Rozdział 5

771 45 6
                                    

Na wstępie odrazu chce powiedzieć że w pewnym momencie pisania tego opowiadania naszła mnie myśl żeby zrobić z Nicole "tą złą" która na przykład zdradza Chrisa albo go nie kocha itd. ale moim zdaniem to jest pójście na łatwizne. Właśnie w tym opowiadaniu podoba mi sie ta trudność. To znaczy to że Chris ma syna, żone która go kocha, jest dobrą kobietą a z drugiej strony jest Eva którą on bardzo kochał i poróżniła ich w sumie tragedia Evy(tzn śmierć jej brata) ktora Noora wykorzystala. Dodatkowo utrudniłam sobie że William jest z siostrą Nicole i bardzo ją kocha. Ale lubie wyzwania i mam nadzieje że wy też, dlatego absolutnie nie ide na łatwizne. Ilekroć czytałam ff które świetnie sie zapowiadały to zazwyczaj autorki na końcu szły na łatwizne i robiły z partnerów głownych bohaterów niewiadomo co ale tak nie wygląda życie. Nie chce was zawieść dlatego na wstępie mówie że opowiadanie pisane będzie zgodnie z początkowymi założeniami. Miłego czytania. 

-Ten sms... co znaczy ten sms?-Eva wciska mi tuż przed nos swój telefon z naszą "rozmową"
- Na prawdę to nie jest odpowiedni moment na taką rozmowę.-chwytam sie za skronie próbując ogarnąć panujący w mojej głowie haos.
-Nie Chris. Przez 7 lat nie znalazłeś odpowiedniej pory żeby mi powiedzieć ze nie jesteś sprawcą tego wypadku. 
-Myślałem ze wiesz...-próbuje się tłumaczyć choć wiem ze moje argumenty a właściwie jeden, nie bardzo przemawia za tym że pod wpływem emocji napisałem jej jakiegoś durnego sms
-Od kogo do kurwy miałam się tego dowiedziec-?!- mam wrażenie ze całe osiedle słyszy naszą rozmowę.
-Sam nie wiem...myślałem że Noora sie w końcu przyzna ze Cię kocha.
-Słucham?-Eva wpada w taki paniczny śmiech ze czuję się głupio.
-Przychodzisz tu do mnie z pretensjami a gdy mówię Ci prawdę śmiejesz mi się prosto w twarz. Co z Tobą jest nie tak?-czuję naplywajaca irytację.
-Zartujesz? Jak mam sie nie śmiać. Słyszałeś co przed chwilą powiedziałeś?
-Owszem.
Eva unosi brwi i przez chwilę nic nie mówi. Kilka razy otwiera usta ale nie wydaje z siebie żadnego dźwięku.
-Ta rozmowa nie ma sensu. -schodzi ze schodów i udaje się w stronę samochodu. W mojej głowie zaswieca się czerwoną lampka która uświadamia mi żE po raz kolejny tracę Eve, tym razem już chyba na prawdę na zawsze.
-Myślisz ze dlaczego nigdy nie znalazła sobie żadnego faceta ? I nigdy nie jest zadowolona z żadnego Twojego związku? No dlaczego? Tak zachowują sie normalne "przyjaciolki"?- z moich ust wyplywa desperacki monolog ktory mam nadzieję zatrzyma przy mnie Eve.-Na pewno zauważyłaś ze Noora wykorzysta każdą okazję żeby się do Ciebie zbliżyć. Na pewno dawała Ci jakieś znaki, nawet nie próbuj zaprzeczyć.-Eva zatrzymuje się ale nie odwraca w moja stronę.
-Nie wiesz tego-mimo ze nie widziałem Evy taki szmat czasu doskonale wiem kiedy kłamie. Brunetka chowa twarz w dłoniach i zwraca sie w moja strone-Boże Chris, to nie może się dziać. O czym ty w ogóle mówisz, to chore. 
-Co stało się wczorajszego wieczoru? Czemu zostawiłaś mnie samego, w ogole nic nie pamiętam, kurwa. Nie ogarniam już coś sie dzieje. 
-Kto to?-słyszę za sobą znajomy głos i dostrzegam Nicole wlepiająca wzrok w Eve.
-Emm.. znajoma z liceum-zaczynam się jąkać, czuje napływające ciepło i modlę się w duchu ze Nicole nie słyszała niczego z naszej rozmowy.
-O, nie znam żadnego Twojego znajomego z liceum, proszę wejdź właśnie zrobiłam zapiekankę warzywną-uśmiecha się lustrując wzrokiem Eve jakby cos podejrzewała.
-Ja nie...-Eva marszczy czoło i widzę coś w rodzaju zakłopotania w jej wzroku.
-Ależ prosze- Nicole przesuwa się robiąc miejsce w drzwiach aby Eva mogła wejść. Dziewczyna błądzi po mnie wzrokiem oczekując jakiegoś wsparcia ale ja tylko stoję i nie mogę wydać z siebie żadnego dźwięku. Po chwili brunetka posyła Nicole jak mniemam sztuczny uśmiech i wchodzi do pomieszczenia.

Będąc już w kuchni nie jestem w stanie spojrzeć na Eve i wlepiam wzrok w stół jak jakieś małe dziecko. 

-Zaraz trzeba będzie jechać po Jacka-Nicole krząta sie po kuchni i zachowuje się jakby dzisiejsza kłótnia nie miała miejsca.

-Tak..emm zaraz po niego pojade i podwioze Eve do domu. 

-Już ją wypraszasz? Przecież dopiero przyszła, jesteś niegrzeczny.

-A Ty zachowujesz sie jakbyś miała kij w dupie- mam ochote odpowiedzieć choć wiadomo nie wypowiadam tego na głos. 

-Za 5 minut bedzie gotowe-odwraca sie do nas i posyła nam swój śnieżnobiały uśmiech.- Zaraz wracam- wychodzi z kuchni, schodząc w strone spiżarni. Słysze tylko trzask drzwi i nie mija chwila nim słysze głos Evy.

-Masz wysoką żone a jaką szczupłą-mówi przez zęby próbując nie pokazać mi swojego zdenerwowania. 

-Tak jest bardzo ładna- chrząkam.

-Najwidoczniej zmienił Ci sie gust, bo kiedyś nazywałeś takie dziewczyny szkapami-posyła mi ironiczny uśmiech.

-Najwidoczniej-odwzajemniam jej gest. 

-Jestem!-Nicole wraca i dosiada sie do stołu-Lampke wina?

-Jasne-Eva chowa włosy za ucho i zbliża kieliszek. 

-Ja dziękuje, zaraz jade po Jacka.- unikam wzroku którejkolwiek z kobiet. 

-Więc.. znacie sie z liceum?

-Tak-Eva upija łyk wina i jak gdyby nigdy nic włącza sie do rozmowy. 

-Jesteś od niego młodsza?

-A wyglądam na starszą?-parska. W powietrzu czuć nutke rywalizacji a napięcie wzrasta z każdym słowem. 

-No wiesz ja jestem dużo młodsza od Chrisa-Nicole uśmiecha sie i popija łyk wina.- Zapiekanki?

-Poproszę-Eva również upija czerwoną substancje znajdującą sie w jej kieliszku. Nicole zgodnie z poleceniem nakłada sporej wielkości kawałek potrawy na talerz brunetki. 

-Ty nie jesz?-nie mam pojęcia czy to bitwa ironicznych uśmiechów ale tak to wygląda i nie jestem w stanie ocenić która wygrywa. 

-Dbam o linie- Nicole mierzy Eve kpiącym wzrokiem a dziewczyna zaczyna sie rumienić ze złości.- Więc czym sie zajmujesz?

-Jestem architektem- widze po minie Evy że ma ochote zjeść zawartośc talerza ale po słowach Nicole nie ma zamiaru tego robić.- A Ty? 

-Jestem modelką-kolejny ironiczny uśmiech. 

-Początkująca- chrząkam a żona mierzy mnie śmiertelnym wzrokiem. 

-Super-Eva parska. 

-Jesteś mężatką? Masz dzieci?

-Jestem zaręczona. Decydowanie sie na dzieci bez ślubu w młodym wieku nie jest odpowiedzialne-Eva dolewa oliwy do ognia i jestem pewien że zaraz zaczną latać talerze. 

-Doprawdy? Nie jesteś już taka młoda- Nicole kontynuuje rozmowe która nie prowadzi do niczego dobrego.

-Za to mój narzeczony tak.
-Może dlatego nie macie dzieci, bo jeszcze nie wie jak to się robi. Ja na przykład przez to ze robimy z Chrisem to tak czesto jestem już w drugiej ciazy ale nawet po niej będę trzymać swoją figure-bitwę ironi i bycia wredna suka wygrała chyba Nicole.
Widzę szok na twarzy Evy i napływające łzy.
-Nie jesteśmy pewni czy jesteś w ciąży, nie zrobiłas nawet testu-dodaje cicho.
-Jeśli nawet nie jestem możemy to nadrobić kochanie-brunetka chwyta mnie za rękę.
-Jadę po Jacka, idziemy Eva-dziewczyna nic nie mówi i posłusznie wstaje z krzesła nie podnosząc wzroku.
-Miło było Cie poznać- Nicole zwęża oczy.
-Ciebie rowniez-za plecami słyszę przerywany głos Evy.

Będąc w drodze do auta panuje totalna cisza. Nie mam zamiaru sie odzywać bo uważam że dziewczyna zachowała sie jak dziecko i sama jest sobie winna ale moja żona nie była lepsza. Cisze przerywa Eva w momencie kiedy jesteśmy już w samochodzie. 

-Więc wczoraj w nocy my...

SKAM SEASON 4 cz 3 / Eva&ChrisWhere stories live. Discover now