. Niby dzieliło ją tylko parę metrów, ale tempo odmawiało posłuszeństwa. Czekając na autobus, który miał być za jakieś 3 minuty zobaczyła grupkę nastolatków śmiejących się jak opętanych z paczką papierosów. Zawsze jej dokuczali ze względu na to, że wyglądała jak typowy kujonek. Wiadomo okulary, różowy sweterek z golfem i najzwyklejsze granatowe jeansy. Dla niektórych to normalny strój, ale zawsze znajdzie się ktoś kto szpanuje kasą rodziców, no bo przecież trzeba pokazać się jakim to jest się zajebistym...ugh żałosne. Chowając wzrok w telefon udawała, że ich nie widzi.
- O patrzcie nasz kujonek! Haha może odrobisz za mnie zadanie z majcy, a ja w zamian kupię ci normalne ciuchy hahaha. Co sądzisz o tej propozycji? - cały opluty już ze śmiechu nie spodziewał się takiej odpowiedzi z jej strony.
- Myślisz, że jesteś zabawny? Że jak masz widownię to wszyscy Cię lubią?! Co?! Że za hajs rodziców kupisz wszystko i będziesz najlepszy?! Idź lepiej laski zaliczać, bo przecież "każda może być twoja". - wykrzyczała mu prosto w twarz z czego sama była bardzo zdziwiona. Nigdy nie postawiła się nikomu, a już tymbardziej Jackowi. *Swoją drogą Jack to największy fejm w szkole* Nagle cała jego "ekipa" bardzo głośno zabuczała, a on na ten gest z poważną miną i ze spokojem w głosie odpowiedział:
- A kim Ty jesteś żeby się na mnie drzeć? Coo? Mała kujonka otwiera się na ludzi? Idź lepiej czytać swoje nudne zadania kiedy ja będę w tym czasie panienki zaliczał, bo Ciebie raczej nikt nie tknie. - dodał z zadziornym uśmieszkiem i zwrócił się w stronę kolegów.
- Idziemy ludzie na takich nie ma co marnować czasu. - po czym skręcili w stronę parku. W tym samym czasie przyjechał autobus. Sara jak oparzona wskoczyła zająć miejsce i rozmyślała nad tym co się przed chwilą wydarzyło.

*Myśli Sary*
O nie co ja zrobiłam! Przecież nie będę mieć teraz życia! Znowu każdy postanowi uwierzyć głupim plotkom Jacka jak ostatnio! Ciekawe co teraz wymyśli. Może narkomanka? Laska za 5 zeta? Muszę go unikać to będzie chyba najlepszy pomysł!

*Myśli Jacka*
No to nieźle się mała spisała. Ośmieszyła mnie przy kumplach. Chyba sobie śni jak myśli, że jej to ujdzie płazem. Chociaż z drugiej strony bardzo mnie zaskoczyła. Pierwszy raz chyba postawiła na swoim. Laska się rozkręca, ale ja też. Zobaczy, gdzie jej miejsce.

Po około 15 minutach autobus zatrzymał się przed szkołą. Sara przerażona tym co ją zaraz spotka rusza w stronę miejsca tortur ( czytaj: ludzie, którzy tu są ). Zwykle zlewała ich docinki, ale po incydencie z rana wie, że Jack wymyśli coś żeby ją mega upokorzyć. Idąc szkolnym korytarzem nie usłyszała jeszcze żadnego złego słowa w swoją stronę. Najwyraźniej "bóg wszystkiego" nie przyszedł do szkoły. Ehh..to chyba dobrze, gdyż chodząc z nim do jednej klasy, to jak przegrać życie.

Po chwili dzwonek ropoczynający lekcję słychać było już na całym korytarzu.
Pierwsza lekcja? Matematyka!
Sama babka przynudza, ale co do przedmiotu to złego słowa nie powiem. Przedmioty ścisłe to dla mnie drobnostka, a przecież matematyka królową nauk. Siedząc sama w pierwszej ławce próbowałam skupić się na lekcji. Nagle do klasy wparował niczym zdyszany lew JACK COOKY. Już z drugiego końca klasy było czuć od niego fajki, przynajmniej ja to czułam.
- Dobry przepraszam za spóźnienie. - powiedział na luzie.
- Panie Cooky jest prawie 10 minut po dzwonku wpisuje panu spóźnienie.
- Wpisuj se co chcesz.
- Słucham? Twoje zachowanie jest bezczelne spóźniasz się w dodatku pyskujesz! Do dyrektora w tej chwili! A twoja ocena z zachowania właśnie zostaję obniżona. Już chyba trzeci raz na mojej lekcji. Będę chciała porozmawiać z twoimi rodzicami na najbliższej wywiadówce.
- Nic nie odpowiadając wyszedł z klasy trzaskając z hukiem drzwiami. Parę plastików zachichotało z jego głupiego zachowania. Moim zdaniem zwykły błazen i tyle. Ale...
ale przecież on jest w szkole! Widzę to jak zaraz będę musiała chować się po kątach, aby znowu mu nie podskoczyć. Dlaczego ja nie mogę żyć jak normalny człowiek? Normalna siedemnastolatka? Wśród znajomych? Zawsze wyśmiewana, traktowana najgorzej, niezauważalna, samotna. Nikt nawet nie spyta co u mnie. To straszne. Świat jest piękny, a ludzie są tacy nie sprawiedliwi. Nic nikomu nie zrobiłam. Żyje normalnie. Czy na prawdę każdy zwraca uwagę tylko na pieniądze? Czy biedniejsi są gorsi?

Z tą myślą spędziła resztę lekcji.

DZIĘKI BARDZO ZA PRZECZYTANIE! 😊

What if I close my eyes? // Co jeśli zamknę oczy? ZAWIESZONE Where stories live. Discover now