Rozdział 1 Koszmar powraca...

280 21 10
                                    

Czuję się taka szczęśliwa... Niby zaczyna się nowy rok szkolny i większość osób powraca że smutkiem do szkoły po wakacjach, to ja jestem po prostu w siódmym niebie... Wreszcie zobaczę się z Roxaną, która przez calutkie wakacje była w Norwegii i z szafirowo-okim Helenem... I dobrze, że w tym roku już nie będzie JEGO, bo skoro odszedł w kwietniu, to raczej już nie wróci. I z tego powodu najbardziej się cieszę...
W tamtym roku na koniec I klasy gimnazjum miałam średnią 5.94, bo mimo, że lubię się uczyć, to jest to mój największy obowiązek. Dzięki wysokim wynikom w nauce zdobywam niezbędne do życia stypendia, bo nikt nie wie, że mojej rodzinie nie wiedzie się zbyt dobrze. Mimo, że mieszkam tylko z babcią i młodszą siostrą, to czasami na cały dzień mamy po jednym kawałku chleba. A dzięki tym stypendiom chociaż czasami możemy sobie pozwolić na coś więcej do jedzenia.

Większość osób uważa, że umiem wszystko i z wyglądu mi niczego nie brakuje. Ale to nieprawda. Niby tam twarz mam ładną, ale nie wiedzieć czemu mam krągłą sylwetkę. Ale to może i dobrze, bo dzięki temu nikt jeszcze nie wie, że głodujemy. A skąd ludzie sobie wymyślili, że umiem wszystko, tego nie wiem. Chociażby moją wadą jest niepotrafienie opowiedzieć innym o SWOICH problemach. Wszystko, co dzieje się mi, zatajam w tajemnicy. Nawet gdy celowo ktoś zrobi mi krzywdę, to gdy ktoś pyta się co mi się stało - kłamię. Niby niby nazywają mnie ,,Polską Temidą", bo ,,zawsze" dążę do tego, aby sprawiedliwości stało się zadość i zawsze trzymam na sowim, oczywiście jeśli jest to prawdą. Przydomek ten pojawił się w tamtym roku, kiedy to najmniej dążyłam do odkrycia prawdy...

~•~

Gdy wyszłam ze szkolnej szatni, od razu udałam się do ubiegłorocznej klasy. Mieściła się ona na parterze, więc nigdy nie spóźniałam się na lekcje. Gdy otworzyłam drzwi, zaraz na progu ujrzałam Roxanę. Nie myśląc wiele przytuliłam ją z całej siły. Dopiero po chwili zobaczyłam smutek na jej twarzy...

- Co jest? - spytałam.

- ON wrócił -odpowiedziała.

Cała dzisiejsza radość uciekła niczym motyl. Dlaczego? Czemu? Jak? Po co?

- I... - dodała po chwili. - Pyta się o Ciebie.

O mnie? Ale po co? Wrócił żeby dalej nas dręczyć? Spojrzałam w głąb klasy. Byli tam jeszcze tylko Helen, Claudia i Nicole. Wszyscy byli przygnębieni. I super. Teraz znowu każdy się ode mnie odwróci...

- Pójdziesz ze mną? - zapytałam Roxanę.

Może chociaż w tym mi pomoże...

- No... Dobrze - odparła po chwili namysłu choć wiem, że było to dla niej okropnie trudne. - To chodź na ostatnie piętro do tego opuszczonego korytarza...

Udałyśmy się w stronę schodów. Ja przodem, ona za mną. Cały czas w wakacje miałam nadzieję, że ten rok okaże się normalny. Ale oczywiście tak być nie może. Oczywiście życie napisało dla mnie najgorszy scenariusz z całego ludzkiego przedstawienia... Gdyby JEGO nie było... Gdyby sobie poszedł na zawsze... Wtedy cała klasa byłaby szczęśliwa i żylibyśmy tętnią życia...

Byłyśmy już na trzecim piętrze. Od schodów wystarczyło tylko skręcić w prawo, a potem w lewo w ostatnie drzwi. I rzeczywiście czekał na mnie w wyznaczonym miejscu. Starałam się sprawiać wrażenie pewnej i obojętnej. Było to trudne, bo JEGO błękitne oczy przeszywały mnie od stóp do głowy. Nie zasłużył na takie. Powinien mieć szare, zakłamane. Takie jak on sam.

- Czego chcesz? - zapytałam po chwili, jak najbardziej obojętnie.

-A wiesz... Mam dla Ciebie pewną propozycję nie do odrzucenia - odpowiedział, po czym uśmiechnął się szarmancko i złapał swoją dłonią mój podbródek, na co ja od razu odepchnęłam JEGO rękę. - Uuu... Podoba mi się, że się nie zmieniłaś przez te wakacje. Nadal taka waleczna i zdeterminowana...

Przestał się opierać o ścianę. Podszedł bliżej mnie i spojrzał tymi zakłamanymi ślepiami w moje oczy. Nie dałam się złamać. Odwzajemniłam spojrzenie, aby nie pomyślał, że się GO boję. W tej chwili nie mogłam ani drgnąć.

- No więc moja propozycja jest taka - kontynuował swoją wypowiedź. - Zaproponuję Ci coś, czego nigdy nikomu nie zaproponowałem ani nie zaproponuję więcej. Chcę, abyś została moją dziewczynką. Będzie nam razem świetnie.

Objął mnie w pasie i podszedł jeszcze bliżej. Słyszałam, jak Roxana szeptała, abym odpowiedziała ,,tak". Każdy wiedział, co się z tym wiąże. Brak prześladowania i męczenia. Pewnie w tej chwili każdy chciałby być na moim miejscu, jednak ja wiedziałam jaka jest jedyna słuszna odpowiedź...

- Nie - odpowiedziałam pewna siebie i to go rozzłościło.

- Och ty... Ty niewdzięczna babo! Zobaczysz, w tym roku urządzę Ci takie piekło, że nie dożyjesz do końca... Gwarantuję Ci to! - i zwrócił się ku drzwiom.

- A ty - wskazał jeszcze na Roxanę. - Jak komuś piśniesz chociaż słówko, czy wstawisz się w jej obronie, to pożałujesz.

- Przynajmniej ją zostaw! - krzyknęłam, a on spojrzał na mnie z nienawiścią i sobie poszedł.

Mówiąc ,,nie", doskonale wiedziałam, na co się skazuję. Wolę żyć krótko, ale w zgodzie z sobą, niż długo a w objęciach tego patafiana.
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam niewyraźny krzyk Roxany, upadłam na ziemię i straciłam przytomność...

~•~

Dzisiaj to na tyle :)
Zapraszam do komentowania, zostawiania 💜 i rozsyłania książki znajomym.
W komentarzach możecie napisać swoje przypuszczenia dotyczące JEGO, a także swoje opinie o rozdziale - i te dobre i te złe.

To do napisania ;)

Zagadka ¤Creepypasta Fanfiction¤Where stories live. Discover now