Tylko nie Lauren.

4.3K 313 62
                                    

Wzdycham głośno wchodząc do budynku biurowca. Kieruję się do windy i wciskam guzik. Po chwili otwiera się a ja widzę sylwetkę mojej przyjaciółki Dinah. Stoi ze sfustrowaną miną kołysząc się delikatnie na boki.

- Hej śpiochu. - uśmiecham się w jej kierunku.

- Hej Camila. - odwzajemnia uśmiech i całuje mój policzek.

- Ta winda jeździ jak jej się podoba. Wcisnęłam guzik na czwarte piętro a ona znów jest na parterze. - sapie niezadowolona.

- Może jesteś za ciężka i spada w dół. - żartuję chichocząc na co dostaję kuksańca w bok ramienia.

- Jak przygotowania do ślubu panno młoda? - pyta i kilka razy mruga.

- Hm, tak na prawdę zastanawiamy się jeszcze. Nie chcemy komercyjnej uroczystości. Skromnie wśród rodziny i znajomych, ale wiesz jaka jest mama Chrisa - mówię, kiedy winda otwiera się a światło lekko oślepia moje oczy.

- Idziesz zrobić sobie kawę? - pytam, gdy dziewczyna ogląda się za jakąś kobietą.

- Taa..- mruczy chowając ręcę do kieszeni jej obcisłych białych spodni.

- Kto to? - odwracam się, ale tajemniczej kobiety już nie ma.

- Nie wiem. - odpowiada i sypie do szklanki kawę rozpuszczalną.

- Macie już termin? Mówiłaś, że w Czerwcu, ale on już się kończy. I no, chcę wiedzieć. - marszczy czoło na moje niezdecydowanie.

- Nie. Nie mamy jeszcze druhny i drużby na ślub. Moja sukienka się szyję. Garnitur Chrisa leci do nas z Włoch. Trzeba zrobić przymiarki, zamówić mały zespół. - sapie z niechęci.

Gdyby ode mnie zależał ten ślub zrobiłabym go nawet w lesie odziana w suche liście. Moją druhną byłaby Dinah a Chris wybrałby swojego przyjaciela Mike.

- Wiem, że chciałabyś być druhną na moim ślubie, ale mama Chrisa.. - mowię, ale dziewczyna przerywa.

- Rozmawiałyśmy już o tym. Ona ma bzika na tym punkcie i wiem, że chce żeby to była osoba, którą sama zna lepiej niż ty. I nie jestem już ani rozczarowana ani zła. Przeszło mi i chcę, żeby to był ktos godny tego stanowiska. - mówi a po chwili bierze łyka kawy.

- I seksowny jak ja. - dopowiada figlarnie a ja śmieję się i odwracam w stronę szklanych drzwi.

- Idę. Dwunasta obiad? - pytam na co dziewczyna odpowiada skinięciem głowy.

Dzień mija mi błyskawicznie szybko, bo kiedy odciągam się od laptopa jest dwunasta. Spędzam popołudnie z Dinah po czym wracać dokończyć kilka zdjęć.

Pracuję w redakcji zajmująca się przerabianiem fotografii, obróbką i photoshopem. Zazwyczaj jest to brudna robota, w której muszę wklejać zatuszowane zdjęcia lub całkowicie zmienione, co wiąże się z koniecznościa kłamania ludzi. Ale kocham bawić się kolorami, doszukiwać się szczegółów i wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Z resztą zarobki jak na graficzną firmę są zaskakujące, dlatego tak mi na niej zależy.

Stojąc w ogromych korkach piszę sms do Chrisa z informacją, że jużk wracam. Oddzwania do mnie po kilku sekundach.

- Halo? - mówię a w tle słysze kobiece odgłosy.

- Um..hej skarbie. Mama jest u nas. Ma jakąś wiadomość w sprawie ślubu. - odpowiada i czuję w duchu, że wywraca oczami.

- Dobrze, zaraz będę. Kupić jedzenie?- pytam skręcając w lewą stronę.

- Nie, zrobiłem kolację. - mówi a ja dziękuję mu z wdzięcznością po czym się rozłączam.

Jadę spokojnie samochodem podgłaśniając odrobinę bardziej radio. Przyśpieszam skręcając w prawą stronę, aby ominąć korek po czym dynamicznie hamuję. Czarna postać wbiega na jezdnie tuż przed mój samochód. Ten ruch sprawia, że uderzam głową o kierownicę. Sapie z bólu, ale unoszę głowę. Czym prędzej wybiegam upewnić się, że nic się nie stało.  Kobieta wystawia mi środkowy palec i parska poprawiając swój czarny plecak.

- Nic się nie stało? - pytam ostrożnie podchodząc.

- Nie widzisz kurwa?! Naucz się jeździć laluniu. - sapie wprawiając mnie w złość.

- Miałam zielone światło a ty wbiegłaś na jezdnie. Powinnaś się cieszyć, że zahamowałam. - mówie spokojnym tonem mimo zdenerwowania.

- Szkoda, że nie różowe światło. - patrzy na moją różową spodnice i poprawia włosy zaczesując je palcami na prawą stronę.

Chcę odpowiedzieć, ale dziewczyna odchodzi wystawiając mi poraz kolejny środkowy palec.

Po chwili słyszę kilka trąbnięć i dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że zatrzymuje cały ruch za mną. Jak można być tak niekulturalnym? Ta dziewczynna powinna być wdzięczna, bo gdyby nie ja mogłaby nawet umrzeć. Ściszam radio nie chcąc narażać siebie na niebezpieczeństwo i jadę dużo wolniej niż powinnam.

Przekręcam klucz w drzwiach od domu a zapach jedzenia uderza w moje nozdrza. Jestem zdenerwowana, ale przygotowana na rozmowę z mamą mojego narzyczonego. Od kiedy poznałam Chrisa i zaczęliśmy ze sobą chodzić kobieta nigdy nie zaprzepaściła szansy, żeby oczernić mnie przed nim. Dla niej zawsze robiłam wszystko źle a ja i tak pajałam do niej ogromnym szacunkiem, mimo że czasami jedyną rzeczą jaką bym zrobiła to wydłubała jej oczy. Kilka razy rozczarowałam się, że Chris praktycznie nic sobie z tego nie robił.

- Cześć kochanie. - mówi chłopak wychodząc z kuchni.

- Hej, jak tam? - pytam. Mam nadzieję, że wie,  że chodzi mi o humor jego mamy.

- Dobrze, tak myślę. - mówi a ja wydycham głośniej powietrze wchodząc do salonu, gdzie siedzi starsza kobieta.

Wygląda jak zwykle nienagannie a zapach jej perfum aż drażni mnie w nosie, kiedy podchodzi owijając ręką moje ramie.

- Cami, kochanie jesteś! - piszczy a ja wręcz nienawidzę tego przezwiska.

- Dzień dobry, jak miło panią widzieć. - uśmiecham się serdecznie.

"Znowu, bo wczoraj też było jej tu pełno" podpowiada moja podświadomość, którą ignoruję.

- Chcę Wam powiedzieć tyle rzeczy kochani! Ale najpierw - mierzy mnie wzrokiem. - Przebierz się Cami w coś porządnego - uśmiecha się niewinnie.

- Mhm. - sapie i idę do sypialni.
Wnerwia mnie ta kobieta, ale boję się jej odgryźć.

Wracam do stołu i patrzę na Chrisa, który patrzy na mnie z wymownym rozdrażnieniem.

- No więc? - pytam najmilej jak potrafię.

- Oj siadaj dziecko, bo jak Ci to powiem to upadniesz. - śmieję się ze swoich nieśmiesznych żartów.

- Mam już dla Was druhnę i druha. - uśmiecha się.

- No więc...Chris - zwraca się do swojego syna. - Mike przyszedł do mnie i prosił o to, więc bez problemu się zgodziłam. Znam jego matkę i to na prawdę porządna kobieta. Mam nadzieję, że się cieszycie. - gapi się na nas a ja czuję ulgę widząc uśmiech Chrisa.

- No więc, co do druhny. Nie wyobrażam sobie tej całej Dinah na ślubie. - mówi z powagą w głosie.

- O nie. - unoszę się. - Dinah ma być na ślubie, jest moją przyjaciółką i..to oczywiste, że jej nie może zabraknąć.

- Nie unoś się skarbie. Pomyślimy jeszcze o tym. Trzeba ją usadzić, gdzieś w koło mniej wpływowych ludzi. - mówi niezadowolona a mną targają nerwy.

- Mike jest druhem a druhną będzie kto? - pyta Chris matki.

- Twoja siostrzyczka. - piszczy i klaszcze w dłonie.

- Taylor jest za młoda. - mówi chłopak i przeczesuję ręką po włosach.

- Lauren. Nie Taylor. Super prawda?! - jej pisk skręca moje narządy słuchowe.

Wiem kim jest Lauren, ale Chris nigdy mi o niej nie wspomniał. Wiedziałam, że miał siostrę, która wyprowadziła się do Kanady, ale nie wypowiedział nawet jej imienia przez cztery lata naszej znajomości. Nie miał z nią zdjęć i nawet jego młodsza siostra nie pajała entuzjazmem do mówienia o niej.

- Mamo, tylko nie Lauren. - mówi Chris a ja krzyżuję z chłopakiem spojrzenie. Tak zdezorientowanego i zdenerwowanego widziałam go poraz pierwszy w swoim życiu.

Hehe.

Another Wedding Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz