Rozdział 15

2.6K 141 41
                                    

Pov Willow

Miesiąc w rodzince minął niesłychanie szybko, a ja coraz bardziej przyzwyczajałam się do nowego życia, z dnia na dzień coraz bardziej kochałam swój nowy dom. I coraz bardziej zbliżałam się emocjonalnie do pewnego chłopaka, lecz nie potrafiłam ustalić, czy naprawdę coś do niego czuję, czy tylko mi się wydaje.
________________________

Rano byłam jak zwykle obudzona głośną kłótnią dobiegającą z salonu.
Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół po drodze wyczuwając słodki zapach syropu klonowego i czekolady. Większość osób już dawno rzuciła się na jedzenie, ale Toby siedział grzecznie na coś czekając. Gdy mnie zauważył od razu się uśmiechnął.
- O! Księżniczka już wstała! Czekaliśmy na ciebie, prawda? - spojrzał na wszystkich siedzących przy stole, którzy natychmiast oderwali się od jedzenia i tępo się na mnie patrzyli, po czym wrócili do poprzedniej czynności. - Przynajmniej ja czekałem...
- Dzięki, kochany jesteś - usiadłam obok chłopaka i zaczęłam jeść. - Jutro znowu idziemy do szkoły, prawda?
- W końcu dzisiaj niedziela, nie?
- Rzeczywiście. - zupełnie zapomniałam, co dzisiaj za dzień.
- Więc, co chciałabyś dzisiaj robić? - spytał mnie Toby.
- Kompletnie nie mam pomysłu. Zdaję się na ciebie.
- To co powiesz na.. - wyciągnął z kieszeni karteczkę i zaczął czytać. - Po śniadaniu spacer, po obiedzie jakiś film, a wieczorem małe polowanie?
- Hmm... długo układałeś ten plan? - spytałam.
- Nie, jakieś 2 minuty. - odparł ze śmiechem.
- A po co to zapisałeś? - byłam szczerze ciekawa.
- Sam nie wiem. - chłopak wzruszył ramionami.
Szybko skończyliśmy jeść i poszliśmy w stronę drzwi.

Time skip po spacerze

W domu jak zawsze o tej porze panował ogólny chaos. Zjedliśmy obiad, po czym pobiegliśmy do salonu. Stwierdziliśmy, że skoro nie mamy żadnego filmu, który chcemy obejrzeć, to włączymy jakiś serial w stylu "kryminalnych zagadek". Co chwilę przychodziło do nas coraz więcej osób i skończyło się na tym, że wszyscy siedzieliśmy przed telewizorem przekrzykując się nawzajem.
Gdy zrobiło się ciemno stwierdziliśmy, że czas się zbierać. Przed wyjściem poszliśmy na chwilę do mojego pokoju, a następnie do pokoju Toby'ego abyśmy mogli zabrać nasze bronie. Będąc u niego zauważyłam na łóżku dużo i to bardzo dużo poduszek. Przez chwilę zastanawiałam się, po co mu ich tyle, ale po chwili odrzuciłam wszystkie myśli i spokojnie czekałam, aż chłopak znajdzie swoje toporki. Gotowi udaliśmy się na dwór do reszty, i razem rozpoczęliśmy poszukiwania odpowiedniej ofiary. Tym razem wypadło na pewną dziewczynę z naszej klasy. Próbowała nawet się bronić, co było dość zabawne. Z nią poszło szybko, gorzej było z resztą rodziny. Starszy brat, dla którego najważniejsze było, by przeżyć. Najpierw błagał, byśmy nic mu nie zrobili, żebyśmy zabili jego rodzinę, a jego zostawili. Gdy uznał, że nic to nie da, bronił się dość długo i próbował mnie dźgnąć nożyczkami. W końcu zaczęła mnie męczyć ta zabawa i stwierdziłam, że nie chce mi się dłużej czekać, więc szybko go zabiłam i wyszłam do czekających już na zewnątrz chłopaków. Jak zwykle pędem wbiegliśmy do lasu i zwolniliśmy dopiero w domu.
Po powrocie szybko się przebrałam i dosłownie rzuciłam się na łóżko. Przysunęłam się blisko ściany i zasnęłam. Kilka minut później usłyszałam otwieranie drzwi do mojego pokoju, lecz byłam zbyt zmęczona, by jakkolwiek zareagować. Po chwili słychać było skrzypienie łóżka, i ciche mruknięcie. Otworzyłam lekko oczy, by zobaczyć, kto przez zmęczenie pomylił pokoje, i gdy tylko zobaczyłam rozczochrane, brązowe włosy, wiedziałam, że obok mnie leży Toby. Chłopak znów cicho zamruczał i przysunął się bliżej mnie. Wyciągnął rękę, i gdy tylko mnie dotknął, natychmiast przytulił mnie mocno do siebie. Na początku nie mogłam ogarnąć, co się dzieje, ale zaraz zrozumiałam po co ma tyle poduszek. Przez chwilę wachałam się, co zrobić, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie będę go budziła. Bardzo się dzisiaj zmęczył i potrzebuje każdej sekundy odpoczynku. Jedyną opcją było po prostu zaśnięcie. Powoli wtuliłam się więc w jego klatkę piersiową i odpłynęłam.

Pov Toby

Rano obudziłem się i od razu poczułem bardzo słodki zapach. Otworzyłem oczy, i natychmiast zrozumiałem co wczoraj zrobiłem pod wpływem zmęczenia. Spojrzałem w dół na śpiącą Willow, w której pachnących wiśnią włosach przed chwilą miałem twarz. Patrząc na nią w tej chwili poczułem ciepło w sercu i mimowolnie się uśmiechnąłem. Powoli wysunąłem się z jej rąk i dotknąłem jej policzka, po czym po cichu wyszedłem z jej pokoju i wróciłem do swojego.

Pov Willow

Rano, po obudzeniu się zauważyłam, że nikogo obok mnie nie ma.
- To pewnie był tylko sen. - szepnęłam sama do siebie. - No trudno. Pora przygotować się do szkoły.

Pov Toby

Szybko się ogarnąłem i przygotowałem do szkoły, gdy do mojego pokoju weszła Will.
- Hej, chłopcy kazali zawołać cię na śniadanie - dziewczyna uśmiechała się do mnie.
- Jasne, już idę. Gotowa do szkoły?
- W sensie do piekła? Oczywiście. Zawsze.
Zaśmiałem się i przeszedłem obok niej w drzwiach. W korytarzu obróciłem się w jej stronę.
- Chodź. Nie chcesz się chyba spóźnić, czyż nie mam racji? - powiedziałem
- Taaa.. Pewnie. - usłyszałem w odpowiedzi

Pov Willow

Złapaliśmy po drodze plecaki i dołączyliśmy do reszty proxy czekających na nas przed domem.
W szkole zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na nauczycielkę. Gdy kobieta była już w sali, natychmiast rozpoczęła lekcję
- Czyli jeszcze nie wiedzą o tej dziewczynie. - usłyszałam szept Toby'ego.
- Raczej nie. - szepnęłam.
Lekcje dłużyły się niemiłosiernie.
Plastyka. Nareszcie. Moja ukochana lekcja, i jedyna z której się cieszyłam. Wszyscy robili coś na telefonach, a ja starałam się skupić na rysunku. Nagle dostałam powiadomienie. Mój telefon odblokował się sam, a na ekranie zobaczyłam Cleverbota. Wiadomość od bota natychmiast się wyświetliła.
-"Długo was jeszcze nie będzie?? "
- "Ben, mówiłam Ci, żebyś nie pisał kiedy jesteśmy w szkole." - Odpisałam szybko chłopakowi.
- "Wiem, ale ile jeszcze??"
- "Nudzi ci się, czy co?"
- "Tak"
- "Jeszcze 20 minut."
Dzwonek zadzwonił po kilku minutach. Szybka zmiana butów i założenie kurtki zajęło mi chwilę.
Jak zwykle rozdzieliliśmy się po wyjściu ze szkoły, i spotkaliśmy się dopiero w lesie. Jako, że spacer do domu strasznie mi się dłużył, lekko dotknęłam ramienia Toby'ego i biegnąc krzyknęłam
- Gonisz!!
Chłopak zerwał się do biegu kilka sekund później.
Usłyszałam tylko głos Masky'ego
- Jak małe dzieci.
Wbiegłam do domu zamykając drzwi, by zyskać trochę czasu i zrzuciłam buty. Biegnąc na górę zobaczyłam jak Toby zdejmuje buty w pośpiechu i szybko kieruje się w moją stronę. Po prostu wskoczyłam do pokoju, ale nie zdążyłam zamknąć drzwi, a brązowowłosy już był przy mnie. Dosłownie na mnie wpadł. Leżeliśmy przytuleni do siebie na podłodze śmiejąc się do łez. Uspokoiłam się i spojrzałam na niego. Moje szare oczy spotkały jego bursztynowe. Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Byliśmy bardzo blisko siebie. Za blisko. Przybliżył się jeszcze bardziej i pochylił lekko głowę. Nie mogłam oddychać z nerwów. Lekko zetknęliśmy się nosami i...
-WILL! GDZIE TY DO CHOLERY JESTEŚ?! - usłyszałam krzyk Jeffa i kroki kierujące się w stronę mojego pokoju.
Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni zanim mój brat otworzył drzwi... a nie, on je prawie wyrwał z zawiasów.
- Co wy tu...? Nie ważne. Jane cię woła.
- A dlaczego ty po mnie przyszedłeś, a nie ona? - zapytałam lekko się śmiejąc.
- B-bo emmm... Nie twoja sprawa! - po tych słowach pobiegł do siebie i trzasnął drzwiami.
Śmialiśmy się we dwoje z czarnowłosego, ale Toby zaraz wstał.
- To ja chyba pójdę na dół, a ty lepiej idź do Jane. - chłopak uśmiechnął się głupio i wybiegł.
- Jasne... - dotknęłam swoich policzków. Gorące.
Udałam się do pokoju Jane. Siedziała tam razem z Niną i Sally. Dziewczyny rozmawiały o czymś zawzięcie, i dopiero po chwili zauważyły moją obecność.
- Willow! W końcu jesteś. - najmłodsza złapała mnie za rękę i posadziła obok siebie.
- Jak się czujesz po miesiącu mieszkania z nami? - spytała Nina.
- Właśnie! Jak wrażenia? - dołączyła Jane.
- Jest cudownie. W końcu wiem, że mam swoje miejsce na ziemi - zaśmiałam się - Czuję się, jakbym w końcu miała prawdziwą rodzinę. Ale chyba mam jeden problem...
- Jaki? - zapytały wszystkie na raz
- Chyba podoba mi się Toby... - powiedziałam cicho zawstydzona.

___________________________

A: Ktoś mi powie ile mnie nie było?! Pół roku, czy cały rok?! Tracę wenę i kiedy tylko mam nagły przypływ wyobraźni natychmiast notuję kolejne części. Mam jeszcze kilka pomysłów i postaram się o częstsze pojawianie się rozdziałów. To... do następnego?

PS: Jako, iż poprawiłam swoje umiejętności rysunkowe, na górze macie mały update wyglądu naszej Willow.

Mój Goferek | Ticci Toby Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz