Rozdział 8 Butelka

110 8 22
                                    

Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Ku mojemu zdziwieniu, było ono dość sporych rozmiarów. Trzy ściany były pomalowane na ciemnozielono, a czwarta na szaro. Znajdowało się tam biurko, spore łóżko, półka na książki i bardzo spora szafa. Zajrzałam do niej, ale była pusta. Na półce stało kilka książek (czyli wszystkie, jakie napisała Rowling o tematyce Harry'ego Pottera), a obok nich był wazon z dwoma różami - czerwoną i niebieską oraz karteczka z napisem Nasze ostatnie spotkanie było boskie... Ok, nie wnikam. O co chodzi? Nie wiem. I nie chcę wiedzieć.

Usiadłam na łóżku. Tylko... Po co mi to k**wa wszystko właściwie jest? Przecież sama się o to nie prosiłam. To wszystko przez tego debila Jeffa. Dlaczego nie mogę żyć jak każdy normalny człowiek z kochającą rodziną? Tylko... Ja nie jestem człowiekiem. Mimowolnie po moim policzku spłynęła łza.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. I super! Jeszcze mi teraz morderca jakiś przyjdzie się gapić jak ryczę. Ściągnęłam szalik i rzuciłam go w kąt. Koniec z ukrywaniem wszystkich blizn. Koniec z normalnym życiem. Mimo to, nie miałam zamiaru tego, co pukał, wpuszczać. Co go ja obchodzę? Przecież nawet mnie nie zna. Raczej...

Okazało się jednak, że ów ktoś jest niewychowany i wlazł do mojego pokoju bez pozwolenia. Jednak ,,ktoś" okazał się ,,ktosią", ale mniejsza o szczegóły. Dziewczyna ta była ubrana w czarną sukienkę, miała czarne włosy i nosiła maskę, a jej cera była całkowicie biała.

- Nie mówiłam ,,wejdź" ani ,,proszę" - powiedziałam.

Dziewczyna widocznie nie wiedziała, co powiedzieć, więc rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok zatrzymał się na różach.

- Oł... Czyli był u Ciebie Offender? - zapytała.

Wait... Offender... Coś mi się kojarzy z tym imieniem. Chwila... Czy to nie jest przypadkiem ten ,,Off", co go przyprowadził Jeff ostatnim razem do jego królestwa?

- W sensie ten wysoki z kapuluszem?

- Tak... Znasz go?

- Znam i nienawidzę na równi z Jeffem.

W tym momencie podeszłam do półki, wzięłam wazon z różami i kartką i wyrzuciłam za okno. Jak on tak śmie... Po tym, jaką mi zafundował traumę na całe życie?

- Na równi z Jeffem? To znaczy? - spytała dziewczyna.

Poczułam, że można jej zaufać, więc pokazałam jej najbardziej poszkodowaną rękę.

- Nie dziwię Ci się. Też go nienawidzę.

- Serio? Czemu?

- Bo zmienił moje życie w koszmar. A tak w ogóle to jestem Jane - powiedziała i wyciągnęła rękę, którą uścisnęłam, mówiąc:

- Ja jestem Julia. A tak w ogóle, to po co przyszłaś akurat do mnie? Przecież wcale mnie nie znasz...

- Po prostu Jeff mi powiedział, że jest jakaś nowa dziewczyna, więc przyszłam zbadać temat.

Kłamała. Po mowie ciała i intonacji głosu, było to od razu widoczne.

- A tak na serio? - zapytałam.

- No dobra, powiem Ci. Więc już około od jakiegoś tygodnia wszyscy wiedzą, że ty niedługo do nas dołączysz, a stało się to dzisiaj. No a po drugie, jak Jason się wścieknie, to słychać go w calutkiej rezydencji, co w sumie nie zdarza się często, a jak już to przez chłopaków. Jesteś pierwszą z nas, dziewczyn, go aż tak rozzłościła. A tak w ogóle, to chciałam się też spytać, czy wszystko w porządku?

- Nie no, jest wręcz cudownie! - uwaga ludzie, sarkazm się uruchamia. - Jestem wniebowzięta, że teraz przez resztę życia będę mieszkać w domu pełnym psychopatów! Tylko szkoda, że ja nie chcę zabijać!

Zagadka ¤Creepypasta Fanfiction¤Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin