Czyli jednak

651 23 7
                                    

SKYLER
-Nie zostawie cię aż nie wydobrzejesz...-powiedział Will
Śniłam o tym. Zasnęlam w jego ramionach. Był taki miły i ciepły. I przystojny(chciałam dodać). Sen się zmienił. Przedemną stała kobieta. Była piękna. Miała ciemne loki i cudowna czerwoną sukienkę, która idealnie pasowała do idealnej opalenizny.
-Afrodyta.-powiedziałam
- Witaj skarbie.
- Czemu to robisz?! Czemu mi go odebrałaś?! Oni do siebie nie pasują!- wrzasnęłam
- Och moja droga. Wiem że niepasują. Ja ci go nie odebrałam sama go odrzuciłaś.-powiedziała spokojnie bogini.
- Ja go wcale nie odrzuciłam! Byłam w Hogwarcie...i..i wtedy dostałam.....list.
Nagle zrozumiałam. Bogini nie kłamała. Rozpłakałam się. Upadłam na ziemię chowając twarz w dłonie.
- nie płacz dziecko.- bogini położyła mi dłoń na ramieniu- Dla miłości trzeba się poświęcić. Twoje życie miłosne będzie niesamowicie ciekawe. Może nawet ciekawsze od historii Percy'ego i Annabeth. Jeszcze sie spotkamy. Pamiętaj moje słowa. Bogini rozpłynęła się. Nie rozumialam tych slów ale wiedziałam jedno: nie chce wracać do Hogwartu. Przez Hogwart straciłam Willa przez magie straciłam brata, nie chce stracić więcej.
WILL
Opatrywałem rany śpiącej Skyler, gdy nagle ona krzyknęła, obudziła się i rozpłakała. Podniosła się co musiało sprawić jej wiele bólu, bo miała paskudną ranę na plecach.
- Przepraszam- jęknęła
Poczym wstała i uciekła.
SKYLER
Przyznaje uciekłam Willowi. Pobiegłam do domku Posejdona. Zaryglowałam drzwi i po chwili usłyszałam wołanie.
-Skyler! Otwieraj, wiem że tam jesteś!-krzyczał Will- Otwórz!
Puściłam głośną muzykę żeby stłumić jego krzyki a teraz już wrzaski.
-Skyler!Pójde po Chejrona!Zrobisz sobie krzywde!
Uciszyłam muzykę tak żeby mnie usłyszał
-A zrobie!
Chłopak najwyraźniej spanikował
- Przestań!
Usłyszałam 2 głos:
-Piper! Pomóż mi -powiedział syn Apolla
-Chłopcy to idioci -odparła córka Afrodyty-Skyler wpuść mnie.
Wpuściłam ją.
-Skyler co jest?
Popatrzylam jej prosto w oczy, poczym ona mnie przytuliła.
- Tak mi przykro.
Rozpłakałam się.
-Chłopcy to idioci, nic nie widzą.- powiedziała.
Do domku zapukali Percy i Annabeth.( Ann wyruszyła na misje i go odnalazła) Tylko Annabeth weszła. Na zewnątrz usłyszałyśmy krzyki Percy'ego i Willa.
- Co ty jej zrobiłeś!?
-Nic! Obudziła się i rozpłakała sie , powiedziałam przepraszam i uciekła!!!
-Coś jej zrobiłeś! To nie jest jej normalne zachowanie! To twoja wina Solace!
-Nie skrzywdziłem twojej siostry, Jackson!
Ich kłótnia zagłuszyły naszą rozmowę.
Piper powiedziała Annabeth, wszystko bez wyjątku. Oprócz snu. Po chwili dziewczyny zostawiły mnie samą. Klótnie ucichły. Położyłam sie na łóżku. Tej nocy chciałam być sama. Brata nie wpuściłam. Nie wiem gdzie spał ale mało mnie to obchodziło...
Przez następne pare dni tylko Ann , Elli i Piper mogły wchodzić do domku nr 3. Dziewczyny były wyrozumiałe. Wysłuchiwały mnie, przynosiły posiłki i pomoc medyczną(pomagały z opatrunkami itd itp). Były świetne. A Will, starałam się o nim zapomnieć, ale mi nie wychodziło. Chłopak snił mi się po nocach. Dręczyła mnie Afrodyta i to jej " Miłość wymaga poświęceń. Kiedyś to zrozumiesz i będziesz mi dziękować". Miałam tego dość. Podeszłam do szafy. Do gustu przypadły mi:

Poszłam do łazienki i napuściłam gorącej wody do wanny

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Poszłam do łazienki i napuściłam gorącej wody do wanny. Wlałam do wody płyn jaśminowy. Po paru minutach wanna była pełna gorącej jaśminowej wody. Kąpałam sie ok 45 minut. Chciałam zmyć z siebie wszystkie troski i zmartwienia. Piper wczoraj powiedziała mi że jak będe chciała iść z nią na zakupy to mam dać znać. Po kąpieli wysuszyłam włosy i zrobiłam niskiego lecz perfekcyjnego koka na boku(rymy!)
Zrobiłam sobie delikatny makijaż w odcieniach złota, które idealnie pasowało do ubrań.  Po chwili wyszłam z łazienki by się przekonać o idealnej pogodzie. Wyszłam na zewnątrz i omal nie zabiłam się na posążku nagiego Dionizosa(fuj!panieD!!!). Wpadłam prosto w ręce( na moje nieszczęście(albo szczęście)(nawiasy w nawiasie😄)) Willa Solace.
-Na kogo ty lecisz? Na mnie?
- Możesz sobie pomarzyć!-fuknęłam
-Zawsze spotykamy się w sytuacjach w których coś twojemu życiu zagraża.-odrzekł zabawnym tonem
Postawił mnie na ziemi. Ja go odepchnęłam (chociaż tego nie chciałam) i odeszłam. Skierowałam sie w stronę domku Afrodyty.

Zaginiona siostraWhere stories live. Discover now