Błedy

618 23 10
                                    

-Tym razem mi nie uciekniesz młoda damo-powiedziałem surowym tonem lekarza
Dziewczyna się wyrywała ale nie dałem za wygraną.
-Puść...Mnie...Will!
-Nie. Koniec i kropka.
Skyler w końcu dała za wygraną więc ją puściłem i to był mój wielki błąd. Gdy tylko odwróciłem sie sięgając po bandaż ona uciekła. A ja wybiegłem z gabinetu i jak głupi leciałem za nią.
-Skyler!Stój!STÓJ!
-NIE!
W końcu dotarła w ślepą uliczkę.
-NIE!-krzyknęła-NIE ZBLIŻAJ SIĘ!
Alle ja i tak się zbliżyłem, ale znowu nie zdążyłem. Teleportowała się i pojawiła się za mną. Wściekłem się.
- Jakaś byle jaka dziewczyna nie będzie się bawić zemną w kotka i myszkę!-Krzyknęłem na moje nieszczęście na głos
- Byle jaka?-usłyszałam za sobą cienki głos. Odwróciłem się i ujrzałem Dziewczynę.
Skyler znowu się rozpłakała, więc nie miałem innego wyjścia i ją przytuliłem. Żal mi jej było. Byłem zły na siebie za to że nie obroniłem jej przed Niciem. Nagle spojrzała mi w oczy i " pokazała mi tę sytuacje z jej perspektywy. Czułem się jak małe dziecko dzielnie patrzące w twarz okrutnego ojczyma, trzymającego w ręce pasek i mówiącego różne obelgi na mój temat. Później zobaczyłem tę samą dziewczynkę, płaczącą i zwijającą się z bólu pod kroplami lekarstwa spływającymi po jej plecach i rękach. Tym razem była w innym domu, bo wystrój był biedniejszy a człowiek opatrujący jej rany był koło 70 i miał na sobie stare ubrania. Obraz się zmienił. Teraz patrzyłem na mniej więcej dwunastoletnią dziewczynkę. Klęczała na ziemi a jej ręce przywiązane były na kiju metr nad nią a ojczym bił ją wilgotną trzciną. Obraz się załamał.Teraz rozumiałem na czym polegał jej problem. Ona była bita i torturowana przez ojczyma. Nie była odrzutkiem, sama uciekła z obawy o własne życie.
-Skyler...nie wiem co powiedzieć
-Lepiej nic nie mów, nikomu bo to tajemnica. Jak się ludzie dowiedzą to..
- to wiele innych ludzi będzie cię wspierać.
-Nie Will ja nie potrzebuje litości!
Odwróciła się i odeszła w swoją stronę.
To co dziś zobaczyłem napawało mnie lękiem. Ta dziewczyna wiele sama zniosła i nie chciała nikomu o tym powiedzieć. Nie mam pojęcia jak ona to znosi psychicznie. Wiem że jest twarda, ale wiele przeszła. Przypomniałem sobie słowa ojca:
"A TERAZ ZAJMIJ SIĘ NIĄ!"
Postanowiłem ,pomoge jej. Nie moge tak bezczynnie siedzieć gdy ta ślicznotka tak cierpi.
SKYLER
Niewiem dlaczego pokazałam to Willowi. Szłam do swojego domku. Byłam zmęczona. Gdy weszłam padłam na lóżko i zasnęłam.
"-WSTAWAJ SZMATO!CRUCIO!
-AAAAAAGGGGHHHHH PROSZE TOM! PRZESTAŃ!
-NIE! TO ONA MNIE UPOKORZYŁA! A TERAZ JA JEJ SIĘ TYLKO ODWDZIĘCZAM. ZA TEN WSTYD!CRUCIO!"
Wrzasnęłam z bolu tak głośno jak to tylko możliwe. Poczułam ból w tych miejscach gdzie dostawałam biczem od ojczyma Toma Riddle. Wrzeszczałam w niebogłosy. Tak mnie bolało. Stare blizny zaczęly się pojawiać. Później miałam krew na całych rękach
Ryknęłam z bolu. Do domku wbiegł Austin, Percy,Chejron i większa częśc obozu.
-Pomocy-wyharczałam i zemdlałam.
PERCY
Byłem na arenie gdy rozległy się wrzaski. Pobiegłem do 7 po medyka. Nikogo tam nie było. Po drodze jak biegłem w kierunku wrzasków spotkałem Austina, syna Apollina.
Wrzeszczała. Skyler wrzeszczała. Gdy wbiegłem do domku zobaczyłem ją. Cała zalana krwią. Austin pokiwał głową nie wiedząc jak to się stało.
Dziewczyna zemdlała.
WILL
Wracałem ze strzelnicy gdy zobaczyłem tłumek przed domkiem Posejdona. Przepchałem sie do środka.  To co zobaczyłem zaparło mi dech w piersi. Trwała akcja ratunkowa, akcja ratunkowa Skyler.
-Co jest?- zobaczyłem blizny.-o nie!
Podbiegłem do umierającej dziewczyny. Położyłem jej dłoń na czole. Nie miała gorączki. Wiedziałem co trzeba zrobić.
-zatamujcie krwawienie. Ja zaraz wracam.
Pobiegłem do swojego domku i padłem na kolana.
-Ojcze prosze powiedz mi jakie jest na to lekarstwo. Prosze cie.
Zrozumiałem słowa ojca. Musze przedłożyć życie zawodowe nad życiem prywatnym.
-Ojcze ona nie zasłużyła na to!
-a jednak zrozumiałeś mój synku.
-Ojcze!
Przedemną pojawiła się butelka.
-Spirytus?!
Zrobiłem wielkie oczy. No jasne! Tylko po spirytusie piecze! Porwałem butelkę i gaze z wacikami.
...
-Wytrzymaj. Prosze wytrzymaj.
-nie dam ....rady. Nie możesz tego zrobić-szeptała- wtedy miałam 6 lat, byłam małym dzieckiem
-Nie przesadzaj.
-Will...to koniec.daj to Elli ona pomoże
-tak-potwierdziła z przekonaniem dziewczyna
Wyszedłem. Byłem zły. W końcu kto tu jest lekarzem?!
-Will!-usłyszałem swoje imię
-Nico!-cześc -powiedziałem bez przekonania
-Co jest?
-Ona umiera. To jest moja wina
-O kim ty nawijasz?
-...
- Ty serio ciągle o niej myślisz?
-Nicuś ona JEST moją pacjentką. Ja popełniłem błąd i przez to ona cierpi. To przezemnie ona umiera.
-Nie obwiniaj się. Z tego co wiem mój ojciec nie pozwoli na jej śmierć.
Posejdon wściekłby sie. A kolejnej wojny nie chcemy.co nie?
-Nie!

Zaginiona siostraWhere stories live. Discover now