Pov Willow
Budzik znowu zaczął dzwonić za wcześnie. Ten budzik, którego tak bardzo nieznoszę, czyli mój brat, obudził połowę rodziny, jak nie całą. Tak bardzo cieszył się z mojej nieobecności od 7:30 do 15:00, od poniedziałku do piątku, że nieustannie o tym mówił. A ja, pomimo rozespania siedziałam pod kocykiem w salonie, i udawałam, że mnie nie ma. Tak bardzo nie chciałam tam wracać, pomimo obecności chłopaków. W końcu niestety zostałam siłą zaciągnięta do drzwi frontowych i dosłownie wyniesiona na dwór. Chłopcy oczywiście, powiedzieli, że najpierw pójdą do dyrektorki, a na lekcje wejdą pewnie spóźnieni, więc zrezygnowana udałam się do sali. Zostało 5 minut do dzwonka, a cała klasa była już na miejscach. Dokładniej mówiąc po prostu wszyscy stali grupami przy ławkach gadając i śmiejąc się. Weszłam do środka, i udałam się na swój koniec sali, oczywiście odprowadzona wzrokiem panienki S. Usiadłam na miejscu i wypakowałam plecak, gdy wyżej wspomniana do mnie podeszła, i zrzuciła moje książki na ziemię.
- Gdzieś ty była? Co, wagarów się zachciało? A może nie było cię bo poszłaś kogoś zabić co? W końcu podobno jest jakiś nowy morderca czy coś. - najśmieszniejsze jest, że trafiła w sedno.
- Źle się czułam. Ale nie martw się, teraz będę już chodziła do szkoły, ty nadal będziesz miała swój obiekt kpin, a korona ci chyba z głowy nie spadnie jak podniesiesz to, co zrzuciłaś. Chociaż w sumie, nie kłopocz się, jak się pochylisz to ci się pewnie ten twój móżdżek poobija o czaszkę, i jeszcze mi zemdlejesz, albo w najgorszym wypadku ta spódniczka ci się rozerwie, a tego chyba byśmy nie chciały, co? Poza tym, zaraz zacznie się lekcja, więc może łaskawie posadzisz swój sztuczny tyłek na krześle i w końcu spróbujesz się czegoś nauczyć? - pierwszy raz się jej postawiłam, i od razu poczułam się lepiej.
Podniosłam z ziemi rzeczy i czekałam na dzwonek, który już po chwili zabrzmiał, a nauczycielka weszła do klasy. Właśnie skończyła sprawdzać listę, gdy do sali wparowała trójka moich dobrych znajomych. Byli nie do poznania. Toby zamiast dotychczasowych akcesorii na nosie miał srebrne zerówki i słuchawki na szyi, Masky był bez maski, co mnie zdziwiło tak samo jak normalna twarz Hoodie'go. Oboje mieli bandamki, ale jeden miał ją na szyi, a drugi na czole. Ich ubrania także uległu drastycznym zmianom. Oprócz Hoodiego. Nadal miał bluzę, tylko w innym kolorze. Toby i Masky całkiem nieźle prezentowali się w kraciastych koszulach i podartych jeansach.
- Oh! Właśnie przypomniałam sobie. Moi drodzy, macie nowych kolegów w klasie. Prosze, chłopcy, przedstawcie się i zajmijcie miejsca.
- Tom
- Max
- Brian
Chęć strzelenia facepalma była wielka, ale ją pokonałam. Bracia zajęli miejsca w ławce przede mną, a Toby kierował się w moją stronę. Moja kochana Sandra tak się na niego zapatrzyła, że na pierwszy rzut oka widać było jej zachwyt jego osobą, biedactwo musiało jakoś przeżyć fakt, że ów chłopak usiadł w mojej ławce, po czym przybił mi żółwika. Przez wszystkie lekcje czułam jej morderczy wzrok, ale nie podeszła, póki oni byli przy mnie. Opowiedziałam im trochę o niej, bo zostałam przez nich zapytana, czemu tak się na mnie gapi, jakby zaraz miała podejść i mnie udusić. Byli ze mną wszędzie, tylko nie w damskiej szatni na WF oczywiście, a to tam słyszałam od pewnej zakochanej w moich przyjaciołach dziewczyny najwięcej obelg i pytań.
- I skąd ty ich niby znasz co? Jak takie coś jak ty może być lubiane przez takich chłopaków? - słysząc te słowa z jej ust sprawiały, że ledwo powstrzymywałam się od śmiechu.
- Przyjaciele z dzieciństwa. Jedyni prawdziwi. Szkoda, że ty takich nie posiadasz. - wyszłam z szatni zostawiając ją w szoku.Pov Toby ( w szatni)
W szatni co chwilę ktoś do nas podchodził, rozmawiał i wypytywał o rożne rzeczy. Było całkiem znośnie, dopóki nie usłyszałem czyjegoś głosu.
- Ja się zastanawiam, jak wy się możecie z kimś takim zadawać. Nie przeszkadza wam fakt, że może być morderczynią? Poza tym, tylko na nią spójrzcie, a zobaczycie co z nią nie tak - chłopak dotychczas siedział cicho i przeglądał jakieś zdjęcia, lecz na chwilę oderwał się od telefonu, by coś powiedzieć.
- A według ciebie, co z nią nie w porządku? - spytałem.
- No wiecie, po pierwsze, jest jakaś dziwna. Druga sprawa, zachowuje się jak jakaś ofiara. Zamiast się bronić, to ciągle płacze. No jak jakieś jebane dziecko! Co za idiotka. - ledwo potrafiłem powstrzymać się od walnięcia go w nos. Miał szczęście, że w porę się pochamowałem, bo mógłbym mu go złamać.
- Wiesz co? Kompletnie nic o niej nie wiecie. Gdybyście kiedykolwiek chociażby zagadali, zobaczylibyście, że jest całkowicie inna, niż mówi ta wasza klasowa księżniczka. - kierowałem się do wyjścia z szatni. - A, i jeszcze raz usłyszę od kogokolwiek takie słowa na jej temat, to obiecuję, że tym razem nie zdąże zatrzymać ręki, a wy traficie do szpitala. -wyszedłem trzaskając drzwiami. Zdołałem tylko usłyszeć szept Masky'ego.
- Przepraszam za niego, jest trochę przewrażliwiony na punkcie wyśmiewania się z ludzi, a już szczególnie z niej. W końcu jest dla niego bardzo ważna.Pov Willow
Siatkówka. Właśnie w to mieliśmy grać tego dnia. Już czułam na sobie czyjeś oczy. Miałam przeczucie, że jeżeli tylko zdarzy się okazja, znów skończę z zakrwawionym nosem. Jednak trochę się myliłam. Wyszło na to, że cała nasza czwórka była w drużynie, z kilkoma osobami i, jak sie okazało, Sandrą. Przez większość czasu było słychać tylko:
- Will, twoja!
- Max, podaj!
- Brian, tutaj!
- Tom! Do ciebie!
Ale gdy Toby postanowił podać do swojej wielbicielki, ona nawet nie spróbowała odbić, przez co dostała w głowę, upadła na tyłek, i zaczęła płakać, że JA chciałam ją zabić. Najdziwniejsze dla mnie było to, że zazwyczaj, gdy ktoś w jakimkolwiek zdaniu pojawiało się moje imię, natychmiast wszyscy chłopcy na mnie krzyczeli, jakbym nie wiem co im zrobiła. Dziewczyny tylko siedziały ze swoją "liderką". Tego dnia natomiast, żaden z nich się nie odezwał. Tylko na mnie patrzyli, kilkoro z nich nawet się uśmiechnęło.
Po skończonych lekcjach skoczyliśmy z chłopakami do kawiarni, a po wypiciu gorącej czekolady rozeszliśmy się najpierw po osiedlu, a następnie każde inną stroną weszło do lasu i tam się spotkaliśmy.
W domu zastaliśmy E.J i L.J siedzących w salonie na podłodze i omawiających coś po cichu spoglądając co chwilę na stertę cukierków leżących przed nimi, Nina i Jane biegały za Jeffem, Ben, Link i Silver grali na konsoli, Helen malował, a Sally bawiła się z Jasonem i Puppetem lalkami. Czyli nic nowego, bo tak właśnie zazwyczaj wyglądały nasze popołudnia. Weszłam na górę, rzuciłam plecak na ziemię, złapałam szkicownik z szafki i wróciłam do salonu, by porysować. Reszta także odłożyła plecaki i powróciła do mnie by porozmawiać o szkole. A było o czym. Trochę się pośmialiśmy, i odrobiliśmy lekcje, gdy na dworze się ściemniało. Nagle zrobiła się kolejka do łazienki, a gdy udało się każdemu przygotować do snu, wszędzie było słychać kilka " dobranoc" i trzaśnięć drzwi.[Time skip 1 miesiąc do przodu]
Miesiąc w rodzince minął niesłychanie szybko, a ja coraz bardziej przyzwyczajałam się do nowego życia, z dnia na dzień coraz bardziej kochałam swój nowy dom. I coraz bardziej zbliżałam się emocjonalnie do pewnego chłopaka, lecz nie potrafiłam ustalić, czy naprawdę coś do niego czuję, czy tylko mi się wydaje.
_________________________________
A: Hej wszystkim! Jak wam idzie rok szkolny? Mam nadzieję, że przynajmniej wy nie macie codziennych kartkówek i sprawdzianów. To do następnego! ♡
YOU ARE READING
Mój Goferek | Ticci Toby
FanfictionZwykła dziewczyna, jedno marzenie. Jeszcze raz zobaczyć braci. Niby banalne, a jednak prawie nie do spełnienia. Właśnie, PRAWIE.