Rozdział 15 Nex

70 7 5
                                    

Mój nowy współlokator wszedł do pokoju. W przeciwieństwie do moich wcześniejszych domysłów, okazał się on osobnikiem płci męskiej, a nie żeńskiej. Był niewysokim, szczupłym brunetem. Uśmiechał się szeroko, co nie było zbytnio podobne do jakiegokolwiek mordercy. Na pierwszy rzut oka niczym by się nie wyróżniał z tłumu. Po za jednym szczegółem. Lewe oko miał całkowicie czarne. Drugie było błękitne.

- Siemka - powiedział luzacko. Miał bardzo przyjemny głos.

- Hej. Wprowadzasz się tutaj?

- Na to wygląda. Choć myślałem, że będę mieć pokój z jakimś chłopakiem.

- A ja myślałam, że nowy współlokator będzie dziewczyną.

Stał na środku pokoju. Chyba nie wiedział zbytnio co zrobić.

- Siadaj na łóżku. Rozgość się w, jakby nie było, swoim pokoju. Tak w ogóle to jestem Julka.

- Dzięki, Mów mi Nex - powiedział, po czym usiadł na swoim łóżku.

Chłopak rozejrzał się dookoła. Wyglądał na bardzo sympatyczną, charyzmatyczną osobę, jednak z doświadczenia wiem, że pod radosną maską może kryć się prawdziwe zło. W końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas.

- Rzeczywiście masz tak śliczne oczy, jak mi mówiono.

Po jego słowach mimowolnie się zarumieniłam. Nie chciałam pozostać mu dłużna, więc i ja sprawiłam mu komplement:

- Ty też masz mega ładne oczy. I do tego takie... niepowtarzalne.

- Ja osobiście nie za bardzo lubię swoje oczy. Urodziłem się z takimi, a na ulicy wskazywano mnie zawsze palcami, jakbym był jakimś zmutowanym wybrykiem natury. Nienawidziłem tego z całego serca, ale w końcu się przyzwyczaiłem.

- Sama bym takie chciała mieć. Hm... A dlaczego tak właściwie tu trafiłeś?

- Wiesz, nie miałem łatwo i zamiast zabić samego siebie, zacząłem zabijać innych. Sprawili mi tyle przykrości i bólu, że teraz i ja uśmiecham się na widok ludzkiego cierpienia. A ty, jak tu trafiłaś?

- Hm... W sumie to moja historia cały czas krąży wokół bólu, cierpienia i przykrości, ale mimo to nie zabijam i sama nie wiem, dlaczego tutaj tak właściwie jestem.

- Nie zabijasz, mówisz? - jego wesoły uśmiech stał się drobinę złośliwy. - Powiem ci tak: ja osobiście nad innym mordercą bym się nie znęcał, jako, że takie mam zasady, ale nad taką bezbronną osóbką... Lepiej nie zachodź mi za skórę.

- Nie jestem taka bezbronna jak ci się wydaje. Mam parę asów w rękawie - uśmiechnęłm się równie złośliwie.

- Ciekawi mnie jakie.

- Powiem tak: nie byłoby ci łatwo mnie wykończyć. Jestem nadwyraz... wytrzymała. Zdziwiłbyś się wiedząc, kim naprawdę jestem.

- Oho, wiem o tobie więcej niż ci się wydaje - puścił mi oczko, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Ten chłopak był taki... intrygujący. Niby stosunkowo sporo mi o sobie powiedział, ale tak czy siak był jakby ,,owiany tajemnicą". Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Przypomniałam sobie, że jest coś takiego jak sen i że nie zażyłam go od około dwudziestu godzin. Postanowiłam więc położyć się spać. Poszłam do toalety przebrać się w znalezioną w szafie piżamę i wróciłam do pokoju. Podeszłam do okna. Nie było widać ani jednej gwiazdy. Ani zwykłej, ani spadającej. No cóż... Dzisiaj moje marzenia nie zostaną spełnione.

~•~

Minęły dwa, może i trzy miesiące odkąd po raz pierwszy obudziłam się w rezydencji. Nadal nie zabijałam, ani nie zamierzałam zabijać. Nadal nie wiedziałam, dlaczego tak właściwie Slenderman mnie tu trzyma. Nadal nienawidziłam Jeffa. I nadal nie udało mi się stąd uciec. Z pozostałymi mordercami starałam się utrzymywać neutralne stosunki, by nie nabawić się zbyt wielu wrogów. Ciągle czułam się tak, jakbym po prostu była więźniem w budynku pełnym psychopatów. Nie pasowałam tu i po prostu nie chciałam tu być. Postanowiłam więc spróbować przechytrzyć Slendermana.

Zagadka ¤Creepypasta Fanfiction¤Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon