Część 13.

26 2 1
                                    

Zastanawiacie się pewnie...co robił wczoraj Max? Jak się zachował po tym całym incydencie? Pozwólcie, że przytoczę Wam fragmenty wczorajszego dnia.

*Wczoraj u Maxa*
- Proszę pana spokojnie my...
- Jak mam być do cholery spokojny skoro porwali niewinną osobę?! - chłopak krzyczał na całe gardło. Przybliżył się do komendanta i wysyczał przez zęby.
- A co jeżeli...ona już...nie żyję? - specjalnie dał nacisk na ostatnie słowa.
- Proszę pana powiadomiłem już radiowozy policyjne, aby przeszukały miasto i porozmawiali ze świadkami zdarzenia. Jak narazie nie mamy żadnego tropu, który pomógłby nam odnaleźć dziewczynę. Proszę cierpliwie czekać, powiadomimy pana jeżeli cokolwiek znajdziemy.
- Ale to trzeba już działać! Liczy się każda sekunda! Oni mają nad nią całkowitą kontrolę! - nie mógł się opanować.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Zapewniam pana, że dopilnuję, aby dziewczyna wróciła cała i zdrowa do domu, a porywaczy spotkała surowa  kara. - próbował uspokoić chłopaka.
- Dobrze...w takim razie dziękuje. Do widzenia.
- Do wi..... - nie dane było mu dokończyć, gdyż Max stał już za drzwiami. Kierując się do wyjścia z budynku, zaczepiła go przypadkowa kobieta i zapytała:
- Wszystko w porządku? - powiedziała i wskazała na nos, z którego sączył się strumień czerwonej cieczy. Max zupełnie zapomniał, że sam jest poszkodowany. Kobieta widząc jego zdezorientowanie lekko podniosła kąciki ust i sama przerwała ciszę.
- Spokojnie, jestem lekarzem. Pomogę Ci opatrzyć ten nos, bo z tego co widzę nie wygląda najlepiej. - ponownie się uśmiechnęła, a chłopak odwzajemnił ten gest. Nie miał jednak zamiaru spędzić w tym miejscu, ani chwili dłużej.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. - kiwnął głową na znak, że dziękuje.
- Oj przestań nie zajmie mi to dłużej niż dziesięć minut. - dalej nalegała. - W dodatku, gdzie chcesz się pokazać z taką twarzą? Hmm? - chłopak nie wciągając się w dyskusję po prostu ruszył za nią. Tajemnicza kobieta okazała się jednak bardzo zabawną osobą. Przeobrażała każde zdanie w żart, gdzie tym samym pozwoliła Maxowi oderwać się na chwile od problemu, który ciągle tkwił w jego głowie. Zapomniał nawet po co tutaj przyszedł. Razem śmiali się, wygłupiali i nie zwrócili nawet uwagi, kiedy twarz chłopaka wróciła do normy.
- Skończone. Muszę Ci przyznać, że od razu lepiej wyglądasz. - powiedziała, kiedy zakładała mu opatrunek.
- Ja zawsze wyglądam wspaniale. - na te słowa oboje wybuchnęli śmiechem.
- Tak w ogóle nie przedstawiłaś się. Jak Ci na imię?
- A jak byś chciał? - kobieta zapytała rozbawiona. Max udawał zamyślonego, co rozbawiło ją jeszcze bardziej.
- Klara jestem. - przerwała mu jego rozmyślenia.
- Max. - wyciągnął rękę w jej stronę, którą życzliwie uścisnęła. Nagle jej mina spoważniała.
- Słuchaj Max... - zaczęła.
- Coś nie tak?
- Ehh...ja nie jestem lekarzem. Jaa...
- Jak to? Dlaczego mnie okłamałaś? Kim ty jesteś? - przerwał jej.
- Nazywam się Klara...Klara Hite. Jestem prywatnym agentem. Słyszałam twoją rozmowę z komendantem. Wspominałeś coś o...porwaniu? Od dawna zajmuję się takimi sprawami. Chciałam Ci pomóc, gdyż znając naszą policję zdziałają tyle co nic. No, a przy okazji ktoś musiał dopilnować, aby twój nos mógł sprawnie funkcjonować.
- Ale tooo...w takim razie jak ty sama chcesz mi pomóc odnaleźć Sarę?
- O to się nie martw. Wystarczysz mi ty i mój sprzęt. To jak? Wchodzisz w to? - chłopak trochę zaniemówił. Nie rozumiał, dlaczego Klara chce mu pomóc. Nie miał innego wyjścia. Za bardzo zależało mu na bezpieczeństwie Sary. Miał jednak pewne wątpliwości.
- Przyznaj się, co chcesz w zamian? - przypuszczał, że oczekuje od niego nie małej gotówki.
- Absolutnie nic. Nie zależy mi na pieniądzach. Sama wiem jak się w tym momencie czujesz. Przeżyłam podobne zjawisko. Odebrano mi siostrę. Żądali okupu. Niestety moja rodzina nie należała do najbogatszych, a policja nie była w stanie nic zrobić. Chcę Ci pomóc. Naprawdę, zaufaj mi. - Klara zrobiła posmutniałą minę. Widać jednak było, że jest jej ciężko ze stratą siostry i z trudem wypowiadała te zdania.
- Klara...powiedz mi...czy twoja siostra wciąż żyje? Wiesz coś może na ten temat? - Max również zrobił smutną minę. Zrobiło mu się żal Klary. Nikt nie zasługuje na takie coś. Rodzina to najcenniejszy skarb. Kobieta musiała czuć okropny ból.
- Nie widziałam jej dwa lata. Wciąż jednak staram się uzbierać sumę jaka ich interesuje. Z tego co wiem jest jeszcze w świecie żywych, ale wątpię że na długo tak pozostanie. Nie uzbieram nigdy takiej kwoty.
- Pomogę Ci. Odnajdziemy Sarę i twoją siostrę. Obiecuję. - chłopak złapał ją za ramiona i powiedział pewnym siebie głosem. Wzbudził w kobiecie nutkę nadziei.
- Podam Ci mój adres i numer telefonu. Przyjdź do mnie jutro, a objaśnimy jakiś plan. Myślę, że po tygodniu będziemy wystarczająco gotowi, aby działać. - oznajmiła. Max uśmiechnął się szczerze. Wziął od niej potrzebne informacje, a następnie bez słowa opuścił budynek. Rozeszli się w swoje strony i już nie było widać po nich śladu.

