Rozdział 5

187 16 1
                                    

Szłam po schodach do gabinetu. To był mój koniec. Nie ma ucieczki. Znów będę niewolnicą. Polubiłam tych ludzi. Nareszcie czułam się dobrze i nie obawiałam się o życie. Jednak dziś ta bańka pęka.

- Usiądź - powiedział stanowczo hrabia , poczym kontynuował.
- W naszej rezydencji najważniejsza jest prawda. Za kłamstwo czeka kara. Jeśli powiesz nam kim tak naprawdę jesteś to kara Cię ominie.
- Niewiem o czym panicz mówi.
- Nie udawaj, sprawdziłem i nie istnieje osoba o twoim imieniu i nazwisku. Więc powiedz grzecznie prawdę, albo przejdziemy do drastyczniejszych metod. Sebastianie przynieś skrzynie z ,,zabawkami,,.
- Yes my lord. - odpowiedział Sebastian i po chwili postawił na ziemi wspomnianą skrzynie.
- Zacznijmy od początku. Jak się nazywasz tak naprawdę?
Cisza.
- Rozbierz się. No dalej chyba że Sebastian ma ci pomóc.
Nie miałam wyjścia. Zaczęłam powoli się rozbierać. Najpierw zdjęłam czapkę ukazując swe białe włosy. Potem ostrożnie zdjęłam buty, spodnie i koszulę.
- No dalej. Bandaż, bieliznę i opaskę też.
Odwinełam bandaż, zdjęłam bieliznę i ściągnęłam opaskę. Byłam całkowicie naga. Czułam się tak jak wtedy u poprzedniego właściciela. Myślałam że ten demon jest inny. Pomyliłam się.
- Dobrze teraz będzie łatwiej. Kim jesteś?
- Nazywam się Ayana Carterhir. Jestem hybrydą człowieka i demona. Moje drugie oblicze to pantera śnieżna. Na ramieniu widnieje znak poprzedniego właściciela, któremu uciekłam dwa lata temu. Dlatego ciągle ścigają mnie łowcy. Moje blizny to pamiątki po dawnym właścicielu.
- Jak pięknie, nie można było tak od razu. To jednak nie wszystko co chcem o tobie wiedzieć. Dlaczego tu przybyłaś i zgodziłaś się u mnie pracować? Przecież jak każda hybryda nienawidzisz demonów. Więc skoro tak łatwo zgodzilaś się u mnie pracować to musisz mieć w tym jakiś cel. Więc co tu tak naprawdę robisz?
- Ja po prostu byłam niedaleko gdy zdarzył się ten wypadek i pomogłam tym ludziom. Zdecydowałam się u ciebie pracować ponieważ ten mężczyzna mnie o to poprosił, nie kazał on poprosił.
- Ha ha ha, nie rozśmieszaj mnie, że niby tak nagle odezwało się w tobie dobre serce. Nie kłam. Wy potraficie w głodzie wybić całe miasto. Gardzicie wszystkim co żyje i nagle jedna z nich ratuje życie człowieka. Więc powiedz grzecznie co tu robisz.
Cisza.
- Tak pogrywasz, Sebastianie, srebrny bicz.
Hrabia wziął do ręki bicz i zaczął mnie chłostać po mym nagim ciele. Pod wpływem uderzeń otwarły się moje stare blizny. Leżałam przywiązana do stołu, a wokół mnie lała się krew. Krzyczałam, błagałam,płakałam lecz nikt mi nie pomógł. Mimo iż cierpiałam wiedziałam że nie mogą się dowiedzieć o Snaku, bo go skrzywdzą, a ja bym sobie tego nie wybaczyła. Bił mnie, aż nagle przestał. Złapał mnie za włosy i uniósł do góry. Spojrzał w moje oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczyłam w jego oczach głębię. Zobaczyłam w nich małego chłopca, który stracił rodzinę i pragnął zemsty. Widziałam kogoś kto przez kontrakt wkońcu sam stał się demonem. Kogoś komu zapragnełam pomóc i sprawić aby poczuł się kochany. Czułam łączącą nas więź. To jak do siebie pasujemy. Połączyło nas przeznaczenie. To moje drugie ja mi go wskazało więc muszę być dla niego dobra, nieważne co mi zrobił. Od teraz jest on sensem mego życia. Bez niego nie istnieje. Kiedy tak wpatrywałam siebie w jego lśniące niebieskie oczy poczułam jak mdleje. Spodziewałam się że uderze głową o stół jednak poczułam że ktoś mnie trzyma.
......................................................................

Oto i trochę spóźnione zakończenie maratonu. Żeby wam to wynagrodzić postanowiłam że jutro dodam aż dwa rozdziały i specjalnie na święta odkopie książkę okaż miłosierdzie. Tak więc oczekujcie na kontynuację bo będzie się działo.

Sługa zła Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora