Rozdział 23

966 54 12
                                    

-Nie mamy do ciebie pretensji, ale powiedz tak naprawdę, czemu tak wyszłaś przecież mogłaś nas po prostu rozdzielić ? - zapytał

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Nie mamy do ciebie pretensji, ale powiedz tak naprawdę, czemu tak wyszłaś przecież mogłaś nas po prostu rozdzielić ? - zapytał.  

-Nie miałam na to siły. Poczułam po prostu, że was nie obchodzę i jestem dla was jak jakiś cień, bo nawet nie zauważyliście moje obecności. Woleliście się po prostu z Simonem spierać jak małe dzieci. Żaden z was nawet się mnie nie zapytał jak się czuję i czy może chce coś powiedzieć. Postanowiłam wziąć swoje rzeczy i opuścić twój dom i pójść gdzieś gdzie ktoś zwróci na mnie jakąś najmniejszą uwagę. - powiedziałam bardzo smutna.

-Luna, tak cię przepraszam. Wiesz i w moim i Simona imieniu. Naprawdę uwierz mi, że nie chcieliśmy, żebyś tak się poczuła. Mam nadzieję, że się nie będziesz na nas gniewać. - powiedział z nadzieją w głosie.

-Nie wiem... Naprawdę nie wiem po prostu nie jestem w stanie ci na to teraz odpowiedzieć, ale bardzo mnie to zabolało. - powiedziałam i podniosłam swoją twarz.

-Luna, co się stało ? Dlaczego płakałaś ? Przez nas i nasze zachowanie ? - dopytywał dociekliwie Matteo.

-Nic się nie stało. Po prostu oglądałam sobie film, który wzruszył mnie do łez. Już myślisz, że nie mam co robić i będę płakać przez to że moim przyjaciele mnie nie dostrzegają. Darujcie sobie nie będę się przecież nad sobą użalać. - powiedziałam prosto w oczy chłopakowi żeby zrozumiał dogłębnie, że ich zachowanie nie zrobiło na mnie większego wrażenia.

-Rozumiem, ale to nie tak nawet było. Kiedy już zauważyliśmy, że cię nie ma to od razu zaczęliśmy cię szukać. Nawet na ten czas postanowiliśmy odłożyć naszą sprzeczkę i się nawet pogodziliśmy. Jesteś dla nas ważna i nie jesteś żadnym cieniem tylko jak już to jesteś naszym rozpromienionym słoneczkiem. - powiedział Matteo,  ja się wzruszyłam.

-Nie pomyślałabym, że takie moje zniknięcie doprowadzi do waszej zgody. Chyba będę częściej wam tak znikać jak będziecie się tak kłócić przy mnie. Jednak wiem, że to możliwe, bo Simon jest częścią mojego życia. - powiedziałam, a Matteo jakoś dziwnie spuścił głowę.

-Rozumiem, obiecuję ci natomiast, że postaramy się żebyśmy się przy tobie jak najlepiej przy tobie zachowywali. - odpowiedział.

-Cieszę się i mam nadzieję, że wytrzymacie w tym postanowieniu. - powiedziałam. Chcesz się może czegoś napić ? - zapytałam się chłopaka, który stał właśnie przed moim domem.

-Damy radę na pewno. Oczywiście tylko jeszcze napiszę do Simona, że się znalazłaś, bo on też cię szuka. - powiedział, a ja poszłam nalać dla nas soku do szklanek.

Do Simon

Luna się znalazła i nie musisz już jej szukać. Z nią wszystko w porządku. - Matteo.

-Proszę. - powiedziałam do Matteo, który siedział na kanapie.

-Dziękuję. - odpowiedział bardzo łagodnie.

-Dlaczego właśnie ty tu teraz jesteś, a nie a przykład Simon ? - zapytałam zaciekawiona. 

-Wysłałem go w twoje ulubione miejsca żeby cię poszukał tam. Ja przeczuwałem jednak, że możesz być w domu, bo pamiętałem jak kiedyś mówiłaś, że dom to twoja świątynia. Kiedy już tu byłem dzwoniłem, pukałem, a ty nie otwierałaś to przyznam, że zacząłem trochę wątpić, że cię nie ma. Jednak gdy otworzyłaś drzwi to kamień spadł mi z serca. - powiedział, a ja zostałam urzeczona jego słowami.

-Mówisz tak jakbym miała sobie coś zrobić i dlatego się martwiłeś. - powiedziałam zaskoczona trochę jego przemówieniem.

-Właściwie to ja zawsze się o ciebie boję, więc trochę tak jakby tak było. - odpowiedział, a ja przez chwilę nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.

-Matteo, ale o mnie nie musisz się martwić, a już na pewno nie ty. - powiedziałam po czym poczułam, że mogłam go zranić tymi słowami.

-Dlaczego niby ja się mam nie martwić przecież jesteś częścią mojego życia. - powiedział, a mnie lekko zatkało.

-Nie wiedziałam, że ty tak mnie postrzegasz. - powiedziałam zdezorientowana.

-No, a jak mam postrzegać. W końcu jesteś jedną z najlepszych pomocy domowych jaką mógłbym sobie wyobrazić. Nie chcę żeby na twoje miejsce przyszła jakaś starucha, z którą ani pogadać nie można ani pooglądać. - chyba zażartował jednak mnie to ani trochę nie śmieszyło.

-A było tak pięknie Balsano, a ty jak zwykle potrafisz wszystko zepsuć. Może ja też bym sobie zatrudniła na przykład Pablo do pomocy i też bym ci tak mówiła, że to super sprawa, bo mam z kim pogadać i popatrzeć też na co jest, bo nie patrząc jest przystojny. - powiedziałam, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił.

-Nawet tak nie mów. On nie może przecież tu u ciebie pracować. - powiedział w moją stronę podniesionym głosem Matteo, że aż się wystraszyłam i odsunęłam od niego.

Hej kochani przed wami kolejny już dziś rozdział...

Mam nadzieję, że wam się podoba...

Czekam na wasze szczere komentarze....

Pozdrawiam <3 

Komentujesz=Motywujesz


My New Life - LutteoWhere stories live. Discover now