     Nazajutrz Max postanowił nie iść do szkoły. Miał zamiar poinformować nauczycieli jak i dyrekcje, że przez najbliższy czas nie będzie go w szkole. A z resztą...jest prawie pełnoletni. Nie musi się nikomu tłumaczyć w zeznaniach.

*Godzina 9:00*
Chłopak tak jak to było zaplanowane przyszedł pod określony punkt docelowy do Klary. Wystrój od zewnątrz był wręcz nie do opisania. Ogromna biała willa z tarasem i basenem. Droga prowadząca przez zaczarowany ogród nie miała końca. Skromna altanka ogrodzona pięknymi kwiatami. Żyć nie umierać.

ŻARTOWAŁAM.

Willa, ogród, basen? Chciałoby się. Tak jak mówiłam Klara nie należała do najbogatszej rodziny. Zwykła, szara kamienica w ciemnych zakamarkach tego miasta. To miejsce wyglądało bardziej jak opuszczony psychiatryk niż miejsce, w którym mógłby mieszkać człowiek. Ale jak to się mówi "wygląd nie jest najważniejszy". Pozbywając się ze swojej drogi plastikowych butelek, czy innych zbędnych przedmiotów na ziemi dotarł do drzwi. Zapukał dwa razy, a już po chwili znajdował się w małym, potulnym mieszkanku.

GDYBYŚCIE TYLKO WIEDZIELI JAKIE TO MIESZKANKO MA TAJEMNICE. NO, ALE WSZYSTKO W SWOIM CZASIE:)

- Cześć, czemu tak późno? - zapytała miłym tonem.
- Żartujesz? Jest dopiero po dziewiątej. Normalni ludzie jeszcze śpią. - zaśmiał się zarażając ją tym samym.
- Dobra dobra bez zbędnego gadania. Kawy, herbaty?
- Może przejdźmy od razu do rzeczy. Zależy mi żeby jak najszybciej odzyskać Sarę. - oznajmił. Klara zamyśliła się na chwilę.
- No więc tak. - zaczęła. - poczytałam wczoraj trochę i dowiedziałam się, że ojciec Sary siedzi za kratkami. - Max wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Co? - tylko tyle zdołał z siebie wydusić.

ŁAAAAŁ WKOŃCU NOWY ROZDZIAŁ!

What if I close my eyes? // Co jeśli zamknę oczy? ZAWIESZONE Where stories live. Discover now