Mam nadzieję, że to się nie powtórzy.

3.1K 310 68
                                    

Czyli to "Kocham Cię"  było jak za każdym razem, na pokaz. Może czuła, że musi mi to powiedzieć, bo sądziła, że to mniej mnie zrani, kiedy się dowiem. Wzięła pieniądze od mamy, bo udało jej się sprawić, że ją pokochałam i oddałam się.. w każdym możliwym znaczeniu tego słowa.

Nie sądziłam, że jest do tego zdolna, kiedy mówiła, że nie zrobi tego, przyznam szczerze, że jej wierzyłam, ale teraz wiem jak głupia byłam. Od początku chodziło tylko o jedno.

Chris rzuca walizkę na podjazd i  trzaska drzwiami zostawiając Lauren zakrwawioną, pijaną i prawie nieprzytomną.

Wiem, że zabiorę z salonu opatrunki i zaprowadzę ją do auta, żeby wygodnie się ułożyła i przespała cały ten alkohol, ale nie teraz. Teraz mam chwilę, żeby ochłonąć i pomyśleć, co dalej robić.

- Kochanie? - głos Chrisa jest miękki, zupełne przeciwieństwo tego, co miało miejsce kilka minut temu.

- Przepraszam za to, co powiedziałem. Na prawdę byłem zdenerwowany, nie chciałem. - mówi podchodząc w moją stronę.

- Dobrze. - wzdycham. - Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. - dodaję na co od razu przytakuje.

- Chodźmy spać, to był długi dzień. - namawia mnie a ja myślę o tym, że Lauren leży pod naszym domem.

- Możemy zaprowadzić ją do auta i wyciągnąć to szkło z jej dłoni i kolan? - pytam niepewnie i widzę cień złości na jego twarzy.

- Okej Camila, ale to ostatni raz. Jej zachowanie jest nieznośne, zniszczyła tyle rzeczy. - mówi i wiem, że ma rację, po prostu nie potrafię jej tak zostawić.

Teraz już wiem, że kłamała, ale jest coś w tym sposobie w jaki wyznała mi, że mnie kocha, w jej łzach, które zdradzały jej słabość. Myślę o tym, kiedy krzyczała, że jestem ślepa. Czy czegoś niedostrzegam? Dlaczego tak nienawidzi Chrisa?

- Pomożesz mi ją przenieść do salonu? Opatrzę jej rany i zaniesiemy ją do samochodu, dobrze? - chłopak przytakuję.

Kiedy udaje nam się wyciągnąć szkło z jej ciała i ułożyć ją w samochodzie, Chris szpera po każdym zakamarku wnętrza. Nie wiem po co to robi i nawet nie mam siły pytać. Za ten czas przyglądam się dziewczynie i staram się nie płakać z powodu tego, jak bardzo zraniona jestem.

- Nic tu nie ma.. a ona śpi więc może pójdziemy do naszej sypialni? - pyta sprawiając, że zaczynam panikować.

- Muszę się wykąpać i przygotować do pracy, jeśli jesteś zmęczony to idź. - odpowiadam szybko i ruszam za nim do środka.

Kładę klucze Lauren na blacie i zostawiam otwarte drzwi od domu.

Czuję ręce chłopaka oplatające moje biodra. Obraca mnie tak, że muszę spojrzeć w jego oczy, rękoma sunie do moich pośladków a ciało przybliża do swojego wybrzuszenia na spodniach.

- Chris, nie teraz. - odpycham go, ale jego uścisk jest zbyt mocny.

- Camila, tak dawno tego nie robiliśmy. - namawia mnie.

- Na prawdę nie chcę, jestem zmęczona a twoja siostra zafundowała mi koszmar rzucając tymi wszystkimi rzeczami i psując mi humor - zarzucam mu, mimo że to nie jego wina, nie potrafię wymyśleć nic lepszego.

- Kochanie. - całuję mnie w skroń. - Ktoś musi poprawić ci humor. - uśmiecha się.

- Jestem zmęczona a mam tyle do zrobienia. - wymyślam.

Jego mokre pocałunki lądują na mojej szyi i nie wiem, co mam mu powiedzieć. Przechylam głowę blokując mu dostęp do moich obojczyków, całuję go przelotnie w usta i wyrywam się z jego objęcia.

Another Wedding Camren Where stories live. Discover now