Rozdział V

134 15 0
                                    

<Jimin>
Odkąd weszliśmy do tej kawiarni, ciągle mam takie dziwne wrażenie, że ktoś usiłuje wypalić we mnie dziurę. Kook złożył zamówienie na szybko, czyli Carmel Macchiato jego ulubione, ja zamówiłem sobie czekoladowe Macchiato i dwa kawałki ciasta orzechowego. To nasze ulubione ciasto, więc na pewno będzie zadowolony. Widziałem jak Kook w skupieniu rozmawia przez telefon, idiota nie wziął ze sobą bluzy i stał tam w krótkim rękawku. Nadal dziwnie się czułem, więc postanowiłem zerknąć w bok i kogo ujrzałem? Moje oczy spotkały się z tymi, które we mnie wypalały dziurę. Mężczyzna miał czerwone włosy i jakby końską twarz. Nie wiem, to mi pierwsze przyszło do głowy. Był pod krawatem, bardzo elegancki, gdy posłał mi swój uśmiech myślałem, że się rozpłynę. Był na swój sposób w tym momencie uroczy. Mimo to odwzajemniłem uśmiech, a po chwili usłyszałem głos Kooka, więc mój wzrok skierował się na niego. Pocierał dłońmi swoje przed ramiona.
- Ile razy mam Ci powtarzać abyś zabierał ze sobą bluzę? – skarciłem go wzrokiem, a on tylko się uśmiechnął. Zajął miejsce przede mną i okrył się bluzą, co ja z nim mam. Wstałem, zdjąłem z siebie kurtkę i zarzuciłem mu na ramiona, popatrzył na mnie dziwnie. – Nie mam zamiaru wysłuchiwać, że źle się czujesz albo żeś jest chory. Nie mam zamiaru Cię niańczyć na uniwerku, bo wiem że chory przyjdziesz na wykłady. Idiota.- burknąłem i zająłem swoje miejsce, akurat przyszła kelnerka z naszym zamówieniem. Objęliśmy nasze kubki rękoma, aby je trochę rozgrzać, zawsze tak robiliśmy. – Kto dzwonił, że byłeś tak przejęty?- spojrzałem na niego.
- Profesor Lu (wykładowca z Zarządzania), pytał się mnie jaki chce temat zarezerwować na projekt i czy zdecydowałem się sam go robić.- posłał mi swój delikatny uśmiech.
- Sam? Przypadkiem nie robiliście zawsze tego w parach?- pokazałem mu dwa palce, zawsze jakoś gestykulowałem rękami, jakiś dziwny nawyk. Kiwnął głową na 'tak'.
- Tylko, że nie mam zamiaru być w parze z Tae. Nie będzie bąków zbijał, a on zgarnie połowę śmietanki i dostanie tak samo dobrą ocenę co ja, za nic nie robienie. Nie tym razem, miły i potulny Kook się skończył.- zacząłem mu cicho klaskać.
- No nareszcie, ile można Ci to powtarzać? W ogóle jakim cudem się „zaprzyjaźniliście"?- pokazałem w powietrzu cudzysłów, bo przyjacielem kurwa nie można go nazwać.- Czyli robisz to sam.- kiwnął głową upijając ostrożnie kawę.- To dobrze, dasz radę? Niedługo masz egzaminy.- ukroił widelcem kawałek ciasta i włożył do buzi.
- Dam radę, ja mam nie dać rady?- pokazał na siebie z totalnym luzem, pokazując swój swag.- Proszę Cię. Wykuję się na egzaminy i zrobię projekt, za którego dostanę najwyższą ocenę, a z egzaminów dostanę najwyższą ilość punktów.- posłał mi swój uśmiech, co odwzajemniłem parskając pod nosem. – A właśnie, ty niedługo masz zaliczenie.- skinąłem głową.- Jaki rodzaj tańca?- zastanowiłem się chwilę.
- Jazz, tym razem mamy pokazać tęsknotę. Czeka mnie dużo pracy, już czuje te noce nie przespane i wkurzenie Hyungów, że zamiast spać tańczę w mieszkaniu. –również zacząłem jeść. Zerknąłem jednym okiem, on nadal tam siedział i popijał kawę. Wpadłem na dość dziwny pomysł, ale czemu by nie, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. Napisałem mają karteczkę i podszedłem do jednej z kelnerek, zapytałem się jej czy może coś dla mnie zrobić.

<Hoseok>
Skończyło mi się spotkanie, więc postanowiłem się trochę wyluzować i zostać na dłużej w tej kawiarni. Do środka weszła dwójka chłopaków, jeden z nich zwrócił moją uwagę. Szczupły, urocza buźka, pełne usta i rude włosy. Był piękny, cudny wręcz aniołek. Usiedli dalej ode mnie, ale miałem idealny widok na tego chłopaka. Tamten wyszedł, a ja nadal nie mogłem odwrócić wzroku od tego rudego chłopaka. Nagle spojrzał na mnie, mimo iż był daleko widziałem tą delikatną iskrę w oczach. Jego kolega wrócił i zaczynali o czym gadać, rudy wstał i założył mu swoją kurtkę, bo tamten non stop się trząsł z zimna. Postanowiłem przestać się tak na niego gapić, bo pewnie dziwnie to wyglądało. Po chwili przyszła kelnerka i postawiła przede mną moje ulubione ciasto, spojrzałem na nią zaskoczony.
- Ja tego nie zamawiałem.- podała mi kartkę złożoną na pół i odeszła. Otworzyłem ją i zacząłem czytać: „Hej, non stop się na mnie patrzyłeś. Szczerze? Jesteś przystojny hyung. Ciastko w prezencie. Może kiedyś twój Jimin. :*"
Spojrzałem na chłopaka jeszcze raz, widziałem jak na mnie zerka i lekko się peszy patrząc na mnie. Byłem zaskoczony, że zrobił pierwszy krok w moją stronę. Uroczy, pomyślałem. Postanowiłem zabrać się za zjedzenie ciasta, jak zwykle było pyszne. Zachowam sobie ten mały liścik, jest on w swoim rodzaju kochany.

<Jungkook>
- Te, co ty chory jesteś?- spytałem się go.- Masz lekkie rumieńce na policzkach.- spojrzałem na niego jeszcze raz, co chwila gdzieś zerkał więc też tam spojrzałem. Siedział tam mężczyzna o czerwonych włosach. Nie powiem, przystojny, czyżby mu się spodobał? Chim nagle wstał i poszedł do toalety, mieliśmy wszystko już wypite i zjedzone. Zostawiłem pieniądze z napiwkiem, zgarnąłem wszystkie rzeczy i jeszcze poszedłem do kelnerki i dałem jej kartkę. Pewnie mnie zabije, ale trudno pomogę mu trochę. Gdy wrócił dałem mu jego kurtkę i torbę, wychodząc otworzyłem parasolkę i ruszyliśmy na metro.
Gdy jechaliśmy w drodze do mojego domu, on wysiadł trzy przystanki wcześniej niż ja, w końcu mieszka trochę bliżej uniwersytetu, ja mam trochę dalej. Gdy dojechałem, założyłem na głowę kaptur bo parasol pożyczyłem Jiminowi. Ruszyłem do domu w tą zajebistą ulewę, buty całe szczęście mi nie przemokły, gorzej z moją bluzą i spodniami. Otworzyłem drzwi frontowe i wszedłem do środka, ujrzałem tego mężczyznę, który dał mi spory napiwek.
- O Kookie, już je- urwała gdy zauważyła jak wyglądam.- Boże, jesteś cały przemoczony, ściągaj to szybko i pod prysznic.- zarządziła.- A zapomniałabym, to jest Min Yoongi nasz prawnik i mój przyjaciel. – kiwnąłem głową, ściągnąłem z siebie bluzę i t-shirt. – Włosy też masz mokre, gdzie parasolka? Podobno Minowi zabrałeś.- założyła mi na głowę ręcznik.
- Pożyczyłem Jiminowi, on od metra do mieszkania ma dalej niż ja. Mam nadzieje że mi plecak nie przemókł.- zacząłem go otwierać.
- Plecak niby jest ważniejszy?- fuknęła na mnie.
- W tej chwili tak, w środku mam podręczniki i książki oraz kopie notatek z biblioteki. Mam nadzieję, że nie przemokło.- odetchnąłem z ulgą, że nic im nie jest. Ściągnąłem buty, plecak z książkami zostawiłem w salonie, a ja poszedłem po ubrania i pod prysznic.

<SooMi>
Co ja z nim mam, naprawdę. Wzięłam jego rzeczy i powiesiłam na suszarce, po czym wróciłam do Yoongiego. Ważne sprawy obgadaliśmy, ale teraz gadaliśmy jako tacy przyjaciele.
- Rozpakuje ten jego plecak, on też musi wyschnąć. Skaranie boskie z tym dzieciakiem.- wypakowywałam wszystko.- Ile on tego zabrał. Sześć podręczników do Zarządzania, do Ekonomi, kopie notatek chyba ze pięćdziesiąt stron i jeszcze jakieś inne.- westchnęłam ciężko.
- Pokaźna suma książek.- spojrzałam na Yoona, przeglądał jedną z nich. Do salonu wszedł brat, przebrał się w inne cieplejsze ubrania.
- Możesz mi powiedzieć co to jest?- pokazałam głową na stolik.
- Książki?- pokręciłam głową.- Za niecałe dwa miesiące mam trudne egzaminy z Ekonomi, a potem dwa tygodnie później mam tak samo trudne egzaminy z Zarządzania. Dodatkowo muszę zrobić projekt z Zarządzania sam, bo na Tae nie ma co liczyć, nie wezmę go do tego projektu, bo dostanie dobrą ocenę za nic nie robienie, a mam tego dosyć. Dodatkowo muszę nadrobić jeden wykład z wczoraj. Ogółem będę się teraz tylko uczył i uczył.- zaskoczył mnie. Ja nawet nie miałam takiego za pierdzielu. No tak, przecież ja chodziłam tylko na jeden kierunek i jedną pracę.
- A praca?- zapytałam, bo przecież ma jeszcze to.
- Dogadałem się z szefami i się zgodzili. Po za tym rzuciłem dwie prace dorywcze, były koszmarne. Wystarczą mi te dwie na pół etatu.- ja nie wiem jak on to robi, jestem ogółem z niego dumna. Gdy chciałam coś powiedzieć, zadzwonił mój telefon, był to Min. Chciał abym pomogła mu przy zakupach.
- Muszę iść na zakupy, Yoongi możesz zostać ile chcesz. Jeśli to nie będzie przeszkadzać Kookowi.- spojrzałam na niego, odpowiedział że mu nie przeszkadza on i tak będzie się uczył. Ubrałam się w miarę ciepło i wyszłam z drugą parasolką. Spotkałam narzeczonego pod marketem, pocałowaliśmy się namiętnie na przywitanie i weszliśmy do środka. Mam nadzieję, że Kookie nie odwali tam czegoś dziwnego, bo czasem z nim jak z dzieckiem.

Right to love│Yoonkook ✎Where stories live. Discover now