3. Aspen Mark - wstęp

63 9 0
                                    

Obudziłam się rano z kacem i bólem głowy. Podniosłam się i rozejrzałam wkoło. Po chwili zaczął mi się przypominać wczorajszy wieczór. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni po coś na ból i wodę. Wyjęłam z szafki dwie tabletki i szklankę, którą napełniłam przezroczystym płynem. Usiadłam na blacie i zażyłam lek. Po jakimś czasie poczułam się lepiej i poszłam do garderoby, aby się ubrać. Miałam cały dzień, aby załatwić wszystko i dostać się na wyspę. Poczułam coś pod nogami, spojrzałam w dół i ujrzałam Cynictis. Wzięłam go do rąk i zaniosłam na podwórko. Później wzięłam potrzebne rzeczy i pojechałam na uczelnie. Poszłam do dyrektora.

***

Pakowałam wszytko, co jest mi potrzebne na wyspę do walizki, gdy nagle mangustolisek przybiegł do mnie z telefonem. Wzięłam go i odczytałam wiadomość. Był to ktoś od Owena z prośbą o jak najszybsze stawienie się na umówione miejsce. Odpisałam i zamknęłam walizkę. Wstałam z ziemi i podeszłam do szafy, z której zdjęłam klatkę Cynictis. Otworzyłam ją i wsadziłam zwierzaka do środka. Później wyciągnęłam mniejszą torbę, do której spakowałam karmę i kilka zabawek. Wszystko włożyłam do auta mojego brata, który miał mnie zawieźć. Przez całą drogę śmialiśmy się i śpiewaliśmy piosenki z radia. Nawet nie poczułam, gdy kilka z nich minęło, a my byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta razem z nim i wyciągnęliśmy moje rzeczy. Przytuliłam się do niego na pożegnanie.

- Do zobaczenia... - powiedziałam cicho.

- Pa. - Pogłaskał mnie po włosach i poszedł do auta. Machałam mu, kiedy odjeżdżał. Usiadłam pod drzewem i wypuściłam Cynictis. Biegał koło mnie i polował na owady, a ja wyciągnęłam szkicownik i zaczęłam rysować otoczenie wokół mnie. Najbardziej skupiłam się na pięknym sokole, który karmił swoje pisklę. Zaczęłam od jego dzioba z kawałkami mięsa i z małą ilością krwi. Później przeszłam do piór, znajdujących się na głowie i szyi. Dochodziłam właśnie do skrzydeł, gdy koło mnie pojawił się mężczyzna, z którym byłam umówiona. Wsadziłam zwierzaka z powrotem do klatki i wzięłam torbę oraz walizkę. Poszliśmy do niedużej łódki. Dopiero wtedy zorientowałam się, jak już późno. Słońce zachodziło za widnokręgiem, niebo przybrało piękny kolor, a na wodzie odbijały się pierwsze gwiazdy. Wsiadłam do łódki, a chwilę po mnie mężczyzna. Płynęliśmy w ciszy. Oglądałam ryby poruszające się w wodzie oraz pięknie odbijające się słońce. Po jakimś czasie słońce zaszło, a na jego miejsce wystąpił księżyc i milion gwiazd. Na niebie było można ujrzeć ramię drogi mlecznej oraz kilka spadających gwiazd. Wokół nas nie było żadnego lądu, tylko bezkresne morze. Ziewnęłam i dałam ręce do chłodnej wody. Było bardzo cicho i spokojnie, a kołysanie łódki mnie usypiało. Nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.

Obudził mnie podmuch zimnego morskiego wiatru. Otworzyłam oczy i się przeciągnęłam.

- Długo jeszcze będziemy płynąć? - spytałam, rozglądając się wokół. Wszędzie była mgła, przez co nie było nic widać.

- Około godzinę.

Westchnęłam i wyciągnęłam szkicownik. Starałam się dokończyć ptaka. Wiał delikatny zimny wiatr, a co jakiś czas, było można ujrzeć ryby przy tafli wody.

W końcu usłyszałam mewy, co oznaczało, że ląd był blisko. Mgła powoli znikała i było można ujrzeć skały wystające z wody, na których różne gatunki mew i ptaków morskich miało gniazda z młodymi. W oddali zauważyłam światło oraz jakiś duży budynek.

Nareszcie znaleźliśmy się na wyspie. Wyszłam z łódki i wzięłam swoje rzeczy. Podziękowałam mężczyźnie i wypuściłam Cynictis, który od razu zaczął badać teren, a ja szłam ścieżką, która według tamtego mężczyzny prowadziła do domu. Kroczyłam przez mały las, a pomiędzy drzewami zauważyłam niewielkie małpki oraz śliczne ptaki. Aż chciało się zejść ze ścieżki i powędrować w głąb, aby poznać jakie jeszcze zwierzęta tu żyją. Niestety nie mogłam tam pójść z pustym żołądkiem. Zawołałam zwierzaka, który po chwili był na moim ramieniu. Wzięłam torbę i walizkę, a następnie ruszyłam wzdłuż drogi.

Wyspa Sprawiedliwości [INBJN]Kde žijí příběhy. Začni objevovat