Rozdział osiemnasty: Nie lekceważ skrzata domowego

3.4K 392 199
                                    

Harry tupnął nogą i zadrżał. Nie zdawał sobie sprawy jak koszmarnie zimno było w lochach nocą. Z drugiej strony jednak, zwykle o tej porze był albo już pod kołdrą, albo w pokoju wspólnym Slytherinu, siedząc przy ogromnym, rozpalonym kominku.

Z pewnością nie czaił się przy gabinecie Snape'a, ukryty pod zaklęciem kameleona, czekając na odpowiedź, którą miał nadzieję tej nocy otrzymać. Wysłał list jak tylko ułożył sobie ten plan w głowie. Ale co, jeśli to w jakiś sposób uraziło Lucjusza? Może w ogóle nie odpisze? Albo...

Harry niemal podskoczył z zaskoczenia, kiedy obok siebie usłyszał trzask aportacji. Rozejrzał się pośpiesznie i zobaczył, że Zgredek stoi spokojnie tuż obok niego. Skrzat domowy kiwnął mu uprzejmie głową na powitanie, najwyraźniej nie mając problemów z zobaczeniem poprzez zaklęcie kameleona.

– Zgredek przyszedł pomóc Harry'emu Potterowi – powiedział, po czym podał mu dwa listy, które miały na sobie jego imię. Harry rozpoznał charakter pisma Narcyzy na jednym z nich, więc otworzył go najpierw, bo już wiedział, co będzie w tym od Lucjusza.

Drogi Harry,

W rzeczy samej, martwię się o Regulusa i smuci mnie, że mój uparty kuzyn nie opuścił osłon zanim nie zniknął, albo zginął (musimy wziąć pod uwagę każdą okoliczność). Z przyjemnością spotkam się z Tobą przed Grimmauld Place numer 12, chociaż nie mogę Ci obiecać, że będziemy w stanie wejść do środka. Kiedy byłam tam ostatnim razem, napotkałam wyjątkowo silne osłony, zupełnie jakby chroniły ukrytego w środku dziedzica rodu. Jeśli jednak chcesz się ze mną zobaczyć i spróbować wejść mimo wszystko, to z przyjemnością podejmę się tej szansy. Może za parę tygodni? W najbliższym czasie będę zajęta tańcem.

Narcyza Malfoy

Harry odprężył się, oddychając lekko z ulgą. Przynajmniej będzie mógł zrobić coś, co być może pomoże w jakiś sposób Regulusowi, chociaż z opisu Narcyzy, nie był pewien, czy w ogóle będą w stanie się dostać do środka, żeby spróbować pomóc.

Wreszcie otworzył list od Lucjusza, podczas gdy Zgredek czekał cierpliwie, rozglądając się z zainteresowaniem po korytarzu, jakby jego kamienne mury były w jakiś sposób fascynujące.

Drogi panie Potter,

Nawet nie będę próbował zrozumieć, czemu życzy pan sobie pożyczyć mojego skrzata domowego na ten wieczór. Udzielę jednak na to zgody, w ramach mojego daru na równonoc jesienną. Proszę pamiętać, że w tym tańcu pozostał już tylko jeden krok. Wiem dobrze, jaki dar mam nadzieję otrzymać w dzień przesilenia zimowego.

Lucjusz Malfoy

Harry wywrócił oczami i złożył list. Jak zwykle arogancki. To chyba jego naturalny styl bycia. Spojrzał na Zgredka.

– Zgredku, czy chcesz tutaj być i mi w czymś pomóc? – zapytał. Już mniejsza z tym, że taniec sojuszu zmusił go do formalnego poproszenia Lucjusza o użyczenie mu jego skrzata domowego; nie miał najmniejszego zamiaru zrobić czegokolwiek, co byłoby wbrew naturalnej wolnej woli Zgredka, czy jego przekonaniom.

– Zgredek chce tu być i pomagać – powiedział spokojnie Zgredek. – Zgredek przeczytał list, który pan Harry wysłał panu Malfoyowi. – Pochylił się do przodu i zmierzył Harry'ego surowym spojrzeniem z miną, która zawsze zaskakiwała Harry'ego, bo ten nie widział jej nigdy u żadnego innego skrzata. – Usługa, przy której pan potrzebuje pomocy, brzmi niebezpiecznie. Zgredek będzie chronił Harry'ego Pottera.

Harry odkaszlnął z zakłopotaniem.

– Mam nadzieję, że jednak nie okaże się niebezpieczna, Zgredku – powiedział. – Nikogo nie powinniśmy tam spotkać.

Wolny człowiek nie zazna spokojuWhere stories live. Discover now