Zapomniałaś, co było cztery lata temu.

3.7K 302 101
                                    

Wchodzę do wielkiego biurowca i rozglądam się w poszukiwaniu przyjaciółki. Witam się z pracownikami, którzy przechodzą obok. Wpadam na czarnoskórą kobietę, która mierzy mnie wzrokiem.

- Ostrożniej, pani? - mówi mierząc mój ubiór.

- Cabello, przepraszam panią bardzo. - odpowiadam i odchodzę.

- Camila! - słyszę Dinah wołającą mnie z drugiego końca korytarza.

Odwracam się i podchodzę do przyjaciółki delikatnie ją przytulam. Tajemnicza kobieta stoi niedaleko nas i perfidnie się nam przygląda.

- Kto to? - pytam Dniah, gdy odchodzimy na bezpieczną ogleglość.

- Coś w stylu naszej nowej szefowej. - odpowiada a ja otwieram zdumiona buzię.

- A co? Co jej zrobiłas? - Dinah parska śmiecham a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Pchnęłam ją niechcący i nic nie powiedziałam, tylko głupie przepraszam.. - mówie gestykulując coś rękoma.

- To chyba wystarczy. - dziewczyna unosi brew.

- Wyleję mnie, zobaczysz. - dramatyzuję a Dinah zanosi się śmiechem.

- Mów jak tam Lauren? - pyta i nalewa sobie kawy z ekspresu.

- Cóż.. Dużo by opowiadać. - wzdycham

- Mów no... - sapie

- Wyobraź sobie, że dzień wcześniej wbiegła mi na jezdnie i w ostatniej chwili wyhamowałam a na następny dzień oczerniła mnie przed mama Chrisa, że to moja wina. Poza tym nie podała mi ręki, szturchnęła mnie w przejściu. Wyglądała mrocznie i nawet się nie uśmiechała a nie wspomnę już o jej bluzgach w stronę swojej mamy. - opowiadam a dziewczyna zamyśla się.

- Ej - szturcham ją w ramie. - Co z tobą? - pytam.

- Nic, zamyśliłam się. To przyjmujesz ją pod swój dach? - pyta a ja przytakuję.

- Taa, co mam zrobić. Nie odmówie per Pani Madonnie. - odpowiadam a Dinah się śmieje.

- A dlaczego ona nie może zostać u swojej matki. W końcu ma wille i pieniędzy jak lodu.

- Wiem, ale jej matka ma tego kochanka Davida i..chyba jej nie na rękę obecność córki. - parskam a Dinah wywraca oczami.

- I.. ta kobieta mnie nienawidzi. Chyba chce się na mnie zemścić. - mówię poważnie a Dinah parska z wymownym uśmiechem.

- Czy ty aby nie dramatyzujesz, Karla? - pyta dziewczyna mrużąc oczy.

- Nazwała mnie tak. - krzywię się i mówie wspominajac Lauren.

- Kto znowu? - pyta wywracając oczami.

- Córka per pani Madonny. - śmiejemy sję i kierujemy do swoich biur aby zacząć pracę.

- A to suka. - rzuca na odchodnym i unosi zaciśnięte kciuki.

Dochodzi ósma i ruszam do swojego gabinetu. Nie wychodzę z niego dopóki nie wybija szesnasta. Dzisiaj śpi u nas Lauren a na następny dzień wyjeżdza Chris. Czuję, że to będzie najgorszy czas w moim życiu. Nie wiem, co mogłabym robić z tą dziewczyną. Mam milion pytań w głowie. I myślę, że najlepiej zrobie jak całe dnie przesiedzę u Dinah. Będzie musiała znieść moje towarzystwo przez następne dwa tygodnie.

Wsiadam w swoje auto i ruszam po gładkiej powierzchni ulic Miami. Dziś nie ma takiego tłoku, co mnie niezmiernie dziwi, bo jest Piątek. Dojeżdżam pod domek i widzę zaparkowany samochód mamy Chrisa. Wzdycham ciężko i wchodzę do pomieszczenia. Unosi się tutaj przyjemny zapach limonki. Nie mogłaby być to pani Jauregui. Jej perfumy wywołują u mnie wstręt, gdyż psika się nimi aż zanadto. Z salonu dochodzą krzyki. Słyszę napięty głos Chrisa i zachrypnięty głos Lauren.

Another Wedding Camren Where stories live. Discover now