Rozdział 2

268 17 1
                                    

Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. Udałam się do najbliższej wioski. Tam od kilku miłych przechodniów dowiedziałam się że jest to główna rezydencja rodu Phantomhive. Panem tego domu jest hrabia i kundel królowej Ciel Phantomhive. Jest w moim wieku. Niestety z informacji wynika też że na chwilę obecną ma on komplet służby i przyjmuje tylko ludzi, których sam osobiście wybierze on i jego kamerdyner. Ludzie mówili też że pracują tam osoby o nadludzkich zdolnościach, a sam właściciel wydaje się nie być człowiekiem. Po otrzymaniu tych informacji poczułam się tak jak ktoś by mi coś zarzucił na plecy.

Po popołudniu spędzonym w miasteczku postanowiłam znów udać się na granicę posiadłości. Kiedy dotarłam na miejsce było już ciemno. Jak to dobrze że widzę w ciemności. Zapowiadała się spokojna noc, więc weszłam na jedno z drzew i zasnęłam na posłaniu z gałęzi i liści. Po chwili odpłynęłam.

Obudził mnie deszcz. Był środek nocy, a nawet mi przeszkadza deszcz. W tym ciele szybciej jest mi też zimno. Byłam cała mokra. Pomyślałam że to idealna okazja, aby zbliżyć się do rezydencji. Nagle niebo zaczęły rozdzierać błyskawice, a deszcz padać tak mocno, że prawie nic nie widziałam. Powolnymi krokami szłam w stronę rezydencji. Nagle zobaczyłam jak jakaś dorożka zbliża się do rezydencji. Po chwili widziałam już tylko jak na tą dorożkę spada drzewo złamane przez piorun. Pod wpływem impulsu zaczęłam biec w tamtą stronę. Kiedy dobiegłam na miejsce wypadku powóz był przygnieciony drzewem. Woźnica już nie żył. Używając swojej nadludzkiej siły podniosłam drzewo i rzuciłam w las. Wtedy usłyszałam dochodzące z wnętrza wołanie o pomoc. To oznacza że ktoś przeżył. Oderwałam wgnieciony dach i ujrzałam mężczyznę i kobietę. Mężczyzna miał złamanie otwarte nogi, a kobieta deskę wbitą w brzuch. Mężczyzna gdy mnie zobaczył powiedział tylko:
- Pomóż nam.
Po  czym podobnie jak kobieta  zemdlał. Wiedziałam że mam mało czasu. Tracili oni krew, a padający deszcz sprzyjał wychłodzeniu organizmu. Dziwiłam się też że nikt tego nie zauważył. Najpierw ostrożnie wyciagnełam kobietę,a następnie mężczyznę. Potem wzięłam ostrożnie na ręce kobietę. Podbiegłam z nią do drzwi posiadłości i zapukałam. Po chwili otworzył mi kamerdyner. Miał czarne włosy i śmierdziało od niego demonem. Ku mojemu zdziwieniu gdy tylko zobaczył kogo niosę polecił mi abym udała się do pokoju na górze, a sam poszedł po mężczyznę. Szybkim krokiem weszłam po schodach i znalazłam pusty pokój. Położyłam kobietę na znajdującym się tam łóżku. Po chwili do pokoju weszła pokojówka z opatrunkami i czystą wodą. Musiałam opatrzyć ranę kobiety. Wzięłam więc zza pasa mój nóż i rozciełam jej sukienkę. Obejrzałam ranę. Ta kobieta ma szczęście pomyślałam. Deska wbiła się tak że nie uszkodziła żadnych organów wewnętrznych. Poprosiłam pokojówke aby przytrzymała kobietę, ponieważ może się ona obudzić, a kiedy będę wyciągać deskę nie może się ona ruszać. Policzyłam do trzech po czym zaczęłam ostrożnie wyciągać deskę. Gdy ją wyjęłam zaczęłam tamować krwotok szmatkami, a pokojówke poprosiłam o nagrzanie noża potrzebnego do zasklepienia rany. Kiedy nóż się nagrzał przypaliłam ranę a potem zaczęłam ją bandażować. Po skończonej pracy przebrałam jeszcze kobietę w czystą halke i przykryłam szczelnie kołdrą. Poleciłam pokojówce, aby czuwała przy kobiecie. Sama poszłam zobaczyć jak się czuje mężczyzna. Kiedy go znalazłam leżał na łóżku i z kimś rozmawiał. Rozmawiał z tym drugim demonem, który był hrabią. Kiedy mężczyzna mnie zobaczył skinął ręką abym podeszła. Kiedy byłam już koło łóżka powiedział:
- Ja i moja żona dziękujemy Ci za uratowanie nam życia, a tobie hrabio gratulujemy tak oddanej służby.
- To był dla mnie zaszczyt - odpowiedziałam i skłoniłam się jak na służącą przystało, poczym wyszłam z pomieszczenia. Teraz niestety musiałam opuścić posiadłość i wyjść z niej w środku nocy na deszcz. Popatrzyłam na swoje ubrania. Do niczego się już nie nadawały. Były podarte i całe mokre od wody i błota. Moje buty już dawno zgubiłam w błocie podczas wyciągania ludzi z dorożki. Jedynie czapka nadal skutecznie ukrywała moje długie i białe jak śnieg włosy, choć pewnie teraz są w błocie. Kiedy już miałam otwierać drzwi usłyszałam za sobą stanowczy głos Pana tego domu:
- Zaczekaj, przecież czekają cię nowe obowiązki.
- Obowiązki?
- Tak przecież mój gość, którego uratowałeś, powiedział że mogę być dumny z mej oddanej służby, więc zadam ci pytanie czy chciałbyś zostać służącym i lekarzem rodziny Phantomhive?
- To będzie dla mnie zaszczyt hrabio.
Skloniłam się.
- W takim razie Sebastianie...
Powiedział hrabia do swojego kamerdynera i skinął na mnie głową.
- Yes my lord.
Odpowiedział kamerdyner i podszedł do mnie. Przyglądał mi się i coś mówił pod nosem podczas gdy hrabia zniknął z pola widzenia.
- Proszę za mną, przygotowałem gorąca i odkażającą kąpiel, a także nowe ubrania. Kiedy już ogarniesz swój wygląd przebierz się i udaj za pokojówką do sypialni dla męskiej części służby. Rano zostaniesz przedstawiony reszcie służby i otrzymasz listę obowiązków oraz oprowadzę Cię po rezydencji. Teraz życzę miłej nocy.
Powiedział kamerdyner zostawiając mnie przed drzwiami łaźni dla służby. Przeczuwam że kiedy już umyje się i przebiore to stanę się inną osobą, a moje życie nigdy nie będzie już takie samo. Wkońcu ten kto raz przekroczy próg rezydencji Phantomhive zostanie pochłonięty przez mrok, a cień na zawsze spowije jego serce. Lecz co się stanie gdy ktoś o mrocznej duszy przekroczy te drzwi...

......................................................................
Tak oto mamy już 2 rozdział. Chcę przeprosić ponieważ rozdział miałbyć wczoraj, ale dopiero dziś wena do mnie przyszła. Tak więc proszę o gwiazdki i komy, bo to pobudza do działania. Do zobaczenia i widzimy się jutro w kolejnym rozdziale.

Sługa zła Where stories live. Discover now