Część 11.

39 3 1
                                    

Wychodząc z więzienia zwanego szkołą przypomniało jej się, że przecież wzięła wolne w pracy. Miała jechać na wycieczkę szkolną, która jest...ZA DWA DNI! No, ale przecież skąd ten entuzjazm? I tak nie zaszczyci tam swoją obecnością. Może to i lepiej? W każdym bądź razie wolała nie zawracać sobie tym głowy. Myślała nad propozycją Maxa. Fajnie byłoby gdzieś wyskoczyć w towarzystwie osoby trzeciej. Postanowiła jednak do niego zadzwonić i wyrwać się od tego całego nieszczęścia, które prześladowało ją przez ostatnie kilka dni...autokorekta LAT*. Tylko...coś chyba było nie tak...nie miała jego numeru. Przecież to on miał się do niej odezwać, no ale jakoś nie widać żadnego znaku z jego strony. Nagle jak na zawołanie jej telefon dał znać o nowej wiadomości.

OD NIEZNAJOMY:
Hej Sara:) Tutaj Max...napewno wiesz który! Jak tam z tym czasem? Uwinęłaś się?;) <3

Serduszko hmm...

OD SARY:
Cześć:) Tak, właśnie wracam do domu i jakoś czasu mi wystarcza. Spotykamy się dzisiaj?;)

Zmień nazwę użytkownika "nieznajomy" na "Max"

OD MAXA:
Właśnie miałem zapytać:D To za 15 minut tam, gdzie ostatnio?

OD SARY:
Pasuje:D To do zobaczenia!

*Myśli Sary*
No i wszystko poszło jak ulał. Czasu mi nie brakuję, a dzisiejsze południe zapowiada się ciekawie. Ashley..Jack..i reszta świata..zróbcie sobie dzisiaj wolne i nie popsujcie mi dzisiejszego dnia. Dziękuję!

Dziewczyna szła z twarzą promieniującą szczęściem choć sama do końca nie wiedziała, dlaczego. Przeważnie skryta w sobie istota, której prawo głosu nie istnieje. Po chwili zobaczyła chłopaka z blond czupryną, który od razu kierował się w jej stronę. Sara zaślepiona w uśmiech Maxa nie zorientowała się, że przez całą drogę jechał za nią czarny samochód. Kiedy już miała przytulić się do chłopaka coś, a raczej ktoś momentalnie przyłożył jej szmatkę do twarzy i zaciągnął do samochodu.
- Hej! Co ty robisz! Zostaw ją natychmiast! - Max próbował rzucić się na jednego z mężczyzn, a tym samym nie pozwolić na porwanie Sary. Zamiast tego otrzymał solidny cios w nos przez co stracił równowagę i upadł. Za nim jednak zdąrzył się ocknąć samochodu już nie było. Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy to oczywiście telefon na policję. Tylko...gdzie on jest? A no tak! Rozbił się! A może raczej...ktoś się do tego przyczynił? Widzę, że bandyci zadbali o każdy szczegół. Walić kawałek metalu! Tu chodzi teraz o życie Sary! Max z rozwalonym nosem zamiast na pogotowie kierował się w stronę komisariatu...

*Tymczasem u Sary*
Dziewczyna zagłębiona w sen nawet nie drgała. Jej oddech był słabo wyczuwalny, a twarz blada jak ściana. Leżała na kolanach jednego z mężczyzn, który od czasu do czasu na nią spojrzał. Drugi z porywaczy siedział za kierownicą. Kątem oka spoglądał na dziewczynę, która była teraz w krainie Morfeusza. Zaistniałą ciszę przerwał mężczyzna z tyłu. Chociaż w sumie nie wiem, czy kogoś takiego można nazwać chociażby człowiekiem. Proponuję pseudonim "zwykły cham bez uczuć".
- Ej stary ona w ogóle żyję? Od godziny leży nie ruchoma. - powiedział, a głos zabrał ten drugi.
- Powinna się zaraz wybudzić. - i jak na życzenie Sara powoli otworzyła blade powieki. Jej szklistne oczy wyglądały jak czysty ocean wypełniony strachem. Jak opażona odskoczyła z kolan "potwora" i skuliła się w drugim kącie siedzenia. On widząc to pozwolił sobie na chamski uśmieszek.
- Hej królewno. Jak się spało? - Sara nie odpowiedziała. Schowała tylko twarz w dłonie i wylała z siebie parę łez, które natychmiast starła. Nie chcę okazywać słabości...nie przy nich. Ignoracja z jej strony zdenerwowała towarzysza obok. Ten przybliżył się do niej złapał za podbródek i powiedział:
- Nie słyszałaś pytania? Podobnie jak ja odpowiedzi. Mnie się mała nie ignoruję. Przeliterować? N I E I G N O R U J Ę. Zapamiętaj. - w tym czasie rozmowę przerwał pisk opon. Głos zabrał kierowca.
- Jesteśmy. Od dzisiaj to twój nowy dom. No chyba, że wolisz zwać to więzieniem. Twoja sprawa. - zwrócił się do niej. Ona znowu nie odpowiedziała nic. Czekała tylko na dalszy etap swojej "podróży". Obaj mężczyźni wyszli z samochodu i otworzyli drzwi dziewczynie. WOW NA GENTELMANA WYPADA. Została szarpnięta tak, że prawie upadła. GENTELMANA? NO MOŻE JEDNAK NIE. Teraz wszyscy znajdowali się w jakimś odległym miejscu. Las? To chyba miało zwać się lasem, ale zamiast czystej zieleni, spokoju i zapachu świeżości można zobaczyć kompletną ruinę śmieci i połamanych drzew. Niedaleko stał mały drewniany domek, który ogrodzony był przez kamienny mur. NAPRAWDĘ ZADBALI O KAŻDY SZCZEGÓŁ TEGO PORWANIA. Stojąc przed samochodem dostrzegła, że nikt jej nie trzyma, a porywacze są zbyt pochłonięci swoją rozmową. Postanowiła rzucić się w bieg. Nie odwracając się nawet na sekundę biegła ile sił w nogach mimo, że nie znała drogi. W pogoń za nią ruszył kierowca. Wysoki, silny i umięśniony. Sara iż ma słabą kondycję przystanęła na chwilę by zaczerpnąć powietrza. Ta opcja nie powiodła się najlepiej. Od razu została złapana i przyciśnięta do drzewa. Łapczywie szukała dostatku tlenu.
- Słuchaj mnie uważnie. Nie przyjechałaś tutaj na wakacje. Jesteś...naszą zaliczką. Twój kochany tatuś parę lat temu pożyczył od nas hajs na dragi. Niestety pożyczyć to znaczy potem oddać. Coś za coś skarbie. - rzekł i pokazał te swoje białe zęby, które świadczyły o jego satysfakcji.
- On Ci nie odda tych pieniędzy...wszystko przepił..nie mamy nic! - krzyknęła po czym dostała w policzek. Strumień łez spływał po śladzie ręki.
- No to niestety trochę u nas posiedzisz. A i na przyszłość nie uciekaj, ani nie podnoś na nas głosu. Źle się to dla Ciebie wtedy skończy.
- Dupek...- powiedziała pod nosem, ale chyba za głośno, bo ten bez wahania uderzył ją jeszcze raz.
- Co powiedziałaś? - podszedł do niej i złapał ją na szyję.
- Przeproś. - dodał, a ona zrobiła się czerwona z braku powietrza.
- P-prze-pra-sz-szam. - próbowała wypowiedzieć w pełni wyraźnie.
- Grzeczna dziewczynka. - tymi słowami niesamowicie podniósł ciśnienie Sary, ale zacisnęła zęby, aby znowu nie stracić języka z pod kontroli. Ten mocno zacisnął dłoń na jej nadgarstku i pociągnął w stronę domku. Tam czekała na nią nie miła niespodzianka...

Pzdr💗💪

What if I close my eyes? // Co jeśli zamknę oczy? ZAWIESZONE Where stories live. Discover now