Rozdział dwudziesty drugi: Spuść ze smyczy psy wojny

3.3K 396 158
                                    

James założył ręce na piersi, pochylił głowę do przodu aż nie dotknął czołem blatu swojego biurka i tak pozostał przez chwilę.

Gdyby się wsłuchał, mógłby wyłapać dźwięki wokół niego: stateczny deszcz za oknami Lux Aeterny, dźwięk zaklęcia lewitującego, rzuconego wściekle na ciężki kufer, a zaraz potem dźwięk kroków osoby, która zwinnie zeszła po schodach. Nie chciał ich słyszeć. Czy raczej, chciał, ale tylko po to, żeby zagłuszyć dźwięk przed chwilą przeczytanych słów, które wciąż rozbrzmiewały w jego umyśle.

Cisza, której w tej chwili pragnął najbardziej, była nieosiągalna.

Po kilku minutach James podniósł głowę, zamrugał, przeczesał ręką włosy, po czym sięgnął po kopertę, która leżała obok i przyciągnął ją znowu do siebie. Wysunęły się z niej dwie kartki. Większą z nich schował z powrotem z miną, która niewątpliwie wyrażała odrazę, po czym podniósł mniejszą, która była niewielkim kawałkiem pergaminu.

Słowa, które były na niej elegancko napisane, były równie proste i niepretensjonalne.

Ojcze:

Wiem, co zrobiłeś Snape'owi. Chcę go z powrotem. Jeśli nie wycofasz swoich zarzutów, opublikuję informacje na temat tego, jaką rolę odegrałeś w moim dzieciństwie. Masz tydzień od dnia aresztowania na wycofanie się z tej sprawy. Jeśli tego nie zrobisz, to w ten czy inny sposób, nie będę już dłużej twoim synem.

Harry

Palce Jamesa drgnęły, kiedy ten oparł się pokusie przeczytania listu po raz kolejny, żeby znaleźć w nim coś, czego jego syn nigdy tam nie napisał. Wiadomość była prosta, bezpośrednia, druzgocąco przejrzysta i nie pozostawiała żadnych wątpliwości. Harry go nienawidził.

Remus uprzedzał, że tak to się skończy.

James odsunął od siebie i tę myśl, po czym podniósł większy kawałek papieru. Nie został jeszcze opublikowany; podejrzewał, że powinien za to dziękować samemu Merlinowi. Mimo to, został ułożony niczym prawdziwy artykuł, włącznie z nagłówkiem, który niemal palił go w oczy.

HARRY POTTER ZANIEDBYWANY PRZEZ WŁASNEGO OJCA

Brat Chłopca, Który Przeżył ujawnia, że jego ojciec traktował go jak zabawkę

Autor: Rita Skeeter

W szokującym prywatnym oświadczeniu Harry Potter, brat Chłopca, Który Przeżył i niedawna ofiara rzeczonego porwania przeprowadzonego przez ministra Knota, ujawnił, że jego ojciec, James Potter, który ostatnio oskarżył Severusa Snape'a o niewłaściwe wykorzystanie eliksiru szaleństwa, zaniedbywał go w dzieciństwie.

Potter, lat czternaście, absolutnie nie chciał tego nazwać psychicznym nękaniem, ale przyznał, że jego ojciec poświęcał znacznie więcej uwagi Connorowi Potterowi, jego słynnemu bratu, niż jemu, swojemu starszemu synowi. Ich niewielka rodzina mieszkała razem z Lily Evans Potter, mugolaczką, która wyszła za Jamesa Pottera, w domu w Dolinie Godryka przez większość dzieciństwa chłopców.

– Po prostu trzymał się ode mnie z daleka – wyjaśnił Potter w prywatnej rozmowie, którą przeprowadził wczorajszego ranka z tą reporterką. – Traktował mnie jak zabawkę, kogoś, z kim może się bawić, kiedy Connor był zajęty albo spał. No i kogoś, kogo się bał, oczywiście, ale starał się z tym kryć. – Potter wierzy, że jego ojciec się go prawdopodobnie bał przez wzgląd na jego magiczną moc, która, jak już zostało wcześniej zaraportowane w Proroku, ostatniego listopada rozwinęła się do potęgi lordowskiej.

Potter wierzy również, że jego ojciec złożył oskarżenie przeciw Severusowi Snape'owi, jego opiekunowi od zeszłego roku, nie dlatego, że pragnie odzyskać swojego starszego syna, ale przez wzgląd na to, co nazwał "rywalizacją" między tymi dwoma mężczyznami, a której podwaliny zostały ułożone jeszcze w czasie ich wspólnych lat w Hogwarcie.

Wolny człowiek nie zazna spokojuWhere stories live. Discover now