Rozdział VIII

121 14 0
                                    

Jimin został wypisany trzy dni po tym jak trafił do szpitala, niestety Jungkook musiał zostać jeszcze trochę, ponieważ jego organizm był jeszcze słaby. Dziekan, który opiekuje się rokiem Kookiego, przedłużył mu czas na oddanie projektu na zaliczenie semestru z Zarządzania. Był mu bardzo wdzięczny za to. Siostra i Jimin odwiedzali chłopaka, a SeokJin ochrzaniał go za to, że zamiast odpoczywać zawzięcie się uczy. Jednak upartość Kooka nie zna granic i Jin jest bezradny, bo wie że jego siostra ani jego podopieczny Minhyung nie wpłyną na niego w żaden sposób.
- A ty znowu się uczysz? Odpocznij chłopaku.- sapnął dr SeokJin, wchodząc do sali gdzie przebywa Kook.
- Mam niedługo egzaminy, a z nich nie zostałem zwolniony. Projekt i tak już skończyłem i poprosiłem Jimin hyunga aby zaniósł to mojemu wykładowcy. Te egzaminy są podobno trudniejsze od poprzednich. Tak przynajmniej mówili nasi starsi koledzy, którzy mieli ten egzamin za sobą. – mężczyzna pokręcił głową.
- A po co Ci te kierunki w ogóle? Masz jakiś plan na przyszłość?- chłopak kiwnął głową energicznie, odgryzając kawałek jabłka.
- Chce założyć własną firmę, a pieniądze które zarobię część będę dawał siostrze, aby jej pomóc rozbudować kawiarnię i by było jej łatwiej. Dzięki temu Minhyung nie będzie musiał tak zarywać nocek, aby dostać dodatkowe pieniądze za nadgodziny.- Jina zamurowało. To co powiedział chłopak było tak dojrzałe, że aż dziw. Młody chłopak zamiast myśleć o sobie, o swojej przyszłości robi to wszystko dla swojej rodziny, aby żyło im się lepiej. Już nic więcej nie powiedział, jeśli tak chłopakowi na tym zależy nie może mu zabronić. Jedyne co może zrobić to monitorować go czy aby się nie przemęczy za bardzo i najwyżej zareagować w odpowiedni sposób.
Wreszcie dla chłopaka nastał dzień wypisu z tej męczarni jaką jest dla niego szpital. Kook czekał w poczekalni z plecakiem i wypisem w ręku. Miała odebrać go siostra, ale jak widać nie jest jej śpieszno.
- Jungkook? Dostałeś już wypis?- usłyszał znajomy głos. Spojrzał do góry co było trochę trudne, bo nadal pobolewała go szyja. Przed nim w garniturze z teczką w ręku stał Min Yoongi, na nosie okulary, a włosy już nie blond tylko czarne, jakby lekko zmatowiałe. Kiwnął głową i sapnął przeciągle, nadal odczuwał pewien dyskomfort w klatce piersiowej, a to wszystko przez nadal zrastające się złamane żebra. – Czekasz na siostrę?- znów kiwnął głową.
- A ty co tutaj robisz, hyung?- na to określenie 'hyung' Yoongiemu zrobiło się znowu ciepło.
- Praca, w końcu jestem prawnikiem. Byłem u klienta.- mruknął ciche 'mhm'. Nastała między nimi cisza, lecz nie na długo bo zadzwoniła do niego Soo i przeprosiła, bo nie da rady się wyrobić po niego.
- Super.- mruknął, co nie uszło uwadze mężczyzny.
- Co jest?- zapytał siadając obok niego.
- Siostra nie da rady po mnie przyjechać, a Minhyung hyung ma dzisiaj dyżur.- Yoongi wpadł na pewien pomysł, tylko nie wiedział czy młody się zgodzi.
- Mogę Cię odwieźć do domu, dla mnie to nie problem. Mam akurat spotkanie niedługo z innym klientem w kawiarni twojej siostry. – chłopak spojrzał na niego. Zauważył lekkie iskierki nadziei.
- Normalnie bym pewnie odmówił, ale w tej sytuacji nie mam innego wyjścia. Za bardzo mnie wszystko boli.- posłał mu lekki zażenowany uśmiech. Yoongi stwierdził, że jest on dość zmienny jeśli chodzi o zachowanie i charakter. No cóż, a kto nie jest zmienny?
- To chodź, daj mi to.- zabrał mu plecak, który chciał założyć na plecy.- Boże, co ty tam masz?- zapytał zaskoczony ciężkością jego plecaka.
- Przeważnie książki do nauki. – wzruszył lekko ramiona, jakby było to oczywiste. Ruszyli do wyjścia i na parking. Na tylne siedzenia dał plecak, a od strony pasażera otworzył drzwi Kookowi, a potem za nim zamknął. Zajął miejsce za kierownice i obydwoje zapięli pasy, po czym ruszyli z pod szpitala. Między nimi była cisza, w tle było tylko słychać piosenkę lecącą z radia. Nagle zaczęła lecieć piosenka, którą Jungkook bardzo lubił: „Adam Levine- Lost Stars" (piosenka w mediach). Nie kontrolował siebie, tak samo wyszło że zaczął najpierw nucić i troszkę podśpiewywać, później się rozkręcił i na głos, odważnie zaczął ją śpiewać. Przez co cały pojazd był wypełniany przez czysty i anielski głos chłopaka. Yoongi był pod wielkim wrażeniem jego talentu. Gdyby nie prowadził samochodu zamknął by oczy i ze stu procentowym skupieniem wsłuchiwał się w jego piękny, melodyjny głos. Akurat piosenka się skończyła w momencie gdy podjechali pod prawie samą klatkę chłopaka.
- Em, przepraszam. Pewnie nie mogłeś się skupić na drodze.- speszył się trochę chłopak, na co Yoongi tylko pokręcił głową na boki.
- Nie masz za co przepraszać, byłeś lepszy niż ten piosenkarz. Miło się tego słuchało.- posłał Kookiemu ciepły uśmiech, co odwzajemnił od razu. Jungkook po usłyszeniu takiego komplementu z jego ust wywołało u niego ciepełko w okolicach serca, a policzki były lekko zaróżowione.
- Dziękuję, że mnie zawiozłeś.- podziękował wysiadając z samochodu, a Yoon zrobił to samo, po czym wyciągnął jego plecak. Uparł się, że odprowadzi go pod same drzwi mieszkania, aby nie musiał dźwigać ciężkiego plecaka i żeby miał pewność, że nie zasłabnie mu gdzieś na schodach i z nich nie spadnie jak ostatnio. Widział, że chłopak się przemęcza. Rozmawiał o tym z Jinem hyungiem.- Jeszcze raz dziękuję.- mężczyzna posłał mu delikatny uśmiech. Pożegnali się, po czym każdy poszedł w swoją stronę. Jungkook nie umiał wyjaśnić dlaczego przy starszym się tak dziwnie czuje. Jednak teraz postanowił się przespać, aby mieć siły bo w końcu jutro idzie na uczelnie a potem do pracy. Co z tego, że kazano mu siedzieć i odpoczywać w domu jeszcze tydzień. On wolał już nie tracić więcej wykładów, ani pieniędzy w pracy. Uparty nie ma co.


Right to love│Yoonkook ✎Where stories live. Discover now