Rozdział 7

3.4K 189 8
                                    

Pov Willow

Zostałam jakże brutalnie obudzona, gdy trzy głosy zaczęły się o coś kłócić.
- No ale nie dziwi cię dlaczego?
- najwyraźniej miał taki powód!
- No ale jaki?!
- Jeju no Toby, nie mam bladego pojęcia!
- Chłopaki, ciszej bo ją obudzicie! - Właśnie w tym momencie, poczułam, że jestem niesiona jak worek ziemniaków.
- Za późno. - powiedziałam tak szeptem sama do siebie i powoli otworzyłam oczy. Tak wiem, jestem bardzo mądra. Gdy popatrzyłam na swoich porywaczy, zauważyłam chłopaka w żółto-złotej kurtce i białej masce z czarnymi elementami na twarzy oraz chłopaka w żółtej bluzie, którego prawdopodobnie skóra była czarna, a na twarzy miał czerwone oczy i odwrócony uśmiech. To właśnie ich widziałam w lesie, po pierwszym dniu w nowej szkole.
- Ups. Chłopaki, mamy problem.- chłopak który mnie niósł widocznie usłyszał.
- Dobra, po pierwsze niech mi ktoś wytłumaczy co tu się dzieje, a po drugie, czy mógłbyś mnie postawić na ziemi?
- Mógłbym, ale mi się nie chce. - Ok, to nie może być zbieg okoliczności, że tego chłopaka widzę po raz kolejny! Brązowa bluza, brązowe włosy, tylko tym razem nie mogłam dostrzec jego oczu, gdyż miał pomarańczowe gogle, a usta były zasłoniętę chustą z nadrukowanym uśmiechem. I tak, nadal pachniał Goframi.
- Albo natychmiast mnie postawisz, albo wyrwę ci język, i już nigdy nie będziesz mógł poczuć smaku gofrów!- nadal pamiętam jak zjadł moje gofry. Jeszcze za to zapłaci.
- Już ją lubię - odezwał się chłopak w złotawej kurtce i masce na twarzy
- To jak będzie?
- Dobra, już cię odstawiam, ale i tak wiem że nie dałabyś rady.
- Założymy się?
- Nie, dzięki
- To ktoś mi powie co tu się dzieje?
- Cóż. Narazie powiem Ci tylko tyle, że ja mam na imię Masky, chłopak który cię niósł to Toby, a ten obok mnie to Hoodie. Reszty zaraz się dowiesz.
- A tak wogóle to jak masz na imię?- Nie wiem czy mam im mówić, ale skoro znam ich imiona, a złodziej gofrów tak ładnie się zapytał, to w sumie mogę. Ale o nazwisku nic nie powiem.
- Jestem Willow.
- A mogę prosić abyś nam powiedziała swoje nazwisko? - o nie Masky. Tego ci nie powiem
- Wolę o nim nie wspominać
- w porządku.

Kilka minut później staliśmy przed wielkim, starym domem. Wyglądał jak z horroru. Nie będę kłamać, bo od razu mi się spodobał.
- To wchodzimy, czy będziemy tak tu stać? - Musiałam poczekać jeszcze z minutę, zanim usłyszałam odpowiedź od Masky'ego.
- Wchodzimy.
W momencie otwarcia drzwi, do mojego nosa dotarł metaliczny zapach krwi. Gdy weszłam do środka, przywitał mnie lecący w stronę mojej głowy nóż.
- Slender znalazł wam nową ofiarę? Wiecie, jak jej nie chcecie, to ja chętnie ją upiększę - Kojarzę ten głos, ale skąd? Wiem! Ale to przecież nie możliwe!
- Właściwie to... - Masky chciał się odezwać, ale nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam..

( Gofrowy Polsat allert! )

Autorka: cóż, Ferie oraz obóz w Zakopanym niestety w szybszym napisaniu mi nie pomogły. ;-; ale rozdział jest, i jeszcze dziś powinna pojawić się perspektywa Toby'ego.

Mój Goferek | Ticci Toby Where stories live. Discover now