Rozdział IV

126 14 0
                                    

<Jungkook>
Obudził mnie budzik, z zamkniętymi oczami udało mi się znaleźć telefon, który leżał na stoliku. Gdy udało mi się na ślepo wyłączyć ten cholerny dźwięk, otworzyłem oczy i to co ujrzałem, aż spadłem z kanapy uderzając nogą o stolik kawowy. Było po jedenastej! Za godzinę mam wykłady! Zajebiście! Zerwałem się z klęczek i pobiegłem na górę z moimi ubraniami do łazienki. Umyłem się szybko i ubrałem. Wyleciałem z łazienki niczym torpeda, prawie zabijając drzwiami Minhyunga. Nie przepraszałem, nie miałem na to czasu. Wszedłem do kuchni i włączyłem toster wkładając chleb tostowy do urządzenia. Pobiegłem do mojego pokoju, a tak po za tym zastanawiacie się dlaczego śpię na kanapie zamiast w swoim pokoju. Ten pokój jest za mały na to aby tam wstawić łóżko, jest tam tylko szafa, biurko, komputer (dokładniej laptop z drukarką) i pudła, których nie udało mi się jeszcze rozpakować. Jednak tego nie zrobię, ponieważ gdy uzbieram odpowiednio dużo pieniędzy, znajdę sobie kawalerkę lub będę mieszkał w mieszkaniu z innymi studentami. Podobno Jimin mieszka z trzema innymi studentami, jeden z nich ma się niedługo wyprowadzić więc może ja będę mieszkał w jego starym pokoju. Wracając, gdy spakowałem wszystko co mi potrzebne do plecaka zgarnąłem jeszcze kartę biblioteczną i ruszyłem na dół i gdyby nie Minhyung to był znowu z nich zleciał, tym razem świadomie. Krzyknąłem krótkie 'dzięki' i ruszyłem do kuchni, zgarnąłem dwa tosty i ruszyłem do przedpokoju. Założyłem swoje timberlany, kurtkę owinąłem wokół pasa, plecak zarzuciłem na plecy i wybiegłem z mieszkania. Spojrzałem na godzinę w telefonie, wyrobiłem się w dziesięć minut, nowy rekord. Jadłem w biegu, darowałem sobie metro i zapierdalałem na nogach. Moja kondycja jest bardzo dobra. W połowie drogi zjadłem jako takie śniadanie i biegłem dalej. Byłem już niedaleko swojego uniwersytetu no i niestety, wpadłem na niejakiego Tae. Ten dzień gorszy nie może być, jednak udało mi się go ładnie ominąć nim co kolwiek powiedział. Wparowałem, prawie zabijając chłopaka z ostatniego roku.
- Chryste, przepraszam. Naprawdę, jeśli chcesz mogę Ci to wynagrodzić, zapłacę za twój obiad ale po moich wykładach.- mówiłem szybko i nie wiem nawet czy mówiłem składnie.
- Nic nie szkodzi, nic mi nie musisz płacić. Luz, przypominasz mi trochę mnie, jak byłem w twoim wieku. Pędź na zajęcia, pędź.- posłałem mu wdzięczny uśmiech i pobiegłem przed siebie.- Tylko uważaj na siebie i innych!- usłyszałem za sobą, mimo wolnie się uśmiechnąłem pod nosem. W ostatnim momencie udało mi się złapać drzwi, które zamykał już mój wykładowca. Spojrzał na mnie.
- O Jungkook, w samą porę. Wchodź.- posłał mi lekki uśmiech i pokazał mi ręką abym wszedł do sali. Gdy usiadłem na swoim miejscu oddychając głęboko, aby uspokoić profesor zaczął wykłady, a ja wyciszyłem telefon. Wyciągnąłem swoje książki i zeszyt, zacząłem notować co wykładowca mówił.
- Uważajcie teraz i zapisujcie dokładnie. Teraz ta część będzie wam być może potrzebna na egzaminach, które macie za dwa miesiące.- wszyscy przytaknęli, dla mnie to nic trudnego. Wszystkie moje notatki są dokładne, a jak miałem jakieś braki, bo nie było mnie na jakimś wykładzie zawsze proszę wykładowcę o jakieś informacje co dokładnie omawiał. Wtedy szedłem do biblioteki i szukałem konkretnych i potrzebnych mi książek z, których bibliotekarka pozwalała robić sobie kopie, materiałów które były mi potrzebne. Tak, jestem prymusem jednak tutaj nikomu to nie wadzi. Nie jest wyśmiewany, czasem nawet przychodzą do mnie o prośbę o jakieś moje notatki. Czasami robiłem ich kopię by potem mieć w razie jakby co. Wszyscy sobie staramy się jakoś pomóc, jak w jakieś dziwnej rodzinie. W końcu to inny poziom, chodzą tutaj ludzie porządni i w swoim rodzaju dojrzali umysłowo, a nie jakieś 'gówniarze', które chcą się zabawić. No dobra, pomijam Tae on się zalicza do takich 'gówniarzy'. Nadal się zastanawiam jakim cudem on się dostał na Uniwersytet Narodowy? O ile dobrze pamiętam to co mi opowiadał jego stary znajomy ze szkoły, to miał prawie same pały. Więc jakim sposobem? Wracając do tych egzaminów, to będę miał zapchany grafik. Rozmawiałem już w każdym miejscu pracy, w którym pracuje że w tych konkretnych miesiącach mnie nie będzie. Będzie dość ciekawie, bo tak za dwa miesiące już nie całe mam egzaminy z ekonomii i to przez prawie dwa tygodnie, a potem dwa lub trzy tygodnie później mam kolejne egzaminy z Zarządzania i to przez trzy tygodnie. Zajebiście, czuję się jak w liceum gdzie się miało matury, wtedy myślałem że się po prostu z kicham. Teraz będzie jeszcze gorzej, mam wielką nadzieję, że nie padnę już na początku. Z ekonomii się nie boję, bo mogę siostrę poprosić aby mi pomogła trochę, ona zawsze jest skora do pomocy mi. Gorzej z Zarządzania, bo tematów jest dwa razy więcej niż z Ekonomii. No i jeszcze ten projekt muszę zrobić, pewnie dlatego Tae mnie szukał, 'obgadać' projekt. Nie mam zamiaru go wciągać w ten projekt. Profesor pewnie wiedział dlaczego się go wtedy zapytałem od nośnie nierobów przy projektach. Każdy kto zna Tae, nie ma o nim dobrego słowa i co się dziwić. Kiedyś przyszedł tak skacowany na wykłady, że sprawiał problemy wykładowcy i to takie, że musiał Tae wywalić z sali. Od tamtej akcji, ma na pieńku z tym właśnie wykładowcą.
W końcu skończyły mi się zajęcia i szedłem do biblioteki. Zauważyłem niedaleko Jimina, który siedział sobie i coś czytał. Przywitałem się z Panią SoJi, bibliotekarką i poszedłem we wskazane regały, które mi przekazał profesor. Znalazłem wszystko i poszedłem tam gdzie siedzi Jimin, nie wiem czemu ale przy nim da się rade skupić. Gdy mnie zauważył posłał mi lekki uśmiech, co odwzajemniłem i zabrałem się za szukanie wiadomości, aby nadrobić materiał. Minęło pół godziny i to co udało się zapisać w postaci notatek to już napisałem. Zostało tylko aby resztę skopiować, tak też zrobiłem. Wypożyczyłem jeszcze potrzebne podręczniki i książki do projektu, spakowałem wszystko do plecaka i poszedłem z Jiminem. Najlepsze w tej bibliotece jest to, że można wypożyczyć tyle ile jesteś w stanie unieść. Mają duże zaufanie do studentów, wiedzą że te książki są obchodzone delikatnie.
- Pada.- stwierdził Jimin.- A ja parasola nie mam. To jakaś paranoja, jeszcze w południe świeciło słońce.- nadmuchał policzki, przez co zacząłem się uśmiechać.
- Słodko wyglądasz, jak naburmuszona wiewiórka.- wytarłem z kącika oczu łzy. Spiorunował mnie wzrokiem, tylko że on nie umie pokazać że jest wściekły, bo wtedy wygląda bardziej uroczo. – Nie martw się, wybiegając z domu zwinąłem Minhyungowi parasolkę.- wyszczerzyłem się, wyciągając dany przedmiot z plecaka. Szliśmy tak ramię w ramię, postanowiliśmy wejść do kawiarni, bo w sumie zmarzliśmy. Byłoby dobrze gdyby nie było tego zakichanego wiatru. Zajęliśmy miejsca i zajrzeliśmy do kart menu. Akurat wtedy zadzwonił mój telefon, gdy podeszła do nas kelnerka szybko rzuciłem jaką kawę chcę, wiem że Chim zamówi mi jakieś ciasto. Poszedłem na chwilkę na zewnątrz i stanąłem pod daszkiem kawiarni i zacząłem rozmowę.

Right to love│Yoonkook ✎Where stories live. Discover